sie 122013
 

Dlaczego dzieci chorują?


Dlaczego niektóre dzieci są tak bardzo chorowite, a inne zupełnie zdrowe i w prawie nie wiedzą jak wygląda lekarz?

Na chorobę dziecka może wpłynąć wiele czynników zewnętrznych jak nieprawidłowe odżywianie, zatrute środowisko. Ale dochodzi do tego inny, bardzo ważny czynnik, który jest dosyć często zupełnie pomijany. I właśnie o tym chciałem napisać.

Powód pierwszy: korzyści z choroby. Ktoś dorosły powie – a jakie dziecko może mieć korzyści z tego, że jest chore i źle się czuje. A bardzo duże. Czasami rodzice zauważają dziecko dopiero wtedy, jak coś mu jest. Czytają mu książeczki, przytulają je, pozwalają patrzeć do późna na telewizor, taki pan, którego nigdy nie ma w domu teraz siedzi przy łóżeczku i nazywa się tatuś, czasami dochodzą do tego smakołyki. Oczywistym odruchem jest dawanie dziecku jeszcze więcej kiedy jest chory lecz jeśli brakuje mu tego w codziennym życiu – dziecko będzie chorować tylko po to, aby to otrzymać. Paradoksalnie – rozpieszczanie dziecka w czasie choroby może powodować jej częste nawroty (tej samej lub innej).

Powód drugi: zwrócenie na siebie uwagi. Czasami dziecko stara się pokazać rodzicom, że coś jest nie w porządku. Że jest mu źle, że coś mu się nie udaje. Jeśli rodzice nie będą na to zwracali uwagi przez dłuższy czas – dziecko może zachorować tylko po to, aby powiedzieć „słuchajcie, ja tutaj też jestem i jak mnie nie słuchacie to teraz zaczyna mnie boleć coraz bardziej – może teraz się mną zajmiecie i wysłuchacie co chcę powiedzieć”. Takiej choroby często nie da się wyleczyć dopóki nie „wysłucha” się dziecka.

Powód trzeci: choroba, złość matki. Kiedy matka przechodzi jakąś chorobę, kiedy matka się denerwuje, jest w depresji – dziecko zaczyna źle się czuć. Zazwyczaj wtedy matki mówią „mam tyle spraw na głowie, a on/ona do tego zaczyna chorować (grymasić, szaleć, nie słuchać, bać się, itp). Chińska zasada mówi, że aby wyleczyć dziecko należy najpierw wyleczyć matkę. NIE DA SIE wychować zdrowego dziecka jeśli matka jest chora. Dziecko tak bardzo się martwi chorobą matki, że samo zaczyna chorować. Nie należy leczyć dziecka – po wyleczeniu matki dziecko samo wyzdrowieje.

Powód czwarty: brak miłości, kłótnie w rodzinie. Najczęściej jest tak, że kiedy rodzice się kłócą, istnieje „separacja od łoża i stołu” to dziecko zaczyna chorować. Choruje wiecznie na anginę, chodzi przeziębione i tak właściwie nic mu nie pomaga. W takim przypadku jedyne co można zrobić to starać się stworzyć mu w miarę normalną, kochającą rodzinę. To nie w dziecku jest problem tylko w rodzicach i to oni potrzebują terapii. Może nie będzie to zbyt miłe lecz czasami istnieją takie sytuacje, iż lepiej dla dziecka jest pozostać z jednym z rodziców (celowo nie mówię tu: pozostać z matką) i dorastać w „niepełnej rodzinie” niż wysłuchiwać ciągłych kłótni i sporów.

Dziecko żyje w nieco innym świecie, o którym rodzice zdają się uporczywie zapominać. Dziecko jest jak bardzo czuła antena odbierająca uczucia, odczucia, pozytywne i negatywne myśli – coś, co w świecie dorosłych jakby nie istnieje. Niektóre z dzieci (lub wszystkie) widzą aurę człowieka. Czasami jest tak – mamo, a ten pan ma taki śmieszny balonik na głowie. Zazwyczaj mama odpowiada, żeby nie mówiło głupot. Dzieci – jak zwierzęta – potrafią rozpoznać zamiary i charakter człowieka zanim je pokaże. Może dlatego czasami płaczą na czyjś widok, a na widok innych, nawet całkiem obcych – uśmiechają się.


Rodzice – bardzo często – robią nieświadomie dziecku wielką krzywdę. Jeśli dziecko choruje rodzice dają mu wszystko czego zapragnie. Dziecko uczy się, że jeśli czegoś mu brakuje to jeśli zachoruje i powie, że tego chce to to dostanie.

Ja wiem, że to jest trudne. Ale proszę powiedzieć dziecku – „jak wyzdrowiejesz to: pójdziemy do kina, do cyrku, pójdziemy do wesołego miasteczka, na plac zabaw, na basen – gdziekolwiek, ale JAK BĘDZIESZ ZDROWY”. Oczywiście jeśli dziecko choruje raz na 2 lata – nie ma problemu. Ale są dzieci, które chorują ciągle i właściwie bez żadnych przyczyn. To może wtedy ta przyczyna tkwi w ich głowach lub w chorobie matki.

To jest bardzo trudne, bo kiedy dziecku jest źle rodzice od razu chcą dać mu wszystko co chce, żeby mu tylko wynagrodzić tą chorobę. Nagradzają dziecko za chorobę. Rodzice, dajcie dziecku nagrodę za wyzdrowienie a nie za chorobę – dziecko będzie wiedzieć, że jak wyzdrowieje to coś dostanie, coś, co bardzo chce. Ale uwaga. Nie może tak być, że dziecko nagle staje się bardzo chore (w ciągu 1 dnia), rodzice obiecają mu rower i na następny dzień dziecko jest zdrowe. I tak się powtarza. To też jest wymuszanie. Tylko, że bardziej wyrachowane.

 Posted by at 19:05
sie 122013
 

Jedzenie


Dzieci. Właściwie można im poświęcić całe strony internetowe, a i tak nie będzie tam wszystkich informacji. Jednak chciałem tutaj napisać o jednej, dosyć specyficznej rzeczy – jedzeniu. Wiadomo, że niemowlęta karmi się piersią. Jest to bardzo ważne i wszyscy o tym wiedzą. Aby dziecko dobrze się rozwijało zarówno jako niemowlę jak i jako nastolatek potrzebne jest karmienie piersią. Jest to wymagane do prawidłowego rozwoju fizycznego jak i psychicznego.

Na temat jedzenia dzieci (coś, co dzieci jedzą i to jak jedzą, a nie kanibalizmu) napisano już bezmała epopeje. Również w większości miesięczników dla Mam można znaleźć odpowiednie porady. Jednak po przeczytaniu jednej z porad zacząłem się zastanawiać czy na pewno wszystko co piszą jest dla dzieci takie dobre. Natrafiłem akurat na artykuł który opisywał męki, które trzeba przeżyć namawiając malucha do jedzenia. Oto cytaty:

Chwytasz się różnych sposobów by namówić dziecko do jedznia, marzysz, by miało apetyt i zajadało ze smakiem. Pragnienie spełni się, jeżeli posiłki będą kojarzyły się maluchowi z prawdziwą przyjemnością.

W rozdziale „Tycie” pisałem o mechanizmach które mogą powodować otyłość. Powyższy cytat jest wręcz klasycznym przykładem niewłaściwego podejścia do żywienia. Przecież kiedy dziecko się nauczy, że jedzenie jest przyjemnością to kiedy będzie mu źle – będzie jadł. Będzie gruby i nieszczęśliwy więc będzie jadł więcej bo kiedy był dzieckiem ktoś mu wpoił, że „posiłki będą kojarzyły się maluchowi z prawdziwą przyjemnością”. Nie wiem kto to wymyślił, ale jest to świadome krzywdzenie dzieci, a później dorosłych ludzi. Proszę wybaczyć mocne słowa, ale ludzie którzy mają problemy z otyłością na pewno dużo by dali by się jej pozbyć. A ich otyłość mogła się wziąć z takiego a nie innego podejścia do ich żywienia – przez rodziców.

Kolejny przykład:

Maluch jest w złym nastronu, rozkojarzony, zmęczony? Niekiedy wystarczy parę kęsów właściwej potrawy – a chęć do zabawy powraca.

Czyli nakarmić dziecko, żeby przestało być złe (żeby było mu lepiej), żeby nie było zmęczone itp. Kolejna rzecz do kolekcji. Jemy po to aby żyć, a nie żyjemy po to aby jeść. Nie krzywdźmy własnych dzieci!


Chciałbym tu przedstawić niektóre produkty dla dzieci. Na razie będzie jeden, a może potem znowu zobaczę coś „interesującego”

Pewna mama stwiedziła, że jej dziecko (roczne) nie chce już bułki tylko wyciąga ręce po parówki. Więc kupiła takie specjalne parówki dla dzieci. Kiedy byłem w sklepie przyjrzałem się im dokładniej. Pomijając fakt podawania mięsa dziecku w takim wieku (ich organizmy nie są do tego jeszcze przystosowane) te parówki zawierały takie konserwanty (wraz ze skróconym opisem):

  • E316 – Brak wystarczających danych. Niemożliwe jest obecnie wydanie wiążącej opinii.
  • E331 – Tylko w bardzo dużych dawkach, które nie są stosowane w żywności, może powodować zaburzenia w przyswajaniu wapnia.
  • E621 – Osoby wrażliwe powinny uważać. Odradza się częste spożywanie.
  • E250 – Spożyty w dużych ilościach utrudnia transport tlenu przez krew. Jest to szczególnie niebezpieczne w przypadku niemowląt. Podczas ogrzewania peklowanych przetworów mięsnych (…) wchodzi w reakcje z cząsteczkami białka w wyniku czego mogą wytwarzać się rakotwórcze nitrozoaminy. Odradza się częste spożywanie.

Podsumowując. Jeden konserwant nie był wystarczająco przebadany więc tak właściwie nie wiadomo jak działa na organizm. Jeden nie powinien być spożywany przez osoby wrażliwe (też: dzieci), jeden powoduje zaburzenia w przyswajaniu wapna, a drugi utrudnia transport tlenu przez krew. Tak, wiem – jest tam napisane, że spożyty w dużych ilościach. Ale te wyniki są dla osób dorosłych. Dorosły zje parówkę ważąc 90 kg, dziecko zje parówkę przy wadze ok. 12 kg. Czyli tak naprawdę dziecko zjada 7,5 raza konserwantów więcej niż dorosły.

cdn.

 Posted by at 12:59