sie 132013
 

Wampiry energetyczne


Wampiry energetyczne są ludźmi. Wyglądem nie różnią się niczym od zwyczajnych ludzi, ale różnice tkwią głębiej i dotyczą ciała astralnego. Wampir posiada odmienne od innych ludzi ciało astralne. Czy w wyniku jakiegoś błędu, mutacji, czy w wyniku innej, bliżej niesprecyzowanej przyczyny, ciało to nie jest zdolne do produkcji energii życiowej, bądź też nie produkuje jej w ilościach wystarczających do prawidłowego funkcjonowania. Istnieje też teoria, że ciało astralne wampirów energetycznych „przecieka”, to znaczy, że nie potrafi utrzymać energii. Jednym słowem, wampir energetyczny to człowiek, który posiłkuje się energią innych ludzi.

Inną teorią jest to, że wampiry energetyczne są ludźmi, którzy mają bardzo niski kolor radiestezyjny aury. Taki człowiek napotykając na kogoś z wysokim kolorem radiestezyjnym czerpie z tej aury tak, jak z naczyń połączonych, gdy w jednym z nich jest więcej wody.

Nasuwa się pytanie czy wampir energetyczny wie, że jest wampirem? Prawda jest taka, że zazwyczaj nie ma o tym pojęcia i jakiekolwiek próby uświadomienia takiej osoby kończą się… np. zdziwieniem i obrażeniem. Czasami jednak zdarzają się ludzie, którzy świetnie to wiedzą i z premedytacją czerpią energię z innych ludzi.

Wampiry najczęśniej doczepiają się do silniejszej osobowości i przez resztę życia wiodą spokojną i wygodną egzystencję, co najwyżej narzekając, że mąż czy żona to życiowi nieudacznicy. Nie zdają sobie sprawy, że sami pozbawili swoich partnerów energii.

Najczęściej już krótkie spotkanie z wampirem sprawia, że czujemy pewien dyskomfort – stajemy się rozdrażnieni, słabi, smutni – ogólnie „oklapnięci”. trudniej nam się skupić i mamy ochotę uciec jak najdalej. Najczęściej lekceważymy to pragnienie, przekonani, że wina leży po naszej stronie. Przy dłuższym kontakcie możemy odczuwać bóle i zawroty głowy, mogą pojawić się różne choroby.

Jak można poznać czy ktoś jest wampirem? Jest to dosyć trudne i spotykając wampira np. na mieście raczej nie będziemy w stanie tego zauważyć. £atwiej jest kiedy często spotykamy się z jakąś osobą i po spotkaniu zazwyczaj jesteśmy zmęczeni. Możemy wtedy podejrzewać, że może być ona wampirem. Generalnie po spotkaniu z taką osobą czujemy się gorzej, a ona często dużo lepiej.

Myśl, że wampiry to ludzie spotykani na mieście jest, niestety, błędna. Bardzo często wampirem jest ojciec, matka, dziecko, współmałżonek, kolega w pracy lub przyjaciel. Osoba będąca wampirem może być powszechnie lubiana i ceniona, tylko… ludzie z jej otoczenia podświadomie wolą unikać z nią kontaktów.

Przed wampirem można się obronić. Właściwie na dwa sposoby. Pierwszy z nich to poproszenie doświadczonego terapeuty o zlikwidowanie przyczyny wampiryzmu. Będzie to najlepsze wyjście jeśli jest to osoba z rodziny. Wampiryzm da się „wyleczyć” chociaż nie zawsze. Drugi sposób to samoobrona. Najczęściej wystarczy sobie wyobrazić że coś odgradza nas od wampira. Przykładem może być tafla szkła pomiędzy wampirem a sobą, parasol, szklanka lub butelka którą się „przykrywamy”. Można sobie wyobrazić, że jesteśmy w kokonie, który skutecznie odgradza nas od ludzi.

Taka ochrona jednak nie wystarcza na długo. O ile jest doskonała w przypadku osób spotykanych przypadkowo to w przypadku wampiryzmu w rodzinie jest niemożliwa do zastosowania. Osoba, którą karmi się wampir „rodzinny” powinna bardzo poważnie przemyśleć możliwość zmiany miejsca pobytu. Jeśli tego nie zrobi – istnieje bardzo realna szansa, że będzie chorować do końca życia.

 Posted by at 13:35
sie 132013
 

Medytacja zamiast tabletki


artykuł. „http://kobieta.interia.pl/zdrowie/co_nowego/news?inf=467972&nr=2”

„Medytacja zamiast tabletki

Wystarczy dziennie wyciszyć się na 20 minut / INTERIA.PL

Jesteś zmęczony, boli cię głowa? Może zamiast sięgać po tabletkę, usiądź w fotelu i pomedytuj – radzą hiszpańscy lekarze.

Ich zdaniem medytacja poprawia nie tylko nasze samopoczucie, ale też korzystnie wpływa na zdrowie.

Wiadomo, że relaks i medytacja poprawiają nastrój i uczą panować nad emocjami; wzmacniają system nerwowy. Teraz okazuje się, że również wzmacniają system immunologiczny.

Zarazki grypy wstrzyknięte osobie, która medytuje, nie wywołały u niej choroby. U nie medytującego gorączka pojawiła się w ciągu 48 godzin.

– Medytacja, podobnie jak wszystko co nas otacza, podlega ewolucji. Nie wymagam od moich pacjentów, żeby śpiewali mantry, ale zachęcam ich do refleksji, do wyciszenia, do rozmowy z samym sobą. Często przyczyna choroby tkwi w nas. Dojście do niej otwiera drzwi do wyzdrowienia – tłumaczy Manuel, jeden z barcelońskich lekarzy zachęcających swoich pacjentów do medytacji. Jego zdaniem wystarczy dziennie wyciszyć się na 20 minut, aby wzmocnić i wyciszyć organizm.

– Przyznam, że na początku w to nie wierzyłam – mówi jedna z jego pacjentek. Dopiero, kiedy przekonałam się, ze po medytacji czuję się lepiej niż po zażyciu pastylki, zaczęłam praktykować ją codziennie.

(RMF)”

Proszę zwrócić uwagę na zdanie „Teraz okazuje się, że również wzmacniają system immunologiczny”. Może moje poczucie humoru jest nieco wypaczone, ale bardzo mnie ubawiło słowo „Teraz”. Medytacja jest znana od tysięcy lat i osoby medytujące wiedzą po co to robią…

 Posted by at 13:30
sie 132013
 

Leczenie wodą


Polecono mi ostatnio książkę, która wielu ludziom jest dosyć znana. Jest to „Moje leczenie wodą” ks. Sebastiana Kneipp’a.

Zastanowiło mnie na jak wiele zachowań autor zwracał uwagę w swoich czasach i jak mało od tej pory zmieniły się czynniki i przesądy które szkodzą. W książce, która została napisana w 1886 roku, czyli 118 lat temu czytam o tym, co w czasach dzisiejszych jest przyczyną chorób. Co więcej, autor pisze, że przed 60 laty nie było takiego postępu chorób jak w czasach tworzenia książki. Czytając to odniosłem wrażenie, że jest to książka wydana współcześnie. Pozwoliłem sobie zacytować obszerne fragmenty wstępu i pierwszego rozdziału.

WSTĘP

Liść nie jest zupełnie podobny do liścia, chociaż obydwa na jednym wiszą drzewie, tym mniej jedno życie człowieka nie podobne drugiemu. Gdyby każdy przed śmiercią napisał swój żywot, mielibyśmy tyle rozmaitych żywotów, ilu ludzi. Zawikłane są drogi krzyżujące się w życiu człowieka, podobne nieraz do nierozgmatwanego kłębka, w którym nici wiją się bez planu i myśli. Tak wydaje się czasami; w rzeczywistości nigdy się tak nie dzieje.

1. Co to jest choroba i z jakiego wspólnego źródła powstają wszystkie choroby?

Ciało ludzkie jest jednym z najcudowniejszych wytworów, jakie wyszły z ręki Boga. Jeden członek pasuje do drugiego, wszystkie połączone w harmonijną jedność, a każdy z członków odpowiada przedziwnie całości. Jeszcze cudowniejszym jest wewnętrzne połączenie narządów ciała i ich wewnętrzna czynność. Nawet przyrodnik lub lekarz bez wiary, chociaż powiada, że skalpelem jeszcze nie doszukał się duszy, nie może odmówić najwyższego a słusznego uwielbienia dla ustroju człowieka niemożliwego do naśladowania. Ta harmonia i porządek w ustroju nazwana zdrowiem, bywa często naruszana rozmaitymi przypadkami. Imię ich choroba. Choroby wewnętrzne, choroby zewnętrzne, oto chleb codzienny, jaki ludzie dobrowolnie lub mimowolnie muszą spożywać.

Wszystkie słabości, jakiekolwiek miałyby imię, mają swą przyczynę i źródło we krwi lub raczej w jej nieprawidłowościach, które mogą być spowodowane, albo przez zaburzenia w nieprawidłowym krążeniu krwi, albo przez zatrucie części składowych krwi. Podobnie do porządnie urządzonych nawodnień rozpościera się po całym ciele sieć żył napełnionych czerwonym sokiem życia, użyźniając i żywiąc każdą cząstkę, każdą drobinę ciała. Gdzie miara tam porządek, jeżeli tempo krążenia krwi jest za szybkie lub za powolne, albo jeżeli wcisną się do niej obce pierwiastki, wtedy porządek zostaje zburzony; zamiast zgody, mamy niezgodę, zamiast zdrowia chorobę.

2. W jaki sposób następuje uzdrowienie?

Po śladach w śniegu poznaje wprawny strzelec zwierzynę. Chcąc upolować jelenia, gemzę, lisa, idzie po śladach. Dobry lekarz szybko rozpozna, gdzie tkwi choroba, gdzie jej źródło, jakie przybrała rozmiary. Symptomy wskazują na chorobę; znając ją, wie, jakie zastosować środki. Postępowanie, procedura to bardzo indywidualna. Czasem jednak tak nie jest. Jeżeli ktoś przyjdzie do mnie z odmrożonymi uszami wtedy wiem, że sprawcą jest mróz; komu młyński kamień rozmiażdży palce, tego nie będę pytał, gdzie go boli.

Nie tak łatwa sprawa z innymi chorobami. Zwykły ból głowy, lub cierpienie serca, nerwów, żołądka, nie tylko mogą pochodzić z jednej, kilku lub kilkunastu przyczyn lecz nieraz z choroby sąsiednich narządów, które cierpienia serca, nerwów, żołądka wywołują, niekorzystnie na nich oddziałując. ¬dźbło trawy jest w stanie zatrzymać wahadło największego zegara. Najmniejsza drobnostka może spowodować najboleśniejszy niepokój serca. Znaleźć natychmiast tę drobnostkę, w tym leży sztuka. Badanie może być dlatego nieraz bardzo skomplikowane i zawikłane, a różnorodne złudzenia wcale nie są wykluczone. (…)

Gdy uderzę nogą lub siekierą o pień młodego dębu, drży pień, chwieją się gałęzie, porusza się listek każdy. Jakżesz błędne wydałbym orzeczenie, gdybym powiedział: liść drży, porusza się, musi go więc ktoś potrącać. Tymczasem rzecz ma się przeciwnie; ponieważ drży pień, więc drży gałąź i liść, jako części i cząstki pnia. Nerwy są takimi gałęziami w drzewie ciała ludzkiego. „On cierpi na nerwy, nerwy są zaatakowane” cóż to znaczy? Czy same nerwy są chorobą? Nie, ale cały organizm jest zaatakowany, osłabiony, więc cierpią, drżą nerwy.

Przetnij ostrożnie nożyczkami nitkę pajęczej siatki idącą od środka ku brzegowi. Cała ta sztuczna tkanina zepsuje się; z cudowną dokładnością przędzone i niby cyrklem odmierzane czworoboki i trójkąty tworzą naraz nieporządne, najnieregularniejsze figury. Jakżesz byłoby nierozsądnie gdybym rzekł: to pogmatwana, zepsuta robota, pająk z pewnością pobałamucił tym razem snując swój jedwabisty domek narobił masę błędów. Nawiąż przeciętą niteczkę na nowo, a pierwotny, cudowny porządek natychmiast powróci! Odszukać i odnaleźć tę maleńką, jedną niteczkę, w tym leży sztuka. Kto zamiast tego maca, grzebie, w pajęczej tkaninie, popsuje ją zupełnie. Zastosowanie tego porównania zostawiam każdemu i kończę odpowiedzią na nasze pytanie. Pojedynczym, łatwym, nie skomplikowanym – i że tak powiem wykluczającym każdy błąd, wszelkie złudzenie – jest leczenie, skoro wiem, że przyczyną każdej słabości są zaburzenia krwi. Lecząc, mam tylko dwojakie przed sobą zadanie: albo muszę nieprawidłowo krążącą krew zmusić do prawidłowego, normalnego krążenia, albo muszę starać się wyprowadzić z krwi trucizny i zarodki choroby, które zdrową krew psują i jej proporcjonalny skład psują. Innego zadania – wyjąwszy wzmocnienie organizmu – nie ma wcale.(…)

4. Skąd pochodzi wrażliwość dzisiejszej generacji, skąd ta uderzająca łatwość nabawienia się wszelkich możliwych chorób, których dawniej po części nie znano nawet z nazwy.

Pytanie to jest szczególniejszej doniosłości, aby go można pominąć. Odpowiadam więc na nie krótko, że powodem tego złego stanu zdrowotnego jest brak hartowania.

Rozpieszczenie i zniewieścialość dzisiejszej generacji dosięgły wysokiego stopnia. Ogół stanowią osłabieni, słabowici, niedokrwieni, nerwowi, chorzy na żołądek lub serce; silni i zdrowi należą do wyjątków. Czujemy dziś bardzo dotkliwie każdą zmianę powietrza; przejściom z jednej pory rokju do drugiej towarzyszy zwykle przeziębienie, katar; nawet nagłe wejście z zimnej ulicy do ciepłej izby nie pozostaje bez złych następstw itd., itd. Przed 50, 60 laty, było przecież inaczej. I dokąd zajdziemy, jeżeli, jak ogólnie skarżą się ludzie myślący ludzka siła i ludzkie życie tak gwałtownie upada i w rażący sposób marnieje? Charłactwo zaczyna się, zanim rozpoczęło się silne życie. Już wielki czas, abyśmy się nad tym zastanowili.

Dla usunięcia tego nędznego stanu i zaradzenia złu potrzeba koniecznie się hartować. Po uwagach ogólnych umieściłem kilka niewinnych, na żadne niebezpieczeństwo nie narażających środków do hartowania skóry, całego ciała i jego części. Wiele osób kiwało głowami z początku i uśmiechało się dwuznacznie później jednak pochwalili je i praktykowali z widocznym pożytkiem. Vivant sequentes! trzeba by było również napisać osobne rozdziały o pożywieniu, ubraniu i powietrzu. Ale o tym innym razem; tu tylko słów kilka pokrótce. Wiem o tym, że moje zapatrywania separatystyczne, odosobnione, natrafią na opór. Mimo to stanowczo silnie trwam przy nich, gdyż dojrzały po długoletnim doświadczeniu. Nie są to grzyby, które przez noc wyrastają w głowie; są to szlachetne owoce, przykre i nieprzyjemne dla zakorzenionych przesądów, ale zdrowe i pożyteczne dla rozumnych ludzi.

Co do pożywienia stawiam następną regułę: wikt domowy, prosty, pożywny, bez sztucznych wymysłów, nie zepsuty ostrymi korzeniami i nie sfałszowany napój, który w każdym znajdziesz źródle, obydwa w dostatecznej użyte ilości – oto pożywienie dla ludzkiego ciała najlepsze i najpożyteczniejsze. (Nie jestem purytaninem i chętnie pozwalam po obiedzie na szklaneczkę piwa lub wina, ale nie przyznaję im takiej wartości, jaką im powszechnie przypisują. Z punktu lekarskiego zapatrując się, trunki odgrywają pewną rolę po przebytych słabościach; w zdrowym stanie natomiast owoce mają większe znaczenie).

Ubranie, które sobie sam uprządłeś i zrobiłeś w domu, jest najlepszym dla ciebie. Wielką dla zdrowia szkodę przynosi, szczególnie w zimie, niejednostajne ubranie, tj. okrywanie jednych części ciała mniej, drugich więcej. Na głowie futrzana czapka; szyja ściśnięta opaską, okręcona na metr długim, wełnianym szalem; na ramionach jakieś ciepłe w czworo złożone okrycie; wychodząc bierze się jeszcze pled pod kołnierz futrzany, nogi tylko, biedne nogi ubrane w skarpetki, trzewiki lub buty, podobnie jak w lecie. Jakież skutki tej nierozsądnej stronniczości? Górne otulenia okręcania ciągną krew i ciepło ku górze a dolne części ciała ziębną pozbawione krwi. I oto rozwiązana zagadka, skąd pochodzi ból głowy, kongestia (uderzenia krwi do głowy), rozszerzenie żył w głowie i setki innych cierpień i niedomagali. Dalej jestem przeciwnikiem noszenia wełnianej odzieży na gołym ciele, a zwolennikiem odzieży lnianej, lub konopnej, suchej, grubej, zgrzebnej. Ostatni przymiot jest dla skóry najodpowiedniejszym, bo jej nie rozdelikaca, lecz przez tarcie hartuje. Miękka, włosista, delikatna tkanina wełniana okrywająca gołe ciało zda mi się ssać ciepło i soki i być wespół przyczyną niedokrwistości trawiącej naszą słabą i nędzną generację. Nowy system wełnianych ubrań w poprawnej edycji nie zapobiegnie niedokrwistości, ani krwi nie poprawi. Dożyją tego młodsi ludzie i z pewnością przeżyją ten system.

Powietrze. Rybom złowionym w źródlanej wodzie, i pstrągom górskim dajemy pierszeństwo przed innymi. Ryby ze strumyków odsuwamy, a ryby z bagien i błot mające smak nieprzyjemny chętnie darujemy każdemu. Kto oddycha powietrzem bagien i błot, karmi swe płuca zarazą. To samo powietrze wdychane po raz trzeci, działa trująco – powiada pewien słynny lekarz. Gdybyż ludzie chcieli to zrozumieć i starali się o możliwie czyste, świeże powietrze w swym mieszkaniu a szczególnie w sypialni, uniknęliby wielu dolegliwości i chorób.

Powietrze czyste psuje się przez oddychanie. Wiemy o tym dobrze, że 1 -2 ziarnka kadzidła rzucone na żar napełniają swym zapachem cały pokój. I o tym wiemy także, że 15-20 pociągnień cygara lub fajki wystarczy, aby w wielkiej przestrzeni czuć było dym tytoniowy, Czasem rzecz drobna, nieznaczna, wystarczy do zepsucia powietrza w sposób taki lub inny, przyjemny lub nieprzyjemny. Czyż oddychanie nie jest do takiego dymu podobne?

Ile oddechów czynimy w 1 minucie, w 1 godzinie, ile w dzień, w nocy? Jakżesz zepsute musi być potem czyste powietrze jakkolwiek dymu nie widzimy? A jeżeli pokoju nie przewietrzam, czyli, jeżeli nie odnawiam złego, przez kwas węglowy zepsutego powietrza, ile to zepsutych i zepsucie szerzących czynników dostaje się do piersi? Skutki mogą być i muszą być złe i szkodliwe.

Jak oddychanie i wyziewy, podobnie działa szkodliwie na czyste zdrowe powietrze za wielkie ciepło, w szczególności wielkie ciepło pokojowe. I ono psuje powietrze, a że pochłania i niszczy kwasoród, pierwiastek ożywiający powietrze, jest więc do oddychania szkodliwy, do utrzymania życia niezdolny. 12-14 R (15-18 stopni C przyp. Klapuch) ciepła wystarcza w pokoju, 15 stopni (19 stopni C przyp. Klapuch) nie należy nigdy przekroczyć.

Staraj się o dokładne przewietrzanie całego pomieszczenia i rób to codziennie z konsekwencją i wytrwałością w ten sposób, aby nikomu nie sprawiało przykrości, a służyło dla zdrowia każdemu. Szczególniejszą zaś troskliwość zwracaj na sypialnie i przewietrzanie łóżek.

Powiedziałem to co uważałem za stosowne powiedzieć w tym miejscu. To co powiedziałem wystarcza do wytworzenia sobie obrazu pukającego obcego przybysza, możesz go po przyjacielsku przyjąć, lub nie wysłuchawszy od drzwi odprawić. Na oba rodzaju przyjęcia jestem przygotowany i oświadczam, że z obydwóch będę zadowolony. (…)

ŚRODKI HARTUJĄCE

środki hartujące są następujące:
1. Chodzenie boso.
2. Chodzenie boso po mokrej trawie.
3. Chodzenie boso po mokrych kamieniach.
4. Chodzenie boso po świeżo spadłym śniegu.
5. Chodzenie boso w zimnej wodzie.
6. Kąpiel zimnych rąk i nóg.
7. Polewanie kolan (połączone z polaniem górnym lub bez niego).

I. Chodzenie boso jest najnaturalniejszym i bardzo indywidualnym środkiem hartowania się.

Można go w różnorodny używać sposób odpowiednio do rozmaitego stanu i wieku. Niemowlęta, które są zupełnie skazane na pomoc drugich i w pieluchach lub poduszkach ciągle przebywają w pokoju, nie powinny nigdy nosić okrycia na nogach. O, gdybym mógł to jako silną i niewzruszoną regułę wpoić wszystkim rodzicom, a szczególnie zanadto troskliwym matkom! Przejęci uprzedzeniami rodzice, jeżeli tego nie chcą zrozumieć, niechaj zlitują się nad nieporadnym maleństwem i przynajmniej takie im dają okrycie, przez które łatwo świeże powietrze może przedostać się do skóry.

Umieją sobie same dopomóc dzieci, kiedy już stać i chodzić potrafią. Porzuciwszy wzgląd na ludzi, zrzucają z nóg dręczące trzewiki i pończochy, i są szczęśliwe, gdy mogą do woli, szczególnie w wiosennej porze, biegać na bosaka. Nieraz zakrwawi się palec, ale to nie powstrzymuje ich bynajmniej; wnet znowu biegają boso. Dzieci czynią to instynktownie, idąc za tym popędem natury, który i my starsi odczuwalibyśmy, gdyby nam rozumu nie odebrała szablonowa, modna cywilizacja, która tylko uciska, a wszystko co naturalne odrzuca. (…)

Rozsądni rodzice, którzy chętnie chcieliby pozwolić dzieciom tej uciechy, lecz mieszkają w mieście nie mają ogrodu ani trawnika mogą im polecić chodzić boso po pokoju, korytarzu itp. Chodzi o to, aby nogi, jak twarz i ręce, świeżym odetchnęły powietrzem i poruszały się w nim do woli.

Nie potrzebuję upominać ludzi dorosłych, żyjących na wsi, ci chodzą wiele boso i nie zazdroszczą mieszkańcom miast eleganckich, dopasowanych, lakierowanych tortur, uciskających nogi trzewików i pończoch. Nierozsądni wieśniacy z manierami miastowymi, którzy wstydzą się postępować tak, jak inni, są ukarani dosyć przez własną zarozumiałość. Ci co zachowują starą modę, niechaj wiernymi pozostaną dobrej tradycji.

W mojej młodości chodzili na wsi wszyscy boso; dzieci i dorośli, ojciec i matka, brat i siostra. Do szkoły, do kościoła milami iść trzeba było. Rodzice dawali nam kawałek chleba i parę jabłek na drogę, skarpetki i trzewiki do okrycia nóg. Lecz te wisiały zazwyczaj na plecach lub ramieniu aż do progu szkoły lub kościoła – nie tylko w lecie lecz i w zimniejszej porze roku. Zaledwie z początkiem wiosny na wyżynach mojej ojczyzny śnieg zaczął tajać, rozdeptywaliśmy bosymi nogami jego resztki śladów w ziemi i czuliśmy się przy tym zdrowi, weseli i swobodni.

Jasna rzecz, że ludzie dorośli w miastach, nie mogą czynić tego ćwiczenia. Jeżeli w swych uprzedzeniach zaszli tak daleko, iż mniemają, że dostaliby reumatyzmu, kataru, chrypki itd., gdyby ich delikatne nogi przy rozbieraniu się lub ubieraniu choćby przez oka mgnienie stanęły na gołej podłodze salonu a nie na ciepłym, miękkim kobiercu – wtedy zostawiam ich zupełnie w spokoju. Gdyby jednak który chciał przecież coś uczynić dla zahartowania się, cóż mu przeszkadza przechadzać się w pokoju przez dziesięć minut, 1/4 lub 1/2 godziny, bezpośrednio przed spaniem lub wstawszy rano? Aby jednak nagle rozpocząwszy, nie czuć tego jednak zbyt silnie, można najpierw chodzić w skarpetach, później boso, wreszcie przed każdym spacerem zamaczać nogi w zimnej wodzie aż do kostek. (…)

Do matek zwracam się tu z kilku słowami. (…) W pierwszym rzędzie powołanymi są matki do wychowania dorodnego i mocnego pokolenia, do usunięcia zniewieściałości, która tak wielkie spustoszenia w ludzkości sprawia, osłabienia, niedokrwistości, nerwowości i jak się tam dalej nazywają owe upiory ssące zdrowie i skracające życie. Mogą zapobiec temu przez rozumne hartowanie dziecka od młodości. Powietrze, pożywienie, ubranie są to potrzeby niezbędne dla niemowlęcia jak i starca. Im czystsze powietrze, którym oddycha maleństwo, tym lepsza jest krew. Aby słabe stworzonko szybko przyzwyczaić do przebywania na świeżym powietrzu, dobrze czynią matki, gdy po codziennej ciepłej kąpieli zanurzają je na 2, 3 sekundy w zimniejszej wodzie (o ciepłocie takiej jaką ma woda stojąca na słońcu) lub szybko zimną obmywają. Sama ciepła woda rozdelikaca i zwątla, zimne obmycie pod koniec – wzmacnia, hartuje i pomaga do zdrowego rozwoju ciała.

Z początku będzie dziecko płakać, ale po 3-cim, 4-tym razie przestanie. Takie hartowanie wzmacnia małe dzieci przeciw tak u nas częstym zaziębieniom i tychże następstwom. Rozumne matki zyskują nadto, nie potrzebując wydawać na ciężkie, nie dopuszczające powietrza ubrania lub na wełniane otulania, które doprawdy oburzają każdego myślącego człowieka. W tym punkcie grzeszy się okropnie przeciw zdrowiu dziatek. Delikatne ich ciało siedzi prawdziwie w gorejącym wełnianym piecu; ugina się też pod ciężarem okryć i obwiązelc; głowa owinięta tak, że ani dobrze słyszą, ni widzą; szyja, którą przede wszystkim hartować należy, posiada oprócz ogólnych, jeszcze szczególniejsze przybory do ogrzewania, zamykające zupełnie powietrze. Kiedy mamka z dzieckiem na ręku wychodzi na spacer lub wyjeżdża, rozpieszczająca je matka jeszcze raz wybiega oglądnąć, czy każdy kącik starannie jest otulony, zamknięty. Przy takich stosunkach, przy zupełnym zaniedbaniu rozumnego hartowania, któż dziwić się będzie, że dyfteria, angina itd. porywają rocznie tysiące tych małych istotek, którym lada powiew wiatru szkodzi? Po cóż się dziwić, że w rodzinach roi się od cherlaków, lub, że użalają się matki na nieznane najpierw u dziewcząt słabości, jak blednicę, kurcze, histerię itd. A któż policzy duchowe choroby, owe zwiędłe kwiaty i zgniłe owoce ciała, które zanim się normalnie rozwinęło, już powoli zanikać zaczyna? „Mens sana in corpore sano”. Zdrowa dusza mieszka tylko w zdrowym ciele. Główny warunek rozwoju wytrwałego zdrowia stanowi jak najwcześniejsze hartowanie. Oby matki zawczasu i gruntownie poznały zadanie swoje i odpowiedzialność, jaka na nich ciąży, i nie opuszczały żadnej sposobności dobrej rady z dobrego źródia.

II. Szczególniejszym a bardzo skutecznym rodzajem chodzenia boso, jest chodzenie po mokrej trawie, mniejsza o to czy ona przez rosę, deszcz, lub polanie została zmoczona. Im trawa jest bardziej mokra, im dłużej trwa chodzenie, im częściej może być powtarzane, tym znakomitszy jego skutek. (…)

III. Chodzenie po mokrych kamieniach podobne sprawia skutki, jak chodzenie po mokrej trawie a dla wielu jest ono łatwiejsze i wygodniejsze. W każdym domu znajdzie się większa lub mniejsza przestrzeń wyłożona kamieniami w sieni, pralni, piekarni itp.; wystarczy ona do spacerowania boso. (…) Do moczenia kamieni używa się dzbanka lub ogrodowej koneweczki, polewa się wodę w kształcie smugi, która się przez deptanie rozszerza. Gdyby kamienie wysychały za szybko, należy polewanie powtórzyć raz drugi i trzeci; najlepsza do tego jest bardzo zimna woda. (…)

Kto miewa zimne nogi, zapada na gardło, zakatarza się łatwo, bije mu krew do głowy, i stąd cierpi ból głowy – ten niech często chodzi po kamieniach. Dobrze jest, gdy do wody doleje nieco octu, zanim podleje kamienie.

Stosuje się te same reguły, dotyczące okrycia i ruchu, co i przy chodzeniu po trawie. Chodzić po kamieniach można choć nogi są zimne – (nie rozgrzane).

IV. Chodzenie po świeżo spadłym śniegu, przewyższa w skutkach obydwa poprzednie zabiegi.

Mówię wyraźnie w świeżo spadłym śniegu, który się lepi lub jak proch do nóg przylega; śnieg stary, twardy, zmarznięty, ziębi zanadto i nie zda się na nic. Spacerować również nie można, gdy zimny, przenikliwy wiatr wieje, poleca się jednak na wiosnę, gdy śnieg taje od słońca. Znam wielu, którzy w rozmokłym śniegu spacerowali 1/2, 1, a nawet 1 1/2 godziny z najlepszym skutkiem. Potrzeba tylko było w pierwszych minutach nieco przezwyciężenia się; wkrótce znikło wszelkie uczucie przykrości lub zimna. Zazwyczaj chodzi się po śniegu przez 3-4 minuty. Zaznaczam wyraźnie, nie można stać spokojnie, trzeba chodzić.

Zdarza się nieraz, że delikatne, i od zewnętrznego powietrza odwykłe palce nie mogą znieść śniegowego zimna, i zapadają na śniegową gorączkę tj. stają się suche, rozpalone, pieką boleśnie i obrzmiewają. Nie ma nic niebezpiecznego, nie trzeba się lękać, uzdrowienie następuje szybko, skoro się palce częściej obmyje wodą pomieszaną ze śniegiem lub lekko się śniegiem naciera.

Marsz po śniegu można zastąpić jesienią chodzeniem po trawie, gdy szron spadnie. Uczucie zimna jest wtenczas o wiele dotkliwsze, gdyż ciało w tej przejściowej porze roku za mało jeszcze od ciepła lata odwykło. (…)

O tym środku hartującym powiadają, że głupota, błazeństwo dobre do nabawiania się kataru, reumatyzmu, cierpień gardłowych i wszelkich innych okropności. Proszę się tylko przezwyciężyć i spróbować, a wkrótce można się będzie przekonać, że zarzuty są bezpodstawne, i że bieg po śniegu zamiast szkody – wielkie przynosi korzyści. (…)

Przytoczone tu środki hartujące powinny wystarczyć. Można ich używać w każdej porze roku, w zimie i w lecie. W zimie zabieg trwa krócej, natomiast ruch po nim trwa nieco dłużej. Nie przyzwyczajeni niechaj nie rozpoczynają w zimie hartowania się. Szczególnie niech wystrzegają się tego anemiczni (niedokrwieni), ci którzy na wewnętrzne skarżą się zimno, a przez wełnianą odzież stali się wrażliwi i delikatni. Mówię to nie dlatego, jakobym się złych następstw z tego obawiał, lecz obawiam się, aby się nie odstraszono od rzeczy na wkroś dobrej. (…)

Szanownych zaś czytelników, którzy o przytoczonych powyżej rzeczach może nigdy nawet nie słyszeli, upraszam, aby zanim rzucą wzrokiem potępienia, zrobili choćby maleńką próbkę. Jeżeli ona na moją wypadnie korzyść, będzie mnie to cieszyło nie ze względu na osobę moją, lecz ze względu na ważność rzeczy. W życiu zrywa się wiele burz zagrażających zdrowiu ludzkiemu. Szczęśliwy ten, kto korzenie jego (zdrowia) dobrze hartowaniem umocował, skierował w głąb i ufundamentował silnie.

 Posted by at 13:28
sie 132013
 

Zazwyczaj staram się nie cytować, a już zupełnie nie przepisywać różnych tekstów lecz wydaje mi się, że artykuł ten jest najlepszy w takiej formie w jakiej jest. Dlatego przytoczę go w całości:

Wielkie kłamstwo
Wpływ propagandy fluorku na nasze życie

część 1

W niemieckim magazynie Stern ukazał się w 1978 r. ilustrowany zdjęciami reportaż z tureckiej wioski Kizilcaoern.

„Dzieci, młode dziewczęta, a nawet jedyny w tej wiosce koń, wszyscy mają brązowe zęby – pisał Stern. – trzydziestoletni mężczyźni z przygarbionymi plecami snują się z trudem po ulicy, pomagając sobie laskami. Kobiety w czwartym miesiącu ciąży rodzą martwe dzieci. Czterdziestolatki wyglądają jak starcy…

Zarówno mężczyźni jak i kobiety cierpią tutaj na przedwczesne starzenie się. W okresie między trzydziestym i czterdziestym rokiem życia na ich twarzach pojawiają się zmarszczki, mięśnie stają się znacznie słabsze i zaczynają się trudności z chodzeniem”.

Tutejszy dentysta jako pierwszy zaczął podejrzewać zatrucie. Powiadomił o tym Klinikę Uniwersytecką w Eskisehir, a wszczęte przez nią badania wykazały, że wszyscy mieszkańcy wioski cierpią na choroby kości: zgrubienie kostek, sztywność stawów, nadmierną produkcję tkanki kostnej. Stern kontynuuje:
„Dr Yusuf C. Ozkan oraz jego współpracownicy z Katedry Medycyny Uniwersytetu Eskisehir podejrzewają, że wszystkie te cierpienia powoduje wysoka zawartość fluorku w tutejszej wodzie…W sąsiednich wioskach, gdzie woda pitna pochodzi z innego źródła, ogólny stan zdrowia jest normalny. Lekarze twierdzą, że zawartość fluorku w wodzie wynosi 5.4 ppm”. (ppm = parts per million oznacza, że na milion jednostek wody przypada jednostka fluorku, co równa się 1 miligram/litr)

Identyczne zjawiska zaobserwował w pewnej wiosce na Sycylii dr Frada z Uniwersytetu w Palermo. Przyczyny tego dopatrywał się on w zawartości fluorku, rzędu 5 ppm (5 mg/litr), w miejscowej wodzie.

W niektórych regionach Indii i Chin, gdzie również obserwuje się naturalną wysoką zawartość fluorku w wodzie, mieszkańcy cierpią na fluorozę, choroby reumatyczne; przedwcześnie występuje u nich uwiąd starczy i umierają przed osiągnięciem 50 roku życia. Gdy ktoś upadnie, jego kości pękają, jakby były ze szkła.

W każdej encyklopedii znajdziemy informację, że fluor i jego związki (fluorki) są wyjątkowo toksyczne i można się nimi zajmować tylko z największą ostrożnością. Wyraz „trucizna” znajdziemy też na opakowaniu past do zębów (na pudełku, nie na tubce), gdyż na podstawie przepisu z 1997 r. obowiązkowe są etykietki z ostrzeżeniem:
„Jeśli przypadkowo połknie się więcej pasty niż porcja używana do mycia zębów, należy natychmiast zwrócić się o pomoc medyczną lub skontaktować się z ośrodkiem toksykologii”.

Rozpoczynając nasze rozważania musimy zdawać sobie sprawę, że bezdyskusyjnym faktem chemicznym i biologicznym jest to, iż fluor to niebezpieczna trucizna.

Propaganda:
„Fluorek jest bezpieczny i skuteczny”

Oczywiście w Ameryce wiemy o fluorku coś innego. Wszyscy są tu święcie przekonani, że fluorek odgrywa ważną rolę w zapobieganiu próchnicy zębów, zwłaszcza u dzieci, oraz że jest on bezpieczny i skuteczny. Gdyby tak nie było, z pewnością nie byłby systematycznie dodawany do wody pitnej i pasty do zębów. Taka jest znana strona fluorku, o której ciągle się mówi. Jednak jego druga strona, pomijana całkowitym milczeniem, to fakt, że fluorek jest jedną z najsilniejszych trucizn na świecie i stwierdzono, że może on powodować choroby układu kostnego, raka, zgony niemowląt, uszkodzenie mózgu, przedwczesne starzenie i wiele innych problemów.

W naszym artykule staramy się przedstawić, jak w minionych sześćdziesięciu latach będący trucizną fluorek zmienił się stopniowo w substancję chroniącą zęby; później poznamy tych, którzy ciągną korzyści z propagowania fluorku i dowiemy się, jaki wpływ wywiera na nas systematyczna konsumpcja tego „bezpiecznego i skutecznego”, trującego środka i dlaczego to wszystko się dzieje. (Informacje te są bardziej zdumiewające niż ktokolwiek by oczekiwał.)

Dlaczego jest ważne, żeby to wiedzieć? Ponieważ w Ameryce, w przeciętnym supermarkecie lub „drugstore” można dostać wyłącznie fluorkowaną pastę do zębów i codziennie 160 milionów Amerykanów pije fluorkowaną wodę z kranu. Fluorek znajdziemy w napojach orzeźwiających, piwie i artykułach spożywczych. Poza tym fluorek, będąc jedną z najbardziej rozpowszechnionych substancji zanieczyszczających środowisko, występuje w naturalnych zbiornikach wodnych, glebie i powietrzu. Tak więc prawdopodobieństwo tego, że człowiek nie konsumuje fluorku, równa się zeru. Zarazem ciągle przybywa naukowych dowodów na zagrożenia płynące z tej konsumpcji. Oznacza to, że możemy stać się ofiarą szkodliwego oddziaływania fluorku, nie mając o tym najmniejszego pojęcia.

Historia fluorku przebiega dwoma drogami. Pierwszą może poznać każdy, kto zada sobie trudu, by zdobyć najważniejsze fakty. Druga jest już znacznie mniej dostępna, gdyż nią kroczą ci, którzy są osobiście zainteresowani w używaniu przez ludność fluorku. A teraz, w bardzo skróconej formie – mimo że artykuł nasz wydaje się długi – przyjrzyjmy się, w chronologicznym porządku, obu historycznym drogom fluorku.

Kiedy fluorek uchodził jeszcze za truciznę

Fluoroza jest powszechnie znanym zjawiskiem występującym wtedy, gdy w organizmie gromadzi się zbyt dużo fluorku. W łagodnych przypadkach powoduje to pojawianie się plam na zębach, w poważniejszych – szkliwo ciemnieje i odłamuje się. W USA wiadomo od 1916 r., że fluorek wywołuje to zjawisko. W związku z tym, w okresie od 1931 do 1939 roku, Amerykańska Służba Zdrowia Publicznego (U.S. Public Health Service) i Amerykański Związek Dentystów (American Dental Association) domagały się usunięcia fluorku z wody w takich miejscowościach, gdzie występuje on jako naturalne lub przemysłowe zanieczyszczenie środowiska.

Przy łagodniejszej postaci fluorozy na zębach pojawiają się białe plamy. W poważniejszych przypadkach, jak na powyższym zdjęciu, szkliwo zębów odpada i zęby się psują. Fluoroza jest procesem nieodwracalnym, dlatego jedynym sposobem uratowania chorego zęba jest założenie koronki. Fluoroza to nie problem „kosmetyczny” lecz choroba, gdyż dotknięte nią zęby wskazują też na stan kości danej osoby. W łagodniejszej postaci fluoroza może wystąpić nawet u 80% dzieci w regionach, gdzie fluorkuje się wodę, ale takie nasilenie choroby może mieć miejsce i w innych okolicach, gdzie zbyt wiele fluoru dostaje się do organizmu nie z wody, lecz z innych źródeł (pasty do zębów, żywność, zanieczyszczenia środowiska).

Dr H. trendley Dean z Amerykańskiej Służby Zdrowia Publicznego w 1931 r. zainicjował badania w skali krajowej, które wykazały, że w miarę jak zwiększa się ilość fluorku w wodzie, wzrasta występowanie fluorozy wśród jej konsumentów. Przy końcu lat 30-ych Dean twierdził, że 1 ppm (1 mg/litr) to zawartość fluorku w wodzie, która wywołuje minimalną fluorozę, podczas gdy zmniejsza stopień występowania próchnicy zębów.

W 1939 r. Gerald Cox, biochemik z Mellon Institute, wystąpił z tezą, że jeśli fluorek w określonej ilości jest szkodliwy, to prawdopodobnie w mniejszej ilości jest on pożyteczny. W rok później dr Cox został członkiem Komisji d/s ¯ywności i Odżywiania przy Krajowej Radzie Badań Naukowych i zaczął aktywnie nawoływać do fluorkowania wody.

Innym gorliwym propagatorem fluorku był prawnik i wysokiej rangi polityk Oscar Ewing, który jako szef, od 1947 roku, Służby Zdrowia Publicznego korzystał z każdej okazji, by przysłużyć się sprawie fluoryzacji. Pod jego kierownictwem w ciągu trzech lat zaczęto wprowadzać fluorek do wody w niemal stu miastach.

Innym znanym promotorem tej sprawy był kierownik Wydziału Toksykologii Fluorku Uniwersytetu Rochester, dr Harold C. Hodge. Jego zadaniem stało się zaprojektowanie fluorkowania wody w mieście Newburgh w stanie New York oraz zbadanie jego wpływu na tutejszych mieszkańców.

Dzisiaj dodaje się fluorek, w ilości 1 – 4 ppm, do wody pitnej dwóch trzecich ludności USA, a więc do większości wodociągów miejskich. Ten wielki eksperyment rozpoczął się 1 stycznia 1945 r. w Grand Rapids w stanie Michigan, mimo że nieco wcześniej wypowiedziały się o tym negatywnie zarówno Pismo Amerykańskiego Towarzystwa Lekarskiego, jak i Pismo Amerykańskiego Związku Dentystów.

18 września 1943 r. w artykule „Chroniczne zatrucie fluorem”, opublikowanym w Piśmie Amerykańskiego Towarzystwa Lekarskiego stwierdza się: „Fluorki są powszechnymi toksynami protoplazmowymi zmieniającymi przepuszczalność błony komórkowej poprzez powstrzymywanie pewnych enzymów. ¬ródłem fluorkowego zatrucia może być woda pitna zawierająca 1 ppm lub więcej fluorku, związki fluoru w płynach owadobójczych…” Zauważmy, że na rok przed wprowadzeniem fluorkowania wody zawartość 1 ppm uchodziła jeszcze za toksyczną.

W numerze z października 1944 r Pisma Amerykańskiego Związku Dentystów stwierdza się:
„Fluorek sodu jest wysoce trującą substancją i jeśli jego stosowanie w bezpiecznej koncentracji i pod ścisłym nadzorem kompetentnego personelu może być pozytywne terapeutycznie, w innych warunkach może być on zdecydowanie szkodliwy… Dobrze wiemy, że używanie wody pitnej zawierającej zaledwie 1.2 – 1.3 fluorku może powodować takie zaburzenia rozwojowe kości, jak ich stwardnienie, spondyloza i marmurowatość, jak również wole i nie możemy ryzykować wywoływania tak poważnych systemowych schorzeń poprzez budzące dziś wątpliwości postępowanie mające zapobiegać zniekształcaniu zębów u dzieci…”.

W 1945 r., już po rozpoczęciu eksperymentu w Grand Rapids, jeden z głównych inspektorów FDA (Agencja ds. ¯ywności i Leków) odkrył, że w pewnym browarze w Massachusetts dodaje się fluorku do piwa. Właściciela browaru natychmiast aresztowano i postawiono przed sądem pod zarzutem zatruwania piwa. Zgodnie z aktem oskarżenia, w piwie „odkryto szkodliwą truciznę, fluorek, który zgodnie z obowiązującym przepisem (Section 301a of the Food, Drug and Cosmetic Act) był niebezpieczny…” Stwierdzono, że fluorek został dodany w ilości 0.5 ppm. Tak więc w 1945 r., zdaniem federalnej agencji FDA, fluorek był jeszcze trucizną, nawet było go o połowę mniej niż wcześniej, 1 stycznia, zaczęto dodawać do wody w Grand Rapids. Nawiasem mówiąc, piwiarnia musiała zapłacić grzywnę, a jej szefa skazano na pół roku więzienia plus trzy lata w zawieszeniu.

Mimo to wielki eksperyment rozpoczął się w Grand Rapids, pod kierownictwem wspomnianego już dr H. trendleya Deana. Pierwotnie planowano, że przez 10 lat będzie się dodawać fluorku do wody w Grand Rapids, a po dziesięciu latach porówna się stan zdrowotny tutejszej ludności ze stanem zdrowia mieszkańców miasta Muskegon, gdzie nie byłoby fluorku w wodzie. Jednak od pierwotnego planu odstąpiono, gdyż w 1947 r. zaczęto fluorkować wodę także w Muskegon, zamykając w ten sposób drogę do zebrania naukowych danych odnośnie bezpieczeństwa i efektywności eksperymentu.

W 1946 r. wprowadzono fluorek w sześciu innych wielkich miastach amerykańskich.
W 1947 r., po mianowaniu Oscara Ewinga szefem Federalnej Agencji Bezpieczeństwa – której podlegała Amerykańska Służba Zdrowia Publicznego – program fluorkowania ruszył naprzód pełną parą i w ciągu następnych trzech lat zaczęto pompować fluorek do wody w 87 kolejnych miastach.

W 1950 r. U.S. Dispensatory (książka – komentarz do farmakopei), 24. wydanie, na str. 1456 tak określa fluorki:
„Silne trucizny dla wszystkich żywych tkanek, jako że powodują strącanie wapnia. Wywołują spadek ciśnienia krwi, zaburzenia oddychania oraz ogólny paraliż. Długotrwała konsumpcja dawek mniejszych niż śmiertelne permanentnie hamuje wzrost…używanie środków do czyszczenia zębów oraz leków wewnętrznych zawierających fluorek nie jest uzasadnione.”

W następnych wydaniach U.S. Dispensatory redaktorzy usunęli cały powyższy fragment. Dlaczego?

W 1950 r. Amerykańska Służba Zdrowia Publicznego, pod kierownictwem Oscara Ewinga, oficjalnie i otwarcie poparła fluorkowanie wody pitnej w USA. W tym samym roku Fundacja Badań Naukowych Cukru, zrzeszająca 130 przedsiębiorstw, przyznała, że cukier jest jedną z głównych przyczyn próchnicy zębów. Fundacja udzieliła dotacji pieniężnych Katedrze ¯ywienia Uniwersytetu Harvarda na „rozwiązanie problemu próchnicy zębów bez ograniczania spożycia cukru”. Pod wpływem tych dotacji uniwersytet zalecił fluorkowanie wody. Dwie placówki najbardziej popierające fluorek, Uczelnia Dentystyczna Harvarda i Uniwersytet Rochester, otrzymały od przemysłu cukrowniczego wysokie dotacje na badania fluorku.

W 1952 r. Pismo Amerykańskiego Związku Dentystów poleciło wszystkim dentystom, by nie dzielili się z pacjentami swymi osobistymi opiniami na temat fluorku.

W 1952 r. rozpoczęto dodawanie fluorku do miejskiej wody w San Francisco, Pittsburgu i szeregu innych, dużych i małych miast. 29 listopada 1960 r. asfalt na ulicy o szerokości 15 metrów zapadł się na długości 60 metrów po tym, jak pękła prawie nowa, główna rura wodociągowa. Laboratoryjne badania wykazały, że rurę zniszczyły związki fluoru. Stwierdzono na niej fluorek o koncentracji 22,000 ppm. Gazeta Pittsburg Press z 15 października 1967 r. doniosła, że 98% zamieszkałych w Pittsburgu dzieci w wieku 13 – 15 lat ma krzywe zęby.

W 1954 r. Christian Science Monitor zwrócił się do 81 laureatów Nagrody Nobla, uczonych reprezentujących chemię, medycynę i biologię, by przedstawili swe opinie na temat fluorkowania wody pitnej. 79% owych ekspertów nie poparło tej sprawy, mimo twierdzeń propagatorów fluoryzacji, że popierają ją wszyscy znani uczeni.

W 1955 r. rozpoczęto sprzedaż past do zębów z fluorkiem, zaopatrzonych w ostrzeżenie, że „fluorkowanej pasty do zębów nie należy używać w miejscowościach, gdzie fluorku dodaje się do wody”. Po dwóch latach ostrzeżenie to zostało usunięte.

Fluorek staje się pożyteczną odżywką

W 1956 r. Pismo Amerykańskiego Związku Dentystów opublikowało, „przeznaczone do powszechnego użytku”, rezultaty eksperymentu w Newburghu, zgodnie z którymi fluorek w niskiej koncentracji miał być bezpieczny dla amerykańskich obywateli. Biologiczny dowód pochodził od dr Hodge\’a z Uniwersytetu Rochester.

W 1957 r. wytwórnia aluminium ALCOA poinformowała, że sprzedaje fluorek sodu różnym miejscowościom w celu fluorkowania ich wody.

W kwietniu 1958 r. Związek Amerykańskich Lekarzy i Chirurgów, zrzeszający ponad 15 tysięcy członków, podjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec fluorkowania: „Związek potępia wprowadzanie do publicznych wodociągów wszelkich materiałów, których celem jest wywieranie wpływu na fizyczne lub umysłowe funkcjonowanie konsumentów.”

Również w 1958 r. znany genetyk H.J. Muller wykazał, że fluorki powodują zasadnicze szkody, gdy dostawszy się do komórki naruszają jej układ genetyczny.(1)

W 1961 r. Sąd Najwyższy w Szwecji uznał fluorkowanie za sprzeczne z prawem.

W 1964 r. fluorkowanie zostało zakazane w Danii. Periodyk Brytyjskich Dentystów podał wyniki czteroletnich badań obejmujących 1,000 dzieci: Nie stwierdzono żadnych istotnych różnic, jeśli chodzi o nasilenie próchnicy zębów, między dziećmi używającymi fluorkowanej pasty do zębów oraz tymi, które myły zęby pastą bez fluorku. Badania przeprowadzili profesorowie uniwersytetu całkowicie niezależni od przemysłu artykułów dentystycznych i fluorkowych, zaś uzyskane dane opracowali statystycy niezależni od profesorów, w przeciwieństwie do badań wykonanych w USA, w które zawsze, pośrednio lub bezpośrednio, zaangażowane były owe gałęzie przemysłu.

W 1971 r. Niemcy zabroniły fluoryzacji. 18 listopada tegoż roku szwedzki parlament unieważnił, uznaną wcześniej za nielegalną, ustawę o fluoryzacji stwierdzając:
„Po prostu nie istnieje prawdziwy dowód na poparcie szeroko rozpowszechnianych twierdzeń propagatorów fluorkowania”.

W 1973 r. Holandia zabroniła fluoryzacji wody.

W 1977 r. Podkomisja Kongresowa ds. Stosunków Międzyrządowych zorganizowała dwa pełne przesłuchania kongresowe poświęcone sprawie fluorku. W trakcie przesłuchań wykazano, że „naukowe usiłowania” propagatorów fluoryzacji oparte są na oszustwie oraz że przeprowadzone badania naukowe nie pozostawiają żadnych wątpliwości, iż fluorkowanie prowadzi co roku w USA do ponad 10,000 zgonów z powodu raka.

W 1978 r. naukowcy z Pomorskiej Akademii Medycznej w Polsce stwierdzili, że fluorki powodują genetyczne szkody w komórkach ludzkiej krwi. W tym samym roku w Pensylwanii został wygrany proces sądowy, w ramach którego dowiedziono szkodliwości fluoryzacji i w rezultacie została ona zakazana. Wzbudziło to zaniepokojenie propagatorów fluorkowania, w imieniu których Amerykański Związek Dentystów wydał w następnym roku tzw. biały dokument, w którym przeciwników fluoryzacji nazwano „nie doinformowanymi quasi-ekspertami, którzy nie mają żadnych kwalifikacji, by mogli się odważyć mówić o takich naukowych tematach jak fluoryzacja i których motywy są absolutnie egoistyczne”. Poza tym Związek jeszcze raz opowiedział się za „wpływającymi na całe życie zaletami fluoryzacji”.

20 stycznia 1979 r. w New York Times ukazał się następujący artykuł (fragment): „£awa przysięgłych Sądu Najwyższego Stanu Nowy Jork przyznał rodzicom trzyletniego chłopca z Brooklynu odszkodowanie w wysokości 750,000 dolarów. Chłopczyk w czasie swej pierwszej w życiu wizyty u dentysty, w miejskiej przychodni dentystycznej, otrzymał śmiertelną dawkę fluorku, następnie niemal przez pięć godzin nikt się nim nie zajął w poczekalni przychodni dziecięcej oraz w Szpitalu Brookdale, mimo że jego matka błagała o pomoc. Chłopczyk popadł w śpiączkę i zmarł.”

W artykule podano, że dentysta nie stwierdził u chłopca próchnicy zębów, przekazał go więc asystentce. Ta posmarowała zęby dziecka fluorkowym żelem, ale „zapomniała” mu powiedzieć, by wypluł wszystko po wypłukaniu ust. Dziecko jednak wszystko połknęło i po pięciu godzinach, wijąc się z bólu, zmarło. (Dzieci do szóstego roku życia nie potrafią w zasadzie odpowiednio kontrolować refleksów przełykania.)

W tym samym roku Terry Leder stwierdziła na piśmie, że w 1969 r. pracowała jako asystentka pewnego dentysty, który polecił wykonać zabieg z fluorkiem u małego dziecka, które natychmiast dostało konwulsji i zmarło. Zdaniem Terry Leder fluorkowy żel – mający przyjemny smak, żeby dzieci nie protestowały – zawiera 10,000 ppm fluorku i jest pozostawiany na zębach przez około pięć minut. Przed końcem tegoż roku w Melbourne, w Australii zmarło inne dziecko po połknięciu sześciu tabletek z fluorkiem.

W 1981 r. w japońskiej Akademii Dentystycznej Kanagawa, dr K. Ishida przeprowadził badania, które wykazały, że już w ilości 1 ppm (tyle co najmniej dodaje się do wody w Ameryce) fluorek zakłóca w organizmie wytwarzanie kolagenu. (Kolagen, jedno z najważniejszych i najobficiej występujących w organizmie białek, stanowi jeden z głównych składników skóry, ścięgien, mięśni, chrząstki, kości i zębów.) Powoduje on rozkład kolagenu, osteoporozę, raka kości, łamliwość kości i zębów, a także niszczy tkanki łączne, które utrzymują nasze organy w odpowiedniej pozycji.

W 1986 r. Ośrodek Toksykologii Rocky Mountain poinformował o 87 przypadkach zatrucia fluorkiem. Zmarło trzynastomiesięczne niemowlę. Fluorek sodu (znajdujący się także w pastach do zębów) jest najczęstszą przyczyną ostrych zatruć u dzieci powodowanych jedną substancją.

30 marca 1989 r. Kalifornijski Urząd Służby Zdrowia doniósł, że w butelkowanej wodzie o nazwie Niagara znaleziono 450 ppm fluorku. Kierownik urzędu, Kenneth Kizer ostrzegł ludność, że picie tej wody grozi śmiercią.

21 lipca 1990 r. Chuck Filippini zabrał swą ośmioletnią córeczkę do dentysty, gdzie wykonano u niej zabieg z użyciem fluorku. Po dwóch godzinach dziecko się rozchorowało, a po trzech dniach zmarło. W tym samym roku Amerykański Związek Dentystów opublikował komunikat prasowy, zgodnie z którym „fluoryzacja wody pitnej jest najbezpieczniejszą, najskuteczniejszą i najbardziej oszczędną metodą służby zdrowia zwalczającą próchnicę zębów”.

Więcej przypadków raka, niższy poziom inteligencji

W 1991 r. Krajowy Instytut Onkologii podjął badania mieszkańców USA odnośnie zachorowań na raka mogących mieć powiązanie z fluorkiem. Stwierdzono „wzrost zachorowań na raka kości i stawów we wszystkich grupach wiekowych, głównie w związku z tendencją wzrostową w grupie wiekowej poniżej 20 lat, w powiatach fluorkowanych, w przeciwieństwie do powiatów nie fluorkowanych”. Instytut Onkologii opracował szczegółowe rozprawy dotyczące wielu powiatów stanów Washington i Iowa. Stwierdzono, że

„ograniczając się do wskaźników procentowych dla grupy wiekowej poniżej 20 lat, w grupie tej, u przedstawicieli obu płci, zachorowalność na raka kości i stawów w okresie od 1973 – 80 do 1981 – 87 wzrosła o 47% we fluorkowanych regionach Washington i Iowa i spadła o 34% w regionach nie fluorkowanych. W grupie mężczyzn w wieku poniżej 20 lat zachorowalność na raka kości wzrosła o 70% w regionach fluorkowanych i spadła o 4% w nie fluorkowanych”. (2)

Jak wynika z danych stanowych, w 1992 r. 144 miliony Amerykanów spożywały fluorek w wodzie. (Dziś już 160 milionów.) W tym samym roku Michael Perrone z ramienia władz ustawodawczych New Jersey zwrócił się do FDA o dane dotyczące bezpieczeństwa i efektywności sprzedawanych w sklepach tabletek i kropli z fluorkiem. Po sześciu miesiącach FDA wreszcie przyznała, że nie posiada danych wskazujących na to, iż fluorkowe tabletki i krople są bezpieczne i skuteczne.

W 1995 r. chińscy uczeni przeprowadzili badania poziomu inteligencji 907 dzieci w wieku 8 – 13 lat w powiązaniu z występującą wśród nich fluorozą zębów. Naukowcy stwierdzili, że „iloraz inteligencji dzieci żyjących w regionach ze średnim lub poważnym rozpowszechnieniem fluorozy był niższy niż dzieci zamieszkujących regiony, gdzie fluorozy nie stwierdzono lub jest ona rzadka. Wygląda na to, że fluorek wpływa negatywnie na rozwój inteligencji.” (3)

2 stycznia 1997 r. związek zawodowy reprezentujący 1500 naukowców, inżynierów, prawników i innych specjalistów z Agencji Ochrony środowiska (EPA) wystąpił z następującym oświadczeniem: „Dowody zbadane przez naszych członków w ciągu ostatnich 11 lat, w tym epidemiologiczne badania zwierząt i ludzi, wskazują na przyczynowe powiązanie między fluorkiem/fluorkowaniem, a rakiem, szkodami genetycznymi i neurologicznymi oraz chorobami kości. W tym samym roku FDA wydała rozporządzenie dotyczące etykietek na pastach do zębów, zgodnie z którym należy na nich umieszczać następujące ostrzeżenie: „Jeśli przypadkowo połknie się więcej pasty niż porcja używana do mycia zębów, należy natychmiast zwrócić się o pomoc medyczną lub skontaktować się z ośrodkiem toksykologii”. Zdaniem Amerykańskiego Związku Dentystów nowe „ostrzeżenie wymagane przez FDA na fluorkowych pastach do zębów może niepotrzebnie przestraszyć rodziców i dzieci, a poza tym taka etykietka znacznie wyolbrzymia dowiedzione lub możliwe zagrożenie ze strony fluorkowych past do zębów”.

W 1999 r. jeden z najwybitniejszych propagatorów fluorku, kierownik Wydziału Prewencji Dentystycznej Uniwersytetu w Toronto, prezes Kanadyjskiego Towarzystwa Badań Dentystycznych, dr Hardy Limeback w ramach dramatycznego zwrotu przeprosił swój wydział i studentów za dotychczasowe popieranie fluorkowania. W wywiadzie udzielonym 5 grudnia 1999 r. pismu the tribune w Arizonie stwierdził: „Występując jako szef wydziału prewencji dentystycznej powiedziałem, że nieświadomie wprowadziłem w błąd moich kolegów i studentów. W ciągu minionych 15 lat odmawiałem przestudiowania toksykologicznych informacji dostępnych dla każdego. Zatruwanie naszych dzieci było jak najdalsze od moich intencji”. Zdaniem dr Limebacka „dzieci poniżej trzech lat nigdy nie powinny używać pasty do zębów z fluorkiem. Natomiast do odżywek dla niemowląt nigdy, w żadnych warunkach, nie wolno dodawać (fluorkowanej) wody z kranu w Toronto! Nigdy!” W decyzji dr Limebacka odegrał rolę eksperyment z udziałem dwóch największych miast w Kanadzie. „Tutaj, w Toronto – powiedział on – od 36 lat dodajemy fluorku do wody. Mimo to w Vancouver, gdzie nigdy nie było fluoryzacji, próchnica zębów jest mniej rozpowszechniona niż w Toronto!”

29 czerwca 2000 r. Amerykański Związek Dentystów (ADA) wydał oświadczenie odnośnie efektywności i bezpieczeństwa fluoryzacji wody: „Od przeszło 40 lat Amerykański Związek Dentystów popiera fluoryzację publicznych zasobów wody jako bezpieczną i skuteczną w zapobieganiu próchnicy zębów… Niestety, mimo przytłaczających dowodów bezpieczeństwa i efektywności fluoryzacji, ponad 100 milionów Amerykanów ciągle jeszcze nie może korzystać z fluorkowanej wody. ADA, wspólnie ze stanowymi i lokalnymi organizacjami dentystów, kontynuuje współpracę z federalnymi, stanowymi i lokalnymi agencjami w celu zwiększenia liczby miejscowości ciągnących korzyści z fluorkowania publicznych zasobów wody”.

Widzimy więc, jak w rzeczywistości skomplikowana i pełna sprzeczności może być pozornie prosta i niemal dla wszystkich ewidentna sprawa, taka jak używanie fluorku. Jednak to co dotychczas opisaliśmy jest tylko wstępem i w porównaniu z ciągiem dalszym okaże się czymś zupełnie błahym. Wiemy już, że używanie fluorku nie jest bezpieczne, ale czy jest efektywne? A jeśli się okaże, że nie jest on efektywny – i nie jest bezpieczny -, to w takim razie czego szuka w naszej wodzie, w naszych pastach do zębów i w naszych organizmach? Odpowiedź na to pytanie jest tak zdumiewająca, że nigdy bym w to nie uwierzył, gdybym nie zobaczył dowodów na własne oczy.

Jeśli, drogi Czytelniku, chociaż trochę interesujesz się swoim zdrowiem i zdrowiem swych dzieci, przeczytaj koniecznie dwie pozostałe części tego artykułu. (Opublikowane zostały w styczniowym i lutowym numerze Natural Healing Today.(…)

Artykuł z http://www.naturalhealingtoday.com/MAGPOLSKI/txtfluorek1.htm, 12.IX.2004

 


Ostatnio dowiedziałem się, że dzieciom podaje się tabletki: Witamina D + fluor. Czy trzeba mówić coś więcej?

 Posted by at 13:27
sie 132013
 

Statystycznie lekarze stanowią siedemnaście tysięcy razy większe zagrożenie dla naszego życia niż posiadacze broni. Autor: Leonard Hardy

Na łamach naszego magazynu już wielokrotnie pisaliśmy o tym, jak niebezpieczny dla ludzkiego zdrowia jest współczesny system służby zdrowia. Obecnie chciałbym czytelnikom przedstawić być może najbardziej zdumiewający na świecie fakt: Opieka lekarska może zabić nas siedemnaście tysięcy razy szybciej niż posiadanie w domu broni palnej. Napawa smutkiem, że podczas gdy w mediach utrzymuje się histeria związana z bronią, prawie nigdzie nic nie słychać o znacznie groźniejszym problemie.

Dawniej tylko tak zwane alternatywne źródła informacji (jak nasz magazyn) przedstawiały zakulisowe aspekty „przemysłu chorób”, jednak wiele osób – które nie zadały sobie trudu, by sprawdzić fakty – wzruszało ramionami: Gdyby to była prawda, mówiłoby się o tym w telewizji i najpopularniejszych gazetach!

Ważne jest, byśmy pamiętali, że istnieje mnóstwo ukrywanych faktów, o których w tradycyjnych mediach się nie wspomina lub które przedstawia się w wypaczonej formie, co ma swe powody, głównie ekonomiczne albo polityczne. Co jest istotne w związku z omawianym problemem to fakt, że ten chorobowy przemysł stał się już tak zdeformowany i irracjonalny, iż nawet utrzymywane przezeń medyczne periodyki zaczęły się nim zajmować. Należy to uznać za interesujące zjawisko, gdyż pisma te są finansowane poprzez ogłoszenia producentów leków, co oczywiście tworzy poważne ograniczenia odnośnie tematów, o których można pisać.

W związku z tym ukazujący się w największym na świecie nakładzie magazyn medyczny Journal of the American Medical Association (periodyk Amerykańskiego Zrzeszenia Lekarzy) zaskoczył nas publikując w numerze z 26 lipca 2000 r. statystyczne fakty, o których my mówiliśmy już przed laty.

Zgodnie z tą publikacją przypadki zgonów spowodowanych w ciągu jednego roku przez amerykański system ochrony zdrowia dzielą się jak następuje:
12 tysięcy osób umiera z powodu niepotrzebnej interwencji chirurga
7 tysięcy osób umiera w szpitalach z powodu pomyłek dotyczących leków
20 tysięcy osób umiera z powodu innych błędów w szpitalu
80 tysięcy osób umiera w wyniku infekcji następujących w szpitalach
106 tysięcy osób umiera wskutek działań ubocznych leków przyjmowanych zgodnie z instrukcją

W sumie stanowi to 225 tysięcy osób, które co roku żegnają się z życiem z przyczyn jatrogennych, a więc pochodzących od lekarza. 225 tysięcy ludzi równa się mniej więcej łącznej liczbie mieszkańców takich dwóch amerykańskich miast jak Fort Lauderdale i Niagara Falls. Każdego roku ludność dwóch takich miast opuszcza ziemski padół z powodu błędów popełnianych przez lekarzy.

W rzeczywistości jednak sytuacja jest jeszcze znacznie gorsza. Sam Journal of the American Medical Association zaznacza, że większość z powyższych danych dotyczy tylko szpitali; nie obejmują one zgonów spowodowanych przez pomyłki lekarzy w ich gabinetach, w domach starców, czy w domach pacjentów. Poza tym statystyka ta przedstawia tylko przypadki śmiertelne i nie obejmuje inwalidztwa spowodowanego przez chorobowy przemysł, jak również groźnych czy tylko nieprzyjemnych skutków ubocznych.

Jak wynika z przytoczonych danych, błędy popełnione w szpitalach są powodem zgonów 39 tysięcy osób, jednak pół roku wcześniej, 30 listopada 1999 roku, Institute of Medicine podawał w swym raporcie, że w takich okolicznościach umiera od 44 do 98 tysięcy osób. Tak więc biorąc to wszystko pod uwagę możemy uznać, że corocznie błędy lekarskie powodują od 225 do 350 tysięcy zgonów. W jednym z poprzednich artykułów wspominałem już to, ale obecnie nie mogę się powstrzymać od ponownego porównania tej statystyki z wojną w Wietnamie, kiedy to w okresie 15 lat zginęło w bitwach, potyczkach, pod bombami i na polach minowych 57,685 Amerykanów.

Możemy również pokusić się o inne porównanie: Liczba lekarzy w USA: 700 tysięcy
Liczba niezamierzonych przypadków śmiertelnych z powodu błędów lekarskich: 225 tysięcy
Liczba niezamierzonych przypadków śmiertelnych przypadających na jednego lekarza: 0.321
Liczba posiadaczy broni w USA: 80 milionów
Liczba przypadkowych zgonów wskutek wypadków z bronią rocznie: 1,500
Liczba przypadkowych zgonów na jednego posiadacza broni: 0.0000187
W świetle tych danych lekarze stanowią około siedemnaście tysięcy razy większe zagrożenie dla życia ludzkiego niż posiadacze broni.

Zanim jednak wpadniemy w przesadę i zaczniemy za wszystko obwiniać lekarzy – co absolutnie nie jest moim zamiarem – należy wziąć pod uwagę wszystkie punkty widzenia. Z jednej strony wiadomo, że w ramach służby zdrowia istnieją poważne, nawet tragiczne problemy. Do tego stopnia, że nie jestem już skłonny nazywać tego systemu „służbą zdrowia”, jako że tylko ślepiec nie widzi, iż mamy tu do czynienia ze zręcznie zorganizowaną i kierowaną żelazną ręką gałęzią przemysłu, której jedyną racją bytu są choroby. Jak najwięcej chorób.

Gigantyczne kompanie tworzące ten przemysł chorób stały się najbardziej dochodowymi na świecie przedsiębiorstwami nie w oparciu o zdrowych ludzi, lecz dzięki chorym. Gdy nie ma chorych – nie ma pieniędzy. W związku z tym zapobieganie chorobom nie jest biznesem i dlatego nie wykłada się profilaktyki w akademiach medycznych. Dlatego również nie można żadnej terapii czy preparatu nie zaakceptowanego przez lekarską „mafię” nazywać lekiem, nawet jeśli środek taki leczy. Celem przemysłu chorób jest nie doprowadzenie do zdrowia, wyleczenie chorych, lecz jak najdłuższe ich leczenie. Im bowiem terapia jest mniej skuteczna, tym więcej pieniędzy można wydrzeć pacjentowi; im więcej skutków ubocznych ma jakiś lek, tym dłużej trzeba chorego leczyć i z tego zaklętego kręgu nie ma wyjścia.

Zastanówmy się tylko, dlaczego w ramach konwencjonalnej służby zdrowia nieuleczalne są najczęstsze choroby, jak rak, choroby serca, cukrzyca, astma, AIDS i temu podobne. Oczywiście nie brak tu różnych terapii i leków, które chory może przyjmować do końca życia – z minimalną szansą na całkowite wyleczenie.

Jest tu jeszcze jeden bardzo istotny aspekt: Przemysłu chorób nie można utożsamiać z poszczególnymi lekarzami. Aczkolwiek – o czym także świadczy statystyka – większość lekarzy wybiera ten zawód z przyczyn materialnych (bardzo dobre zarobki), jednak nie oznacza to, że nie ma dobrych lekarzy lub że moglibyśmy się bez lekarzy obyć. Ja w ogóle nie chodzę do lekarzy, gdyż z moimi zwykłymi problemami ze zdrowiem łatwo sam sobie radzę: Gdy się przeziębię, natychmiast zaczynam brać kapsułki echinacea, witaminę C i srebro koloidalne; gdy bolą mnie plecy od długiego siedzenia, smaruję je kremem capsaicin i zażywam więcej ruchu; jeśli przemiana materii nie jest właściwa, funduję sobie oczyszczanie lub odtruwanie organizmu; gdy w nocy drętwieją mi kończyny, stosuję oczyszczanie naczyń krwionośnych – i wszystko wraca do normy. Mógłbym dalej wyliczać takie „nie śmiertelne” schorzenia, które łatwo i tanio można leczyć naturalnymi środkami bez skutków ubocznych.

Wszystko to ładnie wygląda i świetnie działa, ale tylko do czasu, gdy człowiekowi się zdarzy jakiś poważny wypadek, gdy łamie się ręka lub noga, dochodzi do wewnętrznych obrażeń czy innych komplikacji groźnych dla życia. Gdyby coś takiego mnie się przydarzyło, nie chciałbym mieć w pobliżu ekspertów przyrodolecznictwa i ziół leczniczych, lecz dobrze wyszkolonych i dobrze opłacanych chirurgów oraz innych specjalistów medycznych, którzy możliwie jak najszybciej mogliby naprawić moje uszkodzone organy. Dzisiejszy system medyczny działa znakomicie w nagłych wypadkach, ale ponosi sromotną klęskę w obliczu takich masowych chorób jak rak czy choroby serca, gdzie znacznie skuteczniejsze są alternatywne terapie, a przede wszystkim profilaktyka.

Wszystko wskazuje na to, że potrzebne byłoby połączenie medycyny alternatywnej i konwencjonalnej. W końcu czy „zwykły” lekarz nie mógłby zalecić choremu na grypę przyjmowanie dużych dawek witaminy C i paru kropel srebra koloidalnego, zamiast antybiotyków i szczepionek? Wszyscy lekarze uczyli się, że antybiotyki nie działają na wirusowe zakażenia, dlaczego więc przepisują całe ich tony w sezonie grypowym?

Mamy problem nie z lekarzami, lecz z pasożytującym na chorych ludziach systemem, który odpowiednio do swych potrzeb kształci lekarzy, by następnie w haniebny sposób posługiwać się nimi jak swymi sprzedawcami. Im więcej lekarz sprzeda różnych nieskutecznych i często szkodliwych leków i terapii, tym lepiej mu się powodzi. W obecnym systemie motywacją działania nie jest dobry stan fizyczny pacjenta, lecz dobra sytuacja finansowa lekarza. Oczywiście nie chodzi o to, że lekarzowi nie powinno się dobrze powodzić. Wręcz przeciwnie. Należałoby jednak powiązać jakoś te dwa aspekty: Lekarzom powinno się żyć tym lepiej, im lepiej czują się ich pacjenci. I proporcje nie powinny być odwrócone, jak to ma miejsce dzisiaj, gdy opieka medyczna kosztuje więcej niż kiedykolwiek w przeszłości, a zarazem znacznie więcej ludzi umiera z powodu błędów systemu.

Jeśli mimo manipulacji i prania mózgów ze strony tego przemysłu chorych doprowadzimy kiedyś do powiązania najlepszych aspektów konwencjonalnej i alternatywnej medycyny – uzyskamy efektywną, bezpieczną i tanią służbę zdrowia, z której każdy chory będzie z zaufaniem korzystać i z której każdy lekarz będzie mógł być dumny.

Artykuł z http://www.naturalhealingtoday.com/MAGPOLSKI/rok2001-04lekarze.htm, 12.IX.2004


Od siebie mogę dodać, że pomysł ten wcale nie jest nowy. W książce Z. Garnuszewskiego: Akupunktura we współczesnej medycynie, T.1, Amber 1996 jest informacja, iż światowa Funkacja Medycyny Naturalnej zaprojektowała emblemat, który miałby być symbolem zespolenia tradycyjnej medycyny chińskiej i medycyny zachodniej. Jak na razie: „Przedstawiciele światowej Fundacji Medycyny Naturalnej wyrażają nadzieję, że u progu nadchodzącego tysiąclecia dojdzie do tekiego zespolenia.”

 Posted by at 13:22
sie 132013
 

Przyczyny chorób


Chciałbym tu omówić nieco dokładniej główne przyczyny chorób czyli jakie czynniki mogą spowodować jakąś chorobę.

Czynniki środowiskowe

Wpływ środowiska / miejsca. Inaczej mieszka się nad morzem, inaczej w górach. Osoba chora na płuca nie będzie się jednakowo czuła nad morzem i na Sacharze. Specyficzne warunki środowiska, w którym mieszkamy wpływa w określony sposób na organizm.

Zatruta woda / jedzenie / powietrze Szczególnie w dużych miastach emitowane przez technologię trucizny przedostają się do powietrza, wody a co za tym idzie do żywności przyjmowanej przez człowieka.

Negatywne promieniowanie (cieki wodne, przewody energetyczne, pole magnetyczne, nadajniki radiowe, telewizja) Mieszkanie w pobliżu nadajników telewizyjnych lub radiowych, radarów, przewodów wysokiego napięcia, promieniowania geopatycznego (cieków wodnych).

Czynniki niewłaściwego postępowania

Pożywienie nie dostosowane do potrzeb organizmu Nie zwracanie uwagi na specyficzne potrzeby żywnościowe każdego organizmu. 100 osób zje fasolę, ale jednej zaszkodzi.

Pożywienie nie dostosowane do pór roku Przyjmowanie pożywienia ochładzającego w zimie i rozgrzewającego w lecie. Jedzenie wyłącznie ochładzającego lub rozgrzewającego pożywienia.

Nadmierne objadanie się lub głodzenie

Niewłaściwy stosunek ilości potraw w czasie dnia

Stosowane środki chemiczne (tabletki, kosmetyki, środki czystości) Zażywane środki chemiczne które nie są potrzebne, stosowanie zbyt dużej ilości kosmetyków, używanie silnych środków czystości (lub zbyt często) które niszczą ochronną powłokę skóry.

Przemęczenie organizmu Organizm wpadając w chorobę informuje nas, że jest przemęczony i że jeśli czegoś nie zmienimy w życiu to on zacznie chorować.

Czynniki emocjonalne

Tłumione emocje i stresy Kumulowane w ogranizmie są przyczyną wielu chorób np. syndrom choroby biznesmena.

Podświadoma chęć chorowania Przekonania z dzieciństwa w stylu „nie wychodź na dwór z mokrą głową, bo się przeziębisz”, brak celu w życiu, depresja.

Podświadoma chęć śmierci Brak celu w życiu, depresja, załamanie nerwowe itp.

Inni ludzie (rodzina, praca) Napięte sytuacje pomiędzy rodziną lub osobami w pracy, które powodują kumulowanie napięć w organizmie.

Przekonanie o zasłużeniu na chorobę za karę „Zasługuję na tą chorobę, bo to jest przeze mnie”. Choroba „na życzenie” – np. zasługuję na białaczkę, bo przeze mnie córka bierze narkotyki.

Wymuszenie określonego postępowania na innych ludziach (wymuszenie uzyskania różnych dóbr) Począwszy od przytulenia i uczucia bliskości (zwłaszcza dzieci) poprzez zatrzymanie osoby w domu (będę chora to córka nie wyprowadzi się z domu) aż do wymuszenia renty inwalidzkiej (będę chory to będę miał rentę i nie będę musiał pracować).

 Posted by at 12:56
sie 132013
 

1.
Tao, które można wyrazić słowami nie jest odwiecznym Tao.
Imię, które można nadać, nie jest odwiecznym imieniem.
Bezimienne jest początkiem nieba i ziemi.
Imię posiada matka tysiąca rzeczy.
Tylko bez pragnień odkryć można tajemnicę.
Pragnąc można odkryć tylko jej przejawy.
Tajemnica i przejawy to imiona tego samego ukrytego źródła.
Utajone w utajonym.
Oto wrota wszelkiej tajemnicy.

2.
Wszyscy na świecie uważają piękno za piękno, tylko dlatego że istnieje brzydota.
Wszyscy uważają dobro za dobro tylko dlatego, że istnieje zło.
Posiadanie zatem pojawia się wraz z nieposiadaniem.
trudne z łatwym się uzupełniają.
Długie krótkiemu jest przeciwne.
Wysokie i niskie siebie podtrzymują.
Głos i dźwięk zgadzają się ze sobą.
Przód i tył idą swoim śladem.
Mędrzec przeto oddaje się niedziałaniu i naucza bez słów.
Tysiące rzeczy nieustannie powstaje i ginie.
Mędrzec tworzy lecz nie posiada.
Pracuje lecz nie szuka korzyści.
Zapomina o skończonym dziele.
Dlatego trwa ono wiecznie.

3.
Nie chwaląc uzdolnionych, zapobiega się waśniom.
Nie gromadząc bogactw, unika się kradzieży.
Nie patrząc na to co nęci, nie niepokoi się serca.
Mędrzec przeto tak rządzi, że pustymi czyni umysły, a pełnymi żołądki.
Ambicje ludzi osłabia, lecz wzmacnia ich kości.
Gdy lud będzie wolny od pragnień i wiedzy.
Ci co ją posiedli nie ośmielą się jej używać.
Gdy nie ma działania, wszystko dobrze się układa.

4.
Tao to puste naczynie: choć używane, nigdy się nie wypełnia.
O niezgłębione źródło tysięcy rzeczy!
Stępić jego ostrze,
Rozwikłać jego węzeł,
Przyćmić jego blask,
Zetrzeć je na proch.
Ach, będzie głęboko ukryte lecz zawsze obecne!
Nie wiem z czego powstało.
Jest przodkiem prarzeczy.

5.
Niebo i ziemia nie znają litości,
Na tysiące rzeczy patrzą jak na pozór.
Mędrcy także nie są litościwi,
Na ludzi patrzą jak na marionetki.
Przestrzeń między niebem a ziemią – jak kowalskie miechy.
Zmienna wyglądem, sama się nie zmienia,
Im więcej ruchu, tym jest okazalsza.
Im więcej słów, tym mniej one warte.
Mocno się trzymaj środka.

6.
Nieśmiertelna pustki dolina:
Oto kobieta, oto pramatka!
Z jej łona poczęły się niebo i ziemia.
Niewidoczna, jak we mgle,
Niezawodnie istnieje.

7.
Odwieczne są niebo i ziemia.
Dlaczego są odwieczne?
Żyją nie dla siebie.
Dlatego wiecznie żyją.
Mędrzec staje na końcu, dlatego jest pierwszy.
Nie związany z niczym, jest wszystkim.
Działając bezosobowo, osiąga spełnienie.

8.
Największa dobroć jest jak woda,
Która tysiącom rzeczy daje życie bez wysiłku.
Woda płynie do miejsc, których unika człowiek, jest więc jak Tao.
Blisko ziemi przebywaj.
W serca głębi medytuj.
Wobec innych bądź łagodny i uprzejmy.
Gdy mówisz, mów prawdę.
Gdy rządzisz, rządź sprawiedliwie.
Załatwiając sprawy, miej znajomość rzeczy.
Działaj według pory.
Gdy walki nie ma, nie ma winy.

9.
Na małym lepiej poprzestać, niż przebrać miarę.
Zbyt cienkie ostrze wnet stępieje.
Gromadząc złoto i nefryt, ustrzec ich nie sposób.
Żądza bogactwa i zaszczytów nieszczęście sprowadza.
Odejść gdy dzieło skończone.
Oto naturalny porządek rzeczy.

{mospagebreak title=10}

10.
Jeśli masz ciało i duszę, a cenisz jedno z nich.
Jakże unikniesz rozdźwięku?
Czy w pełni uwagi i pokory
Potrafisz zachować niewinność dziecięcia?
Jeśli oczyścisz swój wzrok,
Czy staniesz się nieskazitelny?
Czy lud miłując i nad krajem rządy sprawując,
Zdołasz się obejść bez chytrości?
Czy otwieranie i zamykanie bram niebios
Możesz sprawować jak kobieta?
Czy na wszystko otwarty i rozumiejący
Jesteś zdolny do niedziałania?
Życie dawać i chronić.
Tworzyć, lecz nie dla siebie.
Pracować, lecz nie dla zasługi.
Panować bez przemocy.
Oto Przedwieczna Cnota (Te).

11.
trzydzieści szprych czyni całe koło,
Ale użyteczne jest ono dzięki pustemu otworowi w środku.
Z gliny formuje się naczynie,
Ale użyteczne jest ono dzięki pustemu wnętrzu.
W pokoju są drzwi i okna.
Te puste otwory czynią go użytecznym.
Oto jaka korzyść jest z treści, pożytek z jej braku.

12.
Pięć barw oślepia.
Pięć dźwięków ogłusza.
Pięć smaków czyni niewrażliwym podniebienie.
Gonitwa i pośpiech przyprawiają o szaleństwo.
Bogactwo wiedzie na manowce.
Mędrzec zatem kieruje się odczuciem, a nie wrażeniami.
Wybiera pierwsze, drugie pomija.

13.
Niełaskę przyjmij bez sprzeciwu.
Nieszczęście uznaj za rzecz ludzką.
Co znaczy niełaskę przyjmij bez sprzeciwu?
Pogódź się z tym, że nic nie znaczysz.
Niech cię nie dotyka strata ani korzyść.
To właśnie znaczy niełaskę przyjmij bez sprzeciwu.
Co znaczy nieszczęście uznaj za rzecz ludzką?
Nieszczęście stąd się bierze, że posiadasz ciało.
Bez ciała nie byłoby nieszczęścia.
Z pokorą wyrzeknij się siebie, a będzie pewne, że wszystko umiłujesz.
Umiłuj świat jak siebie samego, a wtedy umiłujesz go prawdziwie.

14.
Patrzysz i tego nie widzisz – nie ma postaci.
Słuchasz i tego nie słyszysz – jest bezdźwięczne.
Chcesz to pochwycić i nie możesz – jest nieuchwytne.
Te trzy są niepojmowalne,
Dlatego łączą się w jedno.
U góry nie jest to jasne.
U dołu nie jest to ciemne.
Nieprzerwana, nieuchwytna nić,
Która do nie niebytu powraca.
Kształt bezkształtu.
Obraz niewidzialnego.
Nazywa się to niepojętym i niewyobrażalnym.
Chcesz stanąć z przodu – to nie ma początku.
Chcesz iść w ślad – to nie ma końca.
trwaj w odwiecznym Tao,
Poruszaj się w codzienności.
Poznaj odwieczny początek – istotę Tao.

15.
Subtelność, tajemniczość, głębię i wrażliwość posiadali dawni mistrzowie.
Ich wiedza była niezgłębiona. dlatego, że była niezgłębiona,
Można ich tylko powierzchownie opisać.
Uważni jak ci, co po zamarzniętym strumieniu przechodzą,
Czujni jak ci, co o zagrożeniu wiedzą,
Uprzejmi jak goście w odwiedzinach,
Ustępliwi jak lód, który wnet stopnieje,
Prości jak surowe drewno,
Puści jak wnętrze pieczary,
Nieprzejrzyści jak muliste stawy.
Kto umie czekać w spokoju, aż muł opadnie?
Kto umie trwać w bezruchu, aż nadejdzie czas działania?
Ci, którzy przestrzegają Tao, nie szukają zaspokojenia.
A że nie szukają zaspokojenia, nie włada nimi pragnienie odmiany.

16.
Oczyść się ze wszystkiego, bądź pusty.
Niech twój umysł pozostanie w spokoju.
Tysiące rzeczy powstaje i się rozpada, a Jaźń oczekuje ich powrotu.
Rosną, rozkwitają i powracają do źródła.
Powrót do źródła to powrót do spokoju – oto porządek natury.
Porządek natury jest niezmienny.
Kto poznał stałość, posiada wgląd.
Kto nie poznał stałości, ku zgubie zmierza.
Kto poznał stałość, ma otwarty umysł.
Z otwartym umysłem otwarte masz serce,
Z otwartym sercem działasz po królewsku,
A gdyś jak król, sięgasz do boskości,
A kiedyś boski, jednoczysz się z Tao.
Zaś jedność z Tao daje nieśmiertelność.
I choć ciało umiera, Tao nie przemija.

17.
Najwyższe jest człowiekowi najmniej znane,
Następne jest to, co zna on i kocha,
Następne to, czego się lęka następne to, czym pogardza.
Kto sam nie ufa, nie trzyma zaufania.
Gdy czyny spełniają się
Bez zbędnej mowy,
Lud rzecze: Oto nasze dzieło!

18.
Gdy wielkie Tao idzie w zapomnienie,
Pojawia się humanitaryzm i sprawiedliwość,
Gdy rozum i wiedza kwitną,
Wtedy także pojawia się wielki fałsz.
Gdy cała rodzina jest skłócona,
Miłość rodzicielska i synowska powstaje.
Kiedy w kraju panuje bałagan i chaos,
Wtedy pojawiają się wierni poddani.

19.
Nie słuchaj rozumu, wyrzeknij się wiedzy,
A lud stokrotnie skorzysta.
Odrzuć humanitaryzm i sprawiedliwość,
A odżyje synowski szacunek i miłość rodzicielska wśród ludu.
Przebiegłości zaniechaj, wyrzeknij się zysku,
A znikną złodzieje i rabusie.
Poprzestać na tych trzech nie wystarczy.
Aby lud otrzymał co mu się należy,
Zachować trzeba prostotę i być wiernym prawdziwej naturze.
Nie myśleć o sobie i zaniechać pragnień.

{mospagebreak title=20}

20.
Nauk poniechaj, a będziesz wolny od trosk.
Czy istnieje różnica pomiędzy tak i nie?
Czy dobro różni się od zła?
Czy tego samego co inni lękać się muszę? To niedorzeczne!
Niektórzy są zadowoleni, ucztują przy ofiarnym bawole.
Inni na wiosnę odwiedzają ogrody i na tarasy się wspinają.
Tylko ja błąkam się samotny nie wiadomo gdzie.
Jestem jak nowonarodzony, co jeszcze nie zna uśmiechu.
Sam jestem i nie mam gdzie iść.
Ludzie gromadzą nad miarę, tylko ja nic nie mam.
Głupcem jestem, tak! I nic nie rozumiem.
Inni mają umysł jasny i błyskotliwy.
Ja tylko jestem ciemny i słaby.
Inni są przenikliwi i zręczni,
Ja tylko jestem głupi i niepojętny.
Ach, jestem jak fale na morzu!
Nie znam kierunku jak zmienny wiatr.
Każdy jest czymś zajęty.
Tylko ja strapiony, żyję bez celu.
Inny jestem.
Mnie karmi wielka matka.

21.
Najwyższa cnota, to przestrzegać Tao i Tao jedynie.
Nieuchwytne jest Tao i niepojęte.
Ach, nieuchwytne jest i niepojęte, a przecież we wnętrzu swym kryje obraz.
Ach, nieuchwytne jest i niepojęte, a przecież kryje w sobie kształt.
Ach, mgliste jest i tajemnicze, a przecież kryje w sobie treść.
Ta treść jest bardzo prawdziwa, można jej zawierzyć.
Od początku czasów do dzisiaj nie zapomniano imienia Tao.
Obserwuję więc stwarzające się życie.
Skąd znam prawa stworzenia?
Stąd, że obserwuję.

22.
Ustępować i zwyciężać,
Uginać się i prostować,
Pustym być i pełnym,
Zużywać się i zachowywać świeżość,
Niewiele mieć i korzystać,
Mieć wiele i być skłopotanym.
Mędrcy przeto utrzymują jedność
I są dla wszystkich przykładem.
Nie chcą olśniewać, a bije od nich blask.
Bez wysiłku są znakomici.
Bez przechwałek zyskują uznanie.
Nie chełpią się i nigdy nie brakuje im odwagi.
Nie są kłótliwi, więc i z nimi nikt nie szuka zwady.
Starożytni przeto mawiali ustępować i zwyciężać.
Czy to puste słowa?

Bądź wszystkim prawdziwie,
A wszystko będzie ci służyć.

23.
Małomówność jest naturalna.
Wichura przez cały ranek nie szaleje.
Ulewa nie trwa przez cały dzień.
O niebiosa, o ziemio! Dlaczego tak jest?
Jeśli dzieło nieba i ziemi nie może trwać wiecznie,
Jakże to co czyni człowiek, miałoby trwać?
Kto przestrzega Tao, ten jest z nim w jedności.
Kto jest prawy, ten żyje prawością (Te).
Kto drogę gubi, jest zagubiony.
Gdy jednoczysz się z Tao, ono cię przyjmuje.
Gdy żyjesz Prawością, ona jest zawsze przy tobie.
Popadłszy w zagubienie, znosisz je bez sprzeciwu.
Kto nie dość ma ufności, temu nie ufają.

24.
Kto na palce się wspina, długo nie ustoi.
Kto wielkie stawia kroki, nie ujdzie daleko.
Kto się popisuje, nie jest oświecony.
Kto jest samolubny, tego nie szanują.
Kto się przechwala, niczego nie osiąga.
Kto się chełpi, temu wytrwałości nie staje.
Ci, co przestrzegają Tao, mawiają
To jest jak nadmiar jedzenia i zbyteczny bagaż.
Szczęścia to nie przynosi.
Ci, co przestrzegają Tao, unikają tego.

25.
W tajemny sposób powstało,
Przed niebem i ziemią zrodzone.
W ciszy i w próżni,
Jedyne i niezmienne,
Wciąż obecne i żywe.
Być może jest ono matką tysięcy rzeczy.
Nie znam jego imienia, nazywam je Tao.
Z braku lepszego słowa nazywam je wielkim.
Wielki jest, przeto płynie.
Daleko odpływa.
Odpłynąwszy daleko, powraca.
Tak więc, wielkie jest Tao,
Wielkie są niebiosa,
Wielka jest ziemia
I władca także jest wielki.
Oto cztery wielkie potęgi świata,
A władca jest jedną z nich.
Człowiek posłuszny jest ziemi,
Ziemia posłuszna jest niebu,
Niebo posłuszne jest Tao,
Tao posłuszne jest temu co naturalne.

26.
Ciężar jest podstawą lekkości.
Spokój nad niepokojem panuje.
Przeto dzień cały wędrując,
Mędrzec nie spuszcza z oka swojego bagażu.
Choć mija piękne widoki,
Żaden go nie pociąga; zachowuje spokój.
Czemuż to pan tysięcy rydwanów miałby lekceważyć innych ludzi?
Przez lekceważenie traci się podstawę.
Niepokój pozbawia opanowania.

27.
Dobry piechur nie pozostawia śladów.
Dobry mówca nigdy się nie myli.
Dobry rachmistrz obywa się bez liczydeł.
Dobre drzwi nie potrzebują zamka,
A przecież nikt obcy ich nie otworzy.
Dobre wiązanie nie potrzebuje supłów,
A przecież nikt go nie rozluźni.
Mędrzec przeto o wszystkich się troszczy I nie pomija nikogo.
O wszystko się troszczy
I nie pomija niczego.
To się nazywa naśladowaniem światła.
Kim jest dobry człowiek?
Nauczycielem złego człowieka.
Kim jest zły człowiek?
Jest oskarżeniem dobrego człowieka.
Gdy nauczyciela nie otacza szacunek,
A ucznia opieka,
Nie sposób uniknąć zamętu.
Oto sedno tajemnicy.

28.
Poznaj męską siłę,
Ale kobiece zachowaj uczucie.
Bądź nurtem wszechświata!
Nurtem wszechświata będąc,
Co biegnie prosto przed siebie,
Dziecięciem znów się stań.
Znaj biel, ale i czerń zachowaj.
światu świeć przykładem.
Przykładem będąc dla świata,
Zawsze prawy i nieugięty,
Do nieskończoności wróć.
Znaj honor, ale zachowaj pokorę.
Bądź doliną świata!
Doliną świata będąc,
Niezawodną i zawsze zasobną,
Stań się znów jak surowy pień.
Obrobiony pień użyteczny się staje
I mędrcowi służy.
Ale mistrz rzemiosła niewiele odkrawa.

29.
Czy myślisz, że można wszechświat poprawić?
Nie sądzę, aby to było możliwe.
Wszechświat jest święty.
Nie sposób go poprawić.
Zniszczysz go, jeśli go zechcesz zmieniać.
Stracisz go, jeśli go zechcesz posiąść.
Tak więc, czasem do przodu się idzie, a czasem wstecz;
Albo z trudem się oddycha, albo łatwo;
Albo jest siła, albo jest słabość;
Czasem się jest na górze, a czasem na dole.
Mędrzec unika przesady, nadmiaru i samozadowolenia.

{mospagebreak title=30}

30.
Jeśli w duchu Tao rad władcy udzielasz,
Nie nakłaniaj go, aby siłą świat zdobywał.
Przemoc jedynie opór wywoła.
Tam, gdzie przejdzie armia, wyrosną ciernie i chwasty,
A po długiej wojnie przyjdą lata głodu.
Rób tylko to co należy.
Nigdy nie nadużywaj siły.
Osiągaj swe cele, lecz nigdy się tym nie szczyć.
Osiągaj swe cele, lecz nigdy się nie chwal.
Osiągaj swe cele, lecz nigdy nie bądź pyszny.
Osiągaj swe cele, gdyż to naturalne.
Osiągaj swe cele, lecz nigdy przemocą.
Działanie przemocą odbiera siłę.
Nie jest ono zgodne z Tao.
To, co jest Tao przeciwnie, ginie przed czasem.

31.
Dobra broń jest złowrogim narzędziem; nienawidzą jej wszystkie istoty.
Dlatego nigdy nie używają jej ludzie Tao.
Mędrzec wybiera stronę lewą,
Wojownik zaś prawą.
Broń, to narzędzie, które budzi grozę; nie jest ona narzędziem mędrca.
Mędrzec używa jej tylko wtedy, gdy innego nie ma wyboru.
Sercu jego drogi jest pokój i łagodność.
Zwycięstwo go nie raduje.
Jeśli raduje cię zwycięstwo, widać znajdujesz przyjemność w zabijaniu.
Jeśli znajdujesz przyjemność w zabijaniu, nie osiągniesz spełnienia.
W pomyślnych sprawach przeważa strona lewa.
W niepomyślnych – strona prawa.
W armii generał stoi z lewej strony,
Zaś wódz naczelny z prawej.
Dlatego wojna przypomina ceremonię pogrzebową.
Gdy zabija się wielu ludzi,
Z bólem serca opłakiwać ich trzeba.
Dlatego też zwycięstwo należy tak traktować jak pogrzeb.

32.
Tao jest wiecznie nie określone.
Jakże małe i nieuchwytne, jeśli nie posiada kształtu!
Gdyby przestrzegali Tao władcy i królowie.
Naturalnie posłuszne byłyby wszystkie istoty.
W harmonii trwałyby niebo i ziemia,
A łagodny deszczyk rosiłby ziemię.
Bez pouczania ludzi wszystko toczyłoby się własnym torem.
Gdy całość na części się dzieli, nazwy im dać należy.
Ale dość już nazw.
trzeba wiedzieć kiedy się zatrzymać, unikniesz nieszczęścia.
Tao na tym świecie jest jak rzeka – do morza jak do domu wraca.

33.
Poznanie innych to mądrość.
Poznanie siebie to oświecenie.
Panowanie nad innymi wymaga przemocy.
Aby panować nad sobą, potrzeba mocy.
Kto wie, że ma dość, jest bogaty.
Wytrwałość siłę woli oznacza.
Ten trwa, kto z miejsca się nie porusza.
Umrzeć ale nie zginąć, znaczy wiecznie trwać.

34.
Wielkie Tao jest z lewej i z prawej, jest wszędzie.
Podtrzymuje istnienie tysięcy rzeczy bez wyjątku.
W milczeniu, nie żądając niczego.
Karmi tysiące rzeczy, lecz nie jest ich panem.
Do niczego nie dąży, dlatego jest bardzo małe.
Do niego tysiące rzeczy powraca, chociaż nie jest ich panem.
Dlatego jest bardzo wielkie.
Jest wielkie również dlatego, że wielkości swojej nie okazuje.

35.
Wszyscy się garną do tego, kto zachowuje jedność.
W nim znajdują odpoczynek, pokój i szczęście.
Muzyka i dobre jadło mogą zatrzymać przechodnia.
Lecz Tao w istocie jest bezcielesne i bezwonne.
Nie widać go i nie słychać, a przecież jest bez przerwy obecne.

36.
To co się kurczy, musi być najpierw długie.
To co słabnie, musi najpierw mieć siłę.
To co upada, musi wpierw być wyniesione.
Otrzymywanie musi poprzedzić dawanie.
Nazywa się to znajomością istoty rzeczy.
To co delikatne i słabe pokonuje twarde i silne.
Niechaj ryba nie opuszcza głębokiej wody,
A kraj oręża swego na pokaz nie wystawia.

37.
Tao trwa w niedziałaniu,
A przecież dokonuje wszystkiego.
Gdyby królowie i władcy tak postępowali,
Tysiące rzeczy rozkwitałoby naturalnie.
Gdyby jednak pragnienie działania pozostało,
Do prostej, bezkształtnej materii by wrócili.
Gdy kształtu nie ma, nie ma żądzy,
A bez żądzy panuje spokój.
I tak wszystko w zgodzie by trwało.

38.
Człowiek naprawdę dobry nie jest swej dobroci świadomy,
I dlatego jest dobry.
Nierozsądny człowiek stara się być dobry,
I dlatego nie jest.
Człowiek naprawdę dobry nie działa,
A przecież z żadną sprawą nie zalega.
Nierozsądny działa bez przerwy,
A przecież wiele spraw zaniedbuje
Gdy robi coś człowiek naprawdę troskliwy, niczego nie przeoczy.
Działanie zaś sprawiedliwego wiele pozostawia do życzenia.
Gdy robi coś człowiek nawykły do posłuchu, a nikt go nie słucha,
Zakasuje rękawy i siłą stara się zaprowadzić ład.
Tak więc, gdy Tao zanika, pojawia się prawość.
Gdy prawość zanika, pojawia się troskliwość.
Gdy troskliwość zanika, pojawia się sprawiedliwość.
Gdy sprawiedliwość zanika, pojawiają się rytuały.
A rytuały to plewy wiary i lojalności – oto początek chaosu.
Lecz przewidywanie przyszłości, to tylko złudny kwiat Tao.
Oto początek szaleństwa.
Przeto człowiek istotnie mądry opiera się na tym co prawdziwe, nie na tym co zewnętrzne.
On owoc wybiera, nie kwiat.

39.
Od niepamiętnych czasów z jedni początek swój biorą:
Niebo pełne i czyste,
Ziemia pełna i trwała,
Duch pełny i mocny,
Dolina pełna i obfita,
Tysiące istot pełnych i żywych.
Gdy królowie i władcy pełnię posiadają, kraj jest sprawiedliwy.
To wszystko mocą pełni istnieje.
Dzięki czystości niebo nie upada,
Dzięki trwałości nie rozpada się ziemia,
Duch dzięki mocy się nie wyczerpuje,
Dolina dzięki swej obfitości nie wysycha,
Tysiące istot rośnie i dlatego nie wymiera,
Dzięki przewodnictwu królów i możnych kraj nie upada.
Pokora, zatem, jest źródłem szlachetności,
Niskie jest podstawą wysokiego.
Książęta i możni, którzy siebie za osieroconych, owdowiałych i niegodnych poczytują,
Czyż nie dzięki pokorze istnieją?
Zbytek powodzenia korzyści nie przynosi.
Nie bądźcie jak pobrzękujące nefryty
Czy kamienne grzechotki.

{mospagebreak title=40}

40.
Ruch Tao jest ruchem powrotnym.
Droga Tao to droga uległości.
Tysiące rzeczy z bytu się rodzi,
Byt zaś rodzi się z niebytu.

41.
Roztropny uczeń słucha nauki Tao i pilnie ją praktykuje.
Uczeń przeciętny słucha nauki Tao i czasem o niej myśli.
Głupi uczeń słucha nauki Tao i głośno się śmieje.
Bez jego śmiechu Tao nie byłoby Tao.
Tak więc powiadają:
Jasna droga wygląda jak ciemna,
Ruch do przodu podobny jest do cofania się,
£atwa droga wygląda na trudną,
Najwyższa Cnota wydaje się pusta,
Wielka czystość wydaje się skalana,
Wielka Cnota wydaje się mała,
Nieugięta Cnota wydaje się wątła,
Prawdziwa cnota wydaje się nieprawdziwa.
Doskonały kwadrat nie ma kątów,
Prawdziwy talent późno dojrzewa,
Niełatwo jest usłyszeć najwyższe tony,
Najdoskonalszy kształt jest bezkształtny.
Tao jest ukryte i nie posiada imienia,
Lecz tylko Tao wszystko ożywia i daje spełnienie.

42.
Tao zrodziło jednię,
Jednia zrodziła dwójnię,
Dwójnia trójnię zrodziła,
A z trójni tysiące zrodziło się rzeczy.
Każda z tysięcy rzeczy zawiera w sobie jin i jang,
A łącząc w sobie te dwie siły, osiąga harmonię
Człowiek bardzo nie lubi być osierocony, owdowiały lub niegodny,
Lecz tak o sobie mówią królowie i władcy.
tracąc bowiem zyskujesz,
A zyskując, tracisz.
Ja także nauczam tego, czego inni nauczają
Gwałtowny człowiek od gwałtu ginie.
Taka jest istota mojej nauki.

43.
To, co najmiększe na świecie,
Pokonuje najtwardsze.
To, co niematerialne, wszędzie przenika.
Stąd moja wiedza o wartości niedziałania.
Naukę bez słów i działanie bez działania
Pojmują tylko nieliczni.

44.
Słowa czy ja sam – co więcej znaczy?
Ja czy bogactwo – co jest cenniejsze?
Zysk czy strata – co bardziej bolesne?
Kto do rzeczy jest przywiązany, ten wiele wycierpi.
Kto gromadzi, poniesie ciężką stratę.
A człowiek rad ze wszystkiego, nigdy się nie zawiedzie.
Ten, kto zna miarę, kłopotów nie miewa
I zawsze jest bezpieczny.

45.
Wielkie dzieło niedoskonałe się zdaje,
Nigdy jednak się nie przeżywa.
Wielka pełnia wydaje się pusta,
Nie sposób jednak jej wyczerpać.
Wielka prostota jest z pozoru pokrętna.
Wielkiej inteligencji pozornie brak sensu.
Wielka elokwencja wydaje się niezdarna.

Ruchem zimno się pokonuje,
Bezruchem pokonuje się gorąco.
Bezruch i spokój wszystko
we wszechświecie porządkują.

46.
Gdy na świecie panuje Tao,
Konie pracują w polu.
Gdy nie przestrzega się Tao,
Konie bojowe pasą się na przedmieściach.
Nie ma grzechu większego nad żądzę.
Większego przekleństwa nad brak zadowolenia.
Większego nieszczęścia niż chęć posiadania.
Ten przeto, kto wie co znaczy dość, zawsze będzie miał dość.

47.
Nie trzeba wcale z domu wychodzić, żeby poznać cały świat.
Nie trzeba nawet wyglądać przez okno, aby ujrzeć ład natury.
Im dalej idziesz, tym mniej wiesz.
Mędrzec zatem poznaje świat nie podróżując;
Widzi nie patrząc,
Działa nie działając.

48.
Na drodze nauki co dzień czegoś przybywa.
Na drodze Tao ciągle czegoś ubywa.
I tak się działa coraz mniej,
Aż się dochodzi do niedziałania.
A gdy nie działasz, z żadną nie zalegasz pracą.

49.
Mędrzec nie myśli o sobie,
Niedola innych ludzi jest jego niedolą.

Dobry jest dla tych, którzy są dobrzy,
I dla tych, którzy nie są dobrzy, też jest dobry.
Cnotą bowiem jest dobroć.
Ufam tym, którzy są szczerzy,
I tym, którzy nie są szczerzy, też ufam.
Cnotą bowiem jest ufność.
Mędrzec jest skromny i nieśmiały, wydaje się być zagubiony.
Przyglądają mu się ludzie, przysłuchują,
A on jest jak małe dziecko.

{mospagebreak title=50}

50.
Pomiędzy narodzinami a śmiercią
trzech na dziesięciu ku życiu lgnie,
trzech na dziesięciu zwróconych jest ku śmierci,
A tych, co zwyczajnie od narodzin do śmierci zmierzają, też jest trzech na dziesięciu.
Dlaczego?
Bowiem całe swe życie w materialnym świecie przeżywają.
Ten, kto umie żyć, może przekraczać granice
I nie bać się nosorożca ani tygrysa.
W żadnej walce nie odniesie rany.
Nosorożec nie znajdzie w nim miejsca, gdzie mógłby rogiem uderzyć.
Bezużyteczne będą pazury tygrysa.
Broń nigdzie ugodzić go nie zdoła.
Dlaczego?
Bowiem śmierć nie ma doń dostępu.

51.
Każda rzecz z Tao się wyłania.
Karmi ją Cnota.
Formuje materia.
Kształtuje wszystko, co ją otacza.
Każda więc spośród tysiąca i więcej rzeczy szanuje Tao i poważa Cnotę.
Szacunku dla Tao i poważania dla Cnoty nikt nie wymaga,
Lecz tkwią one w naturze rzeczy.

Tak więc, każda rzecz z Tao się wyłania.
Cnota ją karmi,
Rozwija, troską otacza,
Osłania, krzepi,
Pielęgnuje i chroni.
Tworzy, praw żadnych nie roszcząc,
Działa, zasług sobie nie przypisując.
Prowadzi, nie ingerując.
Oto przedwieczna Cnota.

52.
Początek świata
Jest matką wszystkiego.
Znając matkę, znasz także jej synów,
Znając synów, lecz z matką związku nie tracąc,
Uwalniasz się od lęku przed śmiercią.
Ust nie otwieraj,
Zmysły trzymaj na wodzy,
A życie twoje będzie pełne.
Gdy ust nie zamykasz,
Gdyś w ruchu nieustannie,
Życie twoje staje się puste.
Zobaczyć małość, to głębia zrozumienia,
Ulec potędze, to siła.
Niech światło z zewnątrz pozwoli ci zajrzeć w głąb,
I w ten sposób uchroni cię od zguby.
Tam ujrzysz to co niezmienne.

53.
Mając choćby tylko trochę rozsądku,
Pójdę główną drogą, starając się tylko z niej nie zboczyć.
Główną drogą łatwo chodzić,
Lecz ludzi tak łatwo wyprowadzić na kręte ścieżki.
Gdy dwór w przepych się stroi,
Pola zarastają chwastami,
A spichlerze stoją puste.
Ci, co w bogate odziewają się szaty,
Ostre noszą miecze,
W jedzeniu i piciu umiaru nie mają,
Więcej posiadają, niż zużyć potrafią.
To rozbójnicy,
Z pewnością nie taka jest droga Tao.

54.
Nie wyrwiesz tego, co mocno zakorzenione.
Nie wymknie się to, co w mocnym uścisku.
Pokolenia to uszanują.
Gdy siebie doskonalisz,
Cnota staje się prawdziwa.
Gdy doskonali się rodzina,
Cnota staje się pełna.
Gdy doskonali się wioska,
Cnota się rozprzestrzenia.
Gdy doskonali się kraj,
Cnota się bogaci.
Gdy doskonali się świat,
Cnota staje się powszechna.
Patrz więc na ciało jak na ciało,
Na rodzinę patrz jak na rodzinę,
Na wioskę patrz jak na wioskę,
Na kraj patrz jak na kraj,
Na świat patrz jak na świat.
Skąd wiem, że taki jest świat?
Bo widzę!

55.
Ten, kto napełniony jest cnotą, podobny jest do noworodka.
Ani osy, ani węże go nie kąsają,
Nie napada na niego dziki zwierz,
Drapieżny ptak go nie atakuje.
Kości ma miękkie, a mięśnie słabe,
Lecz dłoń silnie zaciska,
Nie ma związku mężczyzny z kobietą – on sam jest pełnią,
Niezłomna jest jego dzielność.
Przez cały dzień krzyczy, a wcale nie chrypnie, jest doskonale harmonijny.
Kto poznał harmonię, poznał niezmienność,
Kto poznał niezmienność, jest oświecony.
Miotać się tu i tam nie jest rzeczą rozsądną.
Panować nad oddechem, to wysiłek.
Zbytni wydatek energii wyczerpuje.
To nie jest droga Tao.
To, co jest przeciwne Tao, ginie przed czasem.

56.
Ci, którzy wiedzą nie mówią.
Ci, którzy mówią nie wiedzą.
Milcz więc.
Zmysły na wodzy trzymaj.
Miarkuj swą ostrość.
Uprość problemy.
Przysłoń swój blask.
Zrównaj się z prochem ziemi.
Pradawny to związek.
Kto ten stan osiąga,
Pozostaje nieporuszony wobec przyjaciół i wrogów,
Wobec dobra i zła, wobec szacunku i wzgardy.
Najwyższy to zatem stan człowieczy.

57.
Sprawiedliwości trzeba, aby rządzić krajem.
Zręczności, aby prowadzić wojnę.
świat zdobywa się przez niedziałanie.
Skąd wiem, że to prawda?
Stąd właśnie!

Im więcej nakazów i zakazów,
Tym naród biedniejszy.
Im ostrzejsza broń w ręku człowieka.
Tym więcej na świecie nieszczęścia.
Im bardziej pomysłowi i zręczni są ludzie,
Tym dziwniejsze rzeczy się dzieją.
Im więcej praw i przepisów,
Tym więcej bandytów i złodziei.
Dlatego mędrzec tak mówi:
Bez mego działania ludzie się poprawią.
Gdy ja będę zgodny, ludzie będą uczciwi.
Bez mego udziału ludzie się wzbogacą.
Gdy ja będę bez żądzy, znów stanie się dobre i proste.

58.
W kraju gdzie rządy łagodne,
Lud jest prosty.
W kraju gdzie rządy surowe,
Lud jest chytry.
Szczęście wyrasta z nieszczęścia.
Nieszczęście pod szczęściem się kryje.
Co nam przyszłość zgotuje?
Prawości nie ma.
Prawość w nieprawość się przemienia.
Dobroć przemienia się w złe siły.
Od dawien dawna zły czar nad człowiekiem ma moc.
Dlatego mędrzec jest ostry, lecz nie rani,
Jest celny, lecz nie przeszywa,
Jest szczery, lecz nie bez umiaru,
Jest światły, lecz nie oślepia.

59.
W służbie ludzkości i w służbie nieba,
Nic lepszego nad umiar.
Umiar przychodzi, gdy porzucasz idee,
To zaś zależy od tego, czy Cnoty masz dość.
Gdy Cnoty masz wielką moc, nic nie jest niemożliwe.
A gdy nic nie jest niemożliwe, nie istnieją granice.
Gdy nie znasz granic, możesz być władcą.
To znaczy posiadać głębokie korzenie i trwały fundament,
Tao długowieczności i dalekowzroczności.

{mospagebreak title=60}

60.
Rządzić krajem trzeba równie ostrożnie, jak przyrządzać małe rybki.
Kto drogą Tao idzie przez świat,
Wobec tego zło jest bezsilne.
To nie znaczy, że zło nie ma mocy,
Lecz, że ta moc nie wyrządza szkody.
Nie dość, że szkody nie wyrządza,
To jeszcze mędrca osłania.
Nie ma między nimi sprzeczności,
Bowiem ta sama Cnota ich ożywia.

61.
Wielki kraj jest jak nizina.
Spływa ku niemu cały świat.
Jest kolebką świata.
Samica pokonuje samca biernością.
Tym, że uległa, że nieruchoma.
Gdy więc wielki kraj mniejszemu ustąpi,
Mały kraj mu ulegnie.
Gdy zaś mały kraj wielkiemu podda się krajowi,
Ulegnie mu wielki.
Ten zatem, kto zwycięża, ulec musi.
A ten, kto zwycięża, dlatego zwycięża, że ulega.
Wielki kraj potrzebuje więcej ludzi.
Małemu krajowi służba przystoi.
Każdy więc ma czego mu potrzeba.
Wielkiemu krajowi godzi się uległość.

62.
Tao jest źródłem wszystkich rzeczy.
Jest skarbem dobrych i ucieczką niedobrych.
Pięknymi słowami możesz zdobyć zaszczyty,
Dobrymi czynami zyskać szacunek.
Lecz tego, który nie jest dobry, nie opuszczaj.
Przeto, gdy koronować będą cesarza,
Albo mianować trzech najwyższych urzędników,
Nie posyłaj im prezentów z nefrytu ani czterokonnego zaprzęgu,
Lecz zachowaj spokój i ofiaruj Tao.
Dlaczego każdy Tao ponad wszystko przedkłada?
Czyż nie dlatego, że znajduje w nim to czego szuka, a gdy grzeszy znajduje przebaczenie?
Zatem skarb to najwyższy na świecie

63.
Uprawiaj niedziałanie,
I nie działając, działaj.
Wyczuj smak tego, co bez smaku.
Niewielkie powiększaj, nieliczne pomnażaj.
Za przykrość dobrem się odpłaca.
W tym, co zagmatwane, doszukaj się prostoty.
W drobiazgach wielkość osiągaj.
To co trudne dokonuje się we wszechświecie tak, jakby było łatwe.
We wszechświecie wielkie czyny składają się z małych.
Mędrzec nie stara się nic wielkiego zdziałać,
Lecz dokonuje rzeczy wielkich.
Kto wielkie obiecuje, ufności nie wzbudza,
Z lekkomyślności wiele kłopotów wynika.
Mędrzec zawsze z trudnościami się liczy,
Dlatego nigdy ich nie doświadcza.

64.
Zachować porządek jest łatwo,
£atwo zapobiec zamieszkom (kłopotom), zanim się zaczną.
To co kruche łatwo uszkodzić,
To co małe łatwo zapodziać.
Załatwiać trzeba sprawę, zanim zaistnieje,
£ad zaprowadzać, zanim wkradnie się chaos.
Drzewo, które z trudem obejmujesz, z małego pędu wyrosło.
Dziewięciostopniowy taras od grudki ziemi się zaczyna.
Początek najdłuższej podróży jest pod twoimi stopami.
Kto działa, ten własne krzyżuje zamiary,
Kto zgarnia, ten traci.
Mędrzec nie działa i klęski nie ponosi,
Niczego nie zgarnia i niczego nie traci.
Ludzie najczęściej ponoszą klęskę, gdy bliscy są powodzenia.
Tak samo więc dbaj o koniec, jak dbasz o początek.
Nie spotka cię wtedy porażka.
Dlatego mędrzec uwalnia się od żądzy,
Niczego cennego nie gromadzi.
Uczy się trzymać z dala od idei.
Sprowadza ludzi ku temu co utracili.
Wszystkim rzeczom pomaga naturalny ład odnaleźć.
Lecz od działania się wstrzymuje.

65.
W zaraniu dziejów, ci którzy znali Tao, nie starali się oświecać innych,
Lecz pozostawiali ich w niewiedzy.
Dlaczego ludem tak trudno jest rządzić?
Lud bowiem zbyt wiele rzeczy się nauczył.
Ci, którzy na nauce rządy swe opierają,
Oszukują kraj.
Ci, którzy rządzą bez nauki się obywając,
Błogosławieństwem są dla kraju.
Oto dwie możliwości.
Pojąć je to Cnota Przedwieczna.
Przedwieczna Cnota głęboko sięga i daleko.
To ona wiedzie wszystko na powrót ku wielkiej jedni.

66.
Dlaczego morze króluje setkom strumieni?
Leży bowiem niżej niż one.
I dlatego króluje.
Jeżeli mędrzec ludziom ma przewodzić, musi im służyć w pokorze.
Jeżeli ma ich prowadzić, musi podążać za nimi.
Gdy tak będzie rządził, ludzie nie będą się czuli uciśnieni.
Gdy na ich czele stanie, żadna nie spotka ich krzywda.
Cały świat go wesprze, nikomu się nie uprzykrzy.
Nikogo bowiem nie chce on prześcignąć
I jego nikt nie prześciga.

67.
Każdy pod słońcem powiada, że moje Tao jest wielkie i niezrównane.
Niezwykłe się zdaje, bowiem jest wielkie.
Lecz gdyby nie było niezwykłe, dawno by zginęło.
Posiadam trzy skarby, które szanuję i których strzegę.
Pierwszy to miłosierdzie, drugi – umiarkowanie,
trzeci zaś to pokora.
Z miłosierdzia rodzi się odwaga,
z umiarkowania – szczerość,
Z pokory zaś – dar przewodzenia.
Dzisiejszy człowiek stroni od miłosierdzia, lecz chciałby być odważny,
Porzucił umiarkowanie, lecz chciałby być szczodry,
Nie zawierza pokorze, lecz chciałby być pierwszy.
To niechybna zguba.
W walce miłosierdzie zwycięstwo odnosi i sił do obrony udziela.
To dar niebios, który ratuje i ochrania.

68.
Prawdziwy rycerz nie zna gwałtu.
Prawdziwy wojownik nie zna gniewu.
Prawdziwy zwycięzca nie zna zemsty.
Prawdziwy dawca jest skromny.
Nazwano to cnotą działania bez wysiłku,
Nazwano też darem kierowania ludźmi.
Od niepamiętnych czasów nazywają to najwyższą harmonią z siłami niebios.

69.
Rycerze tak między sobą powiadają:
Zamiast robić pierwszy krok, wolę być jak gość,
Zamiast kroku w przód, wolę zrobić parę wstecz.
Nazywa się to: iść tak, jakbyś stał w miejscu,
Zakasać rękawy, a ramion nie odsłaniać,
Bez ataku wroga zwyciężyć,
Bez broni być uzbrojonym.
Nic bardziej zgubnego, niż nie doceniać przeciwnika.
Nie doceniając przeciwnika, łatwo stracić wszystko co cenne.
Gdy więc przystępujesz do walki,
Wiedz, że zwycięzcą jest pokonany.

{mospagebreak title=70}

70.
Moje słowa są proste i łatwo je w czyn wprowadzić.
Lecz nikt pod słońcem ich nie rozumie i nie stosuje.
Z prastarego źródła płyną moje słowa.
W tym co czynię, panuje ład.
Lecz ludzie tego nie pojmują i mnie też nie znają.
Niewielu mnie rozumie,
Lecz ja poważam tych, co mi złorzeczą.
Proste przeto są szaty mędrca, co klejnot w sercu nosi.

71.
Kto zna swoją niewiedzę, jest silny.
Kto odrzuca wiedzę, jest słaby.
Ten, komu już się sprzykrzyło chorować, nie jest chory.
Mędrzec nie jest chory, bowiem sprzykrzyła mu się choroba.
Przeto jest zdrowy.

72.
Kiedy człowiek poczucie cudu zatraca, ściąga na siebie nieszczęście.
Nie zakłócaj domowego spokoju.
Nikomu w pracy nie przeszkadzaj.
Nikomu nie wadząc, nikomu się nie naprzykrzysz.
Mędrzec nie popisuje się, choć zna siebie,
Nie jest pyszny, choć pełen godności.
Pierwszego się wyrzeka, drugie przyjmuje.

73.
Ten, kto jest odważny i gwałtowny, zabija lub sam ginie.
Ten, kto jest odważny i spokojny, zawsze zachowa życie.
Który z nich pożytek, a który szkodę wynosi?
Są sprawy, którym niebo nie jest przychylne.
Dlaczego? Któż to wie?!
Nawet mędrcowi trudno to wyjaśnić.
Niebiańskie Tao nie używa siły, a przecież zwycięża,
Nie mówi, a przecież znajduje odzew.
Nie prosi, a przecież ma wszystko czego trzeba.
Wydaje się pełne swobody, a przecież podąża za myślą.
Niebo sieć swoją zarzuca daleko.
I choć rzadka to sieć, niczego nie przepuści.

74.
Jeżeli człowiek nie boi się śmierci,
Straszenie go śmiercią na nic się nie zda.
Lecz jeśli człowiek żyje w ciągłym strachu przed śmiercią,
A przekroczenie prawa karane jest śmiercią,
Kto się ośmieli przekroczyć prawo?
Zawsze istnieje kat z urzędu.
A gdy próbujesz go zastąpić,
To tak samo, jakbyś zamiast cieśli chciał drewno ciąć.
Jeżeli zechcesz ciąć drewno jak mistrz, dłoń sobie tylko skaleczysz.

75.
Dlaczego lud głoduje?
Ponieważ ci, którzy rządzą, za wiele zagarniają.
Dlatego głoduje lud.
Dlaczego lud się buntuje?
Bowiem ci, którzy rządzą zbyt go uciskają.
Dlatego buntuje się lud.
Dlaczego lud śmierć lekceważy?
Bowiem ci, którzy rządzą, zbyt wiele chcą od życia.
Dlatego śmierć lekceważy lud.
Niewiele środków mając do życia, nie warto życia cenić zbyt wysoko.

76.
Człowiek, kiedy się narodzi, jest miękki i słaby.
Kiedy umrze, jest twardy i sztywny.
Rośliny, gdy zielone, są miękkie i soczyste.
Gdy umierają, więdną i schną.
Tak więc, to co sztywne i nieugięte, jest po stronie śmierci.
To, co miękkie i gięte, jest po stronie życia.
Przeto nieustępliwa armia nigdy w walce nie zwycięży.
Drzewo, które się nie ugina, łatwo się łamie.
To co twarde i mocne, padnie.
To co miękkie i słabe zwycięży.

77.
Tao nieba podobne jest o napinania łuku.
To co na górze, w dół opada, to co na dole, do góry się wznosi.
Cięciwę zbyt długą się skraca,
Cięciwa zbyt krótka się wydłuża.
Niebiańskie Tao odbiera tym, którzy mają za wiele,
A daje tym, którzy mają za mało.
Człowiek postępuje inaczej.
Odbiera tym, którzy mają mało,
Aby dać tym, którzy mają za wiele.
Któż ma wszystkiego nadto i światu to daje?
Tylko ten, kto ma Tao.
Przeto mędrzec nie szuka uznania.
Robi, co do niego należy, lecz o tym nie myśli.
Wiedzą swoją się nie przechwala.

78.
Nie ma pod słońcem nic bardziej miękkiego i uległego, jak woda.
A jednak nic, tak jak ona, nie atakuje tego, co stałe i mocne.
I nic jej nie dorówna.
Słabe potrafi pokonać silne,
Miękkie potrafi pokonać twarde.
Każdy pod słońcem to wie,
Lecz nikt tego nie stosuje.
Mędrzec tak przeto powiada:
Ten, kto na siebie weźmie poniżenie ludu, zdolny jest nim rządzić.
Ten, kto na siebie weźmie nieszczęście swego kraju, zasługuje na to, aby być władcą świata.
Prawda często brzmi jak paradoks.

79.
Po zawziętej kłótni, zawsze jakiś uraz zostaje.
Jak można temu zaradzić?
Mędrzec dotrzymuje warunków umowy,
Lecz swojej należności się nie domaga.
Ten, w kim jest Cnota, wywiązuje się ze swego zadania.
Ten, w kim Cnoty brak, wymaga by inni obowiązki swe spełniali.
Tao nieba jest bezstronne.
Jest zawsze po stronie dobrego człowieka.

{mospagebreak title=80}

80.
W małym kraju mniej jest ludzi.
I choć znane są maszyny, które pracują dziesięć lub sto razy szybciej niż człowiek, nie są potrzebne.
Ludzie znają śmierć i daleko nie podróżują.
I chociaż mają statki i wozy, nikt z nich nie korzysta.
I chociaż wojsko i broń posiadają, nikt ich nie wystawia.
Zamiast pisać, ludzie wolą znowu zaplatać węzły na linie.
Jedzą prosto lecz dobrze ubierają się skromnie lecz pięknie, domostwa ich są bezpieczne.
To co robią, daje im radość.
I choć mieszkają w polu widzenia swoich sąsiadów,
Słysząc, jak naprzeciwko pieją koguty i szczekają psy,
Starzeją się i umierają, jeden drugiemu nie wadząc.

81.
Prawdziwe słowa nie są piękne.
Piękne słowa nie są prawdziwe.
Ci, którzy są dobrzy, nie dowodzą swej racji.
Ci, którzy racji swej dowodzą, nie są dobrzy.
Mędrcy nie są uczeni.
Uczeni nie są mędrcami.
Mędrzec nigdy niczego nie gromadzi.
Im więcej dla innych czyni, tym jest zasobniejszy.
Im więcej innym oddaje, tym jest bogatszy.
Tao nieba nie zna litości, lecz krzywdy nie czyni.
Tao mędrca to działanie bez wysiłku.

 Posted by at 12:56
sie 132013
 

Wiele razy spotykam się z opinią w stylu „ja tam w te metody nie wierzę”. I zazwyczaj na tym urywa się wszelaka rozmowa. Jest wiele osób, które po usłyszeniu informacji o naturalnej metodzie leczenia mówią, że się zastanowią, a potem jak najszybciej o niej zapominają. Może ze strachu – nie wiem.

Czy trzeba wierzyć w medycynę naturalną, aby ona pomogła? Odpowiedziałbym – i tak i nie. Ale może na początek zajmijmy się wiarą w medycynie akademickiej. Czy ktokolwiek się kiedyś zastanawiał czy wierzy w działanie medycyny akademickiej? Czy wierzy w tabletki? Jesteśmy wychowani w oparciu o nią i jej istnienie jest jakby formą dogmatu dla większości z nas. Jednak osoba wychowana w duchu medycyny naturalnej będzie naszą medycynę traktować jak coś dodatkowego, coś nieznanego.

Czy trzeba wierzyć w medycynę? Nie. Ale trzeba wierzyć w to, że się wyzdrowieje, że coś pomoże wyzdrowieć. trudno jest wierzyć lub nie w MEDYCYNĘ jako taką. Bo medycyna jeszcze nikomu nie pomogła. Pomaga lekarz, stosując medycynę. Sama medycyna jest tylko narzędziem w rękach lekarza. Tak samo jak śrubokręt. Nikt nie wierzy, że śrubokręt naprawi lampę, ale kiedy przyjdzie fachowiec (pan Kazio lub pan Władek – złota rączka) i będzie miał ten śrubokręt – wierzymy, że on tę lampę naprawi. Dokładnie tak samo jest z medycyną. Wierzymy, że lekarz nam pomoże, ale nie wierzymy w tabletki czy bandaże.

Patrząc na medycynę naturalną widzimy bardziej METODY tej medycyny a nie człowieka. Zajmujemy się bardziej irydologią, akupunkturą, masażami, wahadełkami, a nie człowiekiem, który je stosuje. A tym czasem masaż jest pomocny, relaksujący, leczący ale … sam się nie zrobi. I bardzo wiele, a może wszystko, zależy od CZ£OWIEKA, który ten zabieg będzie wykonywał.

Czy trzeba wierzyć w medycynę? Nie. Ale jak nie będziemy wierzyć, że COś nam pomoże to … nic nie pomoże. Moim zdaniem najlepiej jest wierzyć, że osoba lecząca – czy to doktór czy uzdrowiciel – chce pomóc. Jak to zrobi – to już zależy tylko od niego. Dokładnie tak samo jak w medycynie akademickiej – jeden lekarz przepisze tabletki A, inny – na dokładnie to samo – tabletki B. I każdy z nich myśli, że tak będzie najlepiej. Uzdrowiciel też chce pomóc – tą czy inną metodą.

Ktoś mówi, że nie wierzy w medycynę naturalną. To ja mam pytanie. Czy tej osobie pomogło kiedyś przytulenie, ciepłe słowo, dobra i szczera rada czy uśmiech? Jeśli tak to dlaczego nie wierzy, że uzdrowiciel jest w stanie przekazać coś w rodzaju przytulenia, ciepłego słowa i uśmiechu razem – wzmocnionego po stokroć? Medycyna naturalna jest medycyną miłości. Nie da się pomóc człowiekowi nienawidząc go. Można pomóc człowiekowi kochając go (kochając go jak drugiego człowieka, a nie jak partnera – od razu wyjaśniam). Lekarz akademicki przepisuje tabletki z substancjami chemicznymi, które działają w ten czy inny sposób na organizm. Uzdrowiciel robi dokładnie to samo tylko roślinami z pola.

„Ja nie wierzę w te metody”. Kiedy człowiek jest chory i chce wyzdrowieć stosuje WSZYSTKIE dostępne metody – czy to chemiczne czy naturalne. Jeśli ktoś odrzuca pomoc medycyny naturalnej lub uzdrowiciela NIE PRÓBUJ¡C niczego – odrzuca jedną z możliwości wyleczenia. Dla mnie jest to osoba, która nie chce się wyleczyć albo jej nie zależy na wyzdrowieniu. Jak ktoś ma katar to je witaminę C, wygrzewa się i robi inhalacje. Jak je tylko witaminę C – też wyzdrowieje. Ale nie w 2 dni tylko w tydzień. Dla mnie – takiej osobie nie zależy na tym żeby być zdrową. Jak człowiek chce być zdrowy to stara się zrobić wszystko, żeby tak było. Ale nie wystarczy iść do lekarza i zrzucić na niego obowiązek wyleczenia. On nie wyleczy. On może tylko pomóc. Jak człowiek nie chce być zdrowy – żaden lekarz mu nie pomoże. NIE BĘDZIE ZDROWY. Jak człowiek chce być zdrowy (ale nie mówi, że chce tylko PRAGNIE ZDROWIA) to pomoże mu nawet patrzenie w ogień.

I jeszcze jedno – tak na koniec. Jeśli Ci nie odpowiada sposób leczenia to zmień … terapetuę. Jak już powiedziałem – medycyna to tylko narzędzie. A rezygnacja ze zdobyczy medycyny (naturalnej i akademickiej) tylko dlatego, że jakiś terapeuta nie potrafi Ci pomóc lub w jakikolwiek sposób Ci nie odpowiada jest krzywdą wyrządzaną tylko sobie.

Proszę też pamiętać, że Hipokrates mówił, ze lekarzowi nie wolno, bez sprawdzenia, odrzucać żadnej nowej metody leczenia. Mówił też, że lekarz ma tylko jeden obowiązek – wyleczyć chorego. W jaki sposób to osiągnie jest rzeczą obojętną. Jeśli pacjent wierzy, że pomoże mu bicie w bęben – to niech w ten bęben bije – pod warunkiem, że nie będzie to przeszkadzało w terapii stosowanej przez terapeutę.

 Posted by at 12:48
sie 132013
 

Dlaczego terapia nie działa?


Poniżej wymieniam przyczyny, które mogą powodować, że terapia może być nie skuteczna. Pierwsze trzy z książki: Garnuszewski Z.: Akupunktura we współczesnej medycynie, T1.

Lekomania. Nie brak jest pacjentów z nawykiem stałego przyjmowania różnych leków. Okoliczność ta powoduje przewlekłe zatrucia. Obecnie wiadomo, że szereg leków, znajdujących się w obrocie bez specjalnych ograniczeń, może wywołać przyzwyczajenie, a więc lekozależność. Pacjent odczuwa konieczność stałego przyjmowania określonych specyfików, gdyż ich brak powoduje złe samopoczucie. U chorych dotkniętych lekomanią akupunktura jest mało skuteczna.

Szkodliwe promieniowanie nad ciekami wodnymi (podziemnymi strumieniami) w mieszkaniu pacjenta. Zdaniem prof. Stefana Manczarskiego jest to radiacja elektromagnetyczna o bardzo szerokim paśmie częstotliwości, mieszanina fal o różnych długościach, tak samo, jak w świetle białym. Jak twierdzi prof. Manczarski, woda przesączająca się przez piasek jest źródłem szczególnie silnego promieniowania tego rodzaju. Rosyjscy badacze (między innymi fizyk Bogojawlenski) wykryli fale elektromagnetyczne, występujące ponad podziemnymi strumieniami wody. Fale te były przedmiotem prowadzonych przez Akademię Nauk Medycznych w Moskwie, obserwacji i eksperymentów, które ujawniły ich szkodliwe działanie na organizm człowieka. Między innymi stwierdzono, że w organizmie człowieka pod wpływem promieniowania płynącej pod ziemią wody występują zmiany w bioelektrycznych czynnościach mózgu, zakłócenia czynności tarczycy, zaburzenia w składzie krzepliwości krwi i w jej składzie morfologicznym, zwiększenie się ilości histaminy, zmiany patologiczne w ściankach naczyń krwionośnych, nienormalna potliwość, bóle głowy, wahania ciśnienia krwi oraz rytmu akcji serca. W piśmiennictwie można znaleźć doniesienia na temat zjawiska częstego występowania raka w domach stojących na skrzyżowaniach strumieni podziemnych.
Tego typu badania przeprowadził dr Beyer w Szczecinie w roku 1932. W Fundacji klasztoru św. Jana (obecnie blok między ulicami Kaszubską, Czackiego i Potulicką) stwierdzono silne promieniowanie emanujące ze skrzyżowania strumieni podziemnych. Zanotowano tam dwadzieścia osiem śmiertelnych wypadków raka. W okresie ostatnich dwudziestu pięciu lat u osiemnastu pacjentów leczonych przeze mnie bezskutecznie akupunkturą badanie radiestezyjne wykonane w ich mieszkaniach wykazało występowanie szkodliwego promieniowania ziemnego w sypialni, i to w miejscu, w którym stało łóżko. Po zmianie ustawienia łóżka stan zdrowia wszystkich tych pacjentów się poprawił, a bóle głowy, na które cierpiała większość z nich, ustąpiły.

Mikroprądy w mieszkaniu pacjenta. Okazało się, że od kiedy ludzie zaczęli korzystać z błogosławieństw elektryczności, żyją w coraz większym chaosie elektrycznych i elektromagnetycznych pól, fal, promieni i drgań. Są to długie, średnie, krótkie i ultrakrótkie fale elektromagnetyczne. Każdy kabel przewodzący prąd zmienny, drgający buduje wokół siebie pole magnetyczne. Również wszystkie urządzenia elektryczne – silniczek odkurzacza, kuchenka elektryczna i przewody telefoniczne wytwarzają pola magnetyczne. Także telewizor (zwłaszcza kolorowy), który wprawdzie zapewnia nam obraz i dźwięk, emituje jednak szkodliwe promieniowanie wtórne.
Nie lepiej dzieje się poza naszymi domami. Nawet na wsi mamy mnóstwo przewodów napowietrznych. Na skraju dróg stoją transformatornie, a na potężnych słupach kratowych kołyszą się dalekonośne linie wysokiego napięcia, przewodzące prąd o mocy stu dziesięciu tysięcy woltów, które budują wokół siebie potężne, szkodliwe dla ustroju człowieka, pola elektromagnetyczne. Na terenach wojskowych znajdują się olbrzymie obrotowe anteny radarowe i lotniska. Przez długi czas mieszanka takich promieni była uważana za zupełnie nieszkodliwą. Sądzono bowiem, że człowiek jest w stanie przystosować się do wpływów ziemskiego pola magnetycznego i wszelkiego rodzaju innych promieniowań. Niedawno jednak amerykański lekarz dr Milton Zaret opublikował wyniki wieloletnich badań, które wykazały istnienie ścisłego związku pomiędzy skażeniem promieniami, a chorobami serca, głównie zawałami i niemiarowością. Elektryczne zanieczyszczenie środowiska często przekracza naturalne wartości maksymalne głównie ze względu na trwałe działanie tych skażeń, zaś granica tolerancji człowieka osiągnęła już górny pułap tego, co może on wytrzymać. Wprawdzie nauka nie potrafi jeszcze definitywnie określić skutków działania niewidzialnego zanieczyszczenia środowiska, jednakże zaleca w naszym własnym interesie daleko idącą rozwagę. Zachowanie szczególnej ostrożności zaleca się w nocy, kiedy organizm powinien odpoczywać w spokoju i nabierać sił. Dlatego też wskazane jest, aby na noc wyłączyć wszystkie urządzenia elektryczne, najlepiej przez wykręcenie korków. Dopiero rano można je ponownie uruchomić.

Coca-Cola i inne tego typu napoje.
Terapeuta przepisując zioła powinien powiedzieć jakich napojów oraz żywności powinno się unikać w czasie terapii. Jeśli tego nie powie można się o to zapytać. Nie zastosowanie się do poleceń powoduje zupełny brak postępu w leczeniu.
Przykładowo pacjent ma pić zioła, które powodują rozgrzanie organizmu. Pacjent zioła wypije, a po pół godzinie napije się np. coca-coli, która jest ochładzająca i zniweluje działanie ziół. Szkodliwa jest większość sztucznych napoi gazowanych, gumy do żucia, ciasta (cukier), środki konserwujące. Powinno się unikać tego typu pożywienia (zwłaszcza) w czasie terapii.

 Posted by at 12:47