sie 122013
 

Tycie


Jeśli chodzi o tycie – sprawa jest prosta. No dobrze, nie jest, ale ogólna zasada jest taka, że tyje się z jedzenia.

Oczywiście pomijam tu jakiekolwiek choroby fizyczne. Zazwyczaj tyje się z jedzenia kolacji i nie jedzenia śniadań. Gdyby zamienić kolację ze śniadaniem bylibyśmy najzdrowszymi osobami na świecie. Ale – zazwyczaj wieczorem, kiedy siedzimy przed telewizorem – dobrze jest coś przekąsić. Taką małą kolacyjkę. trzy kromki, nie więcej. I jeszcze ciasteczko, przecież jest takie małe, na pewno nam nie zaszkodzi. I lody na deser. Zazwyczaj tak to wygląda.

Jeśli musimy coś jeść – idźmy za radą Joanny Chmielewskiej (chyba w „Książce kucharskiej”) – jedzmy surową marchewkę, na którą trzeba zużyć więcej energii aby ją zjeść niż daje ona po zjedzeniu lub pieczarki. Surowe pieczarki. Można je przedtem umyć, nie czepiam się.

Inna sprawa – przejadanie się. Jemy obiad. Dobrze. Zjedliśmy 3/4 i czujemy, że nasz żołądek ma już dosyć. Ale nas to nie interesuje – jemy dalej i jeszcze sięgamy po dokładki. Kiedy już nie widzimy własnych stóp, a żołądek boli nas i chce wyjść gardłem – o tak, wtedy sobie podjedliśmy. Pomóc w tym może szklanka wody, soku, czegokolwiek PRZED jedzeniem. Żołądek będzie mówił, że jest pełny, a zjadło się mniej – może pomóc.

Jedzmy wtedy, kiedy jesteśmy głodni, a nie dlatego ŻE JEST PORA NA JEDZENIE. W lecie, gorąco, człowiek patrzy tęsknie na lodówkę (wyrzucić wszystko ze środka i wejść tam), a tu … obiad. Nikt nie jest głodny, ale jest pora obiadowa, więc trZEBA coś zjeść. Tyje się też z nadmiaru jedzenia. Czasami jest tak, że rano zjedzony banan wystarcza na pokrycie zapotrzebowania energetycznego organizmu przez np. pół dnia. Można wtedy porównać ile energii magazynujemy jedząc ciężkostrawny, suty obiad czasami wtedy, kiedy tego nie potrzebujemy.

Inną przyczyną otyłości mogą być odruchy. Kiedy małe dziecko się czegoś boi – mama daje mu jeść. Dziecko przestaje płakać. Raz, drugi, trzeci. Kiedy już będzie starsze – będzie miało zakodowane. Boisz się – jedz. Jedz, to Cię uspokoi, będzie ci lepiej. Wiele jest przypadków osób, które jedzą, nie wiedząc dlaczego. Po prostu w pewnych trudnych sytuacjach muszą coś zjeść. To może być tego przyczyną. A zrozumieć przyczynę – jest pierwszym krokiem do zmiany.

Jeszcze powinniśmy popatrzeć na to CO jemy. Możemy zjeść obiad – kupiony gotowy, opakowany w folię aluminiową i zamrożony. Potem wkładamy go do kuchenki mikrofalowej i za 5 minut mamy obiad. Może i jest smaczny ale dla organizmu dostarcza tyle energii i siły co przeżuwanie starej szmaty. Będziemy mieli pełny brzuch ale nie będziemy mieli siły i za godzinę (mimo, że jeszcze ten obiad się nie strawił) będziemy znowu głodni. I tak w kółko. Organizm zużywa więcej energii na strawienie jedzenia, niż daje ono po strawieniu. Więc jemy coraz więcej.

Ostatnio przyszło mi do głowy, żeby o tym też napisać. Niektóre osoby mogą być otyłe nie z jedzenia, które powoduje gromadzenie się tłuszczu pod skórą ale z niewłaściwej przemiany wodnej. Osoby te mogą być otyłe z powodu gromadzenia się wody w organizmie. Jest to już zmiana chorobowa. Można zauważyć to kiedy np. po wypiciu dużej ilości płynów np. palce zaczynają obrzmiewać, puchnąć. Taka otyłość nie ma nic wspólnego z nadmiernym jedzeniem i odchudzanie się może spowodować jedynie szkody w organizmie.

 Posted by at 20:11
sie 122013
 

Zachcianki, rodzaje smaków


Czasami („przychodzi taka chwila w życiu każdego człowieka”) jest tak, że bardzo chcemy … śledzia (makaronu, marchewki, czekolady, parówki, mydła – czegokolwiek). Aż nas skręca. I widzimy go na talerzu jak się do nas uśmiecha i rączki wyciąga. Napady głodu lub silna chęć zjedzenia jednej, wybranej potrawy. Każdemu się to zdarza, prawda? Czasami są to słodycze, czasami coś innego.  Nie uciekajmy od tego. Może właśnie w taki sposób organizm daje nam znać, że czegoś bardzo potrzebuje. Nie bójmy się – ta uwaga zwłaszcza do kobiet – że po zjedzeniu nawet połowy tabliczki czekolady utyjemy w ciągu 2 godzin 15 kg. Nie jest to możliwe, a być może organizm pilnie potrzebuje czegoś, co jest w tym serniku. To być może nie tylko ser. Smak słodki uspokaja.

Pozwólmy sobie na zjedzenie czegoś, jeśli coś bardzo chcemy, ale tutaj uwaga. Normalne jest, że takie „napady” powtarzają się. Jednak jeśli np. codziennie musimy zjeść tabliczkę czekolady, bo inaczej „chodzimy po ścianach” – wtedy jest już gorzej.

Czasami jest tak, że coś nam smakuje, co przedtem było okropne. Może być to związane z porą roku, przeżyciami, stanami organizmu czy innymi rzeczami. Po prostu jedzmy to co nam smakuje i nie jedzmy tego, co nie. Komuś smakuje napój drożdżowy. Super. Pije go przez np. tydzień i nagle stwierdza, że on jest okropny. Organizm mówi, że drożdże ma nawet w pięcie i że nie może już więcej na nie patrzeć. Wystarczy się tylko zainteresować jego zachciankami.

Według medycyny chińskiej rozróżniamy 5 smaków: kwaśny, gorzki, słodki, ostry/cierpki, słony. Każdy ze smaków jest połączony z jakimiś narządami. Jednocześnie jest też połączony z uczuciami. Przedstawię to w tabelce:

kwaśny wątroba, woreczek żółciowy złość, gniew
gorzki serce, jelito cienkie radość
słodki śledziona, trzustka, żołądek zmartwienie, troska, rozważania
ostry, cierpki płuca, jelito grube smutek, załamanie
słony nerki, pęcherz moczowy strach, lęk, obawa

Jak powiedziałem – smak słodki uspokaja.

cdn.

 Posted by at 20:10
sie 122013
 

Jedzenie a pory roku


Są ludzie, którzy na śniadanie zawsze jedzą biały ser lub mleko – bo to „bardzo zdrowe”. Owszem, „zdrowe”, ale…

Inne produkty powinno się jadać w zimie, a inne w lecie. Produkty można podzielić – według ich działania – na zimne, wychładzające, neutralne, rozgrzewające i gorące. Oto przykłady produktów podzielone na te kategorie:

Zimne rabarbar, ostrygi, woda źródlana, śledź
Wychładzające sałata, burak, szpinak, gruszki, fasola, agrest
Neutralne śliwki, kozie mleko, kasza jaglana, grapefruit, brukselka, rzepa
Rozgrzewające kasza gryczana palona, kawa, żółty ser, cebula, wina, ocet winny
Gorące kawa prawdziwa, ostra papryka, wódka, imbir, cynamon

Tabelka ta jest oczywiście tylko przykładowa. Pieczony indyk w gęstym, zawiesistym sosie jest nieco lepszy w zimie niż w lecie. Kromka z zielonym ogórkiem (lub z pomidorem), lekko posolona znacznie bardziej nam smakuje w lecie niż w zimie.

Organizm mówi nam czego w danej chwili potrzebuje, najtrudniejszą jednak rzeczą jest nauczenie się go słuchać. Wystarczy sobie wyobrazić (kiedy jest nam zimno) np. kaszę gryczaną z gulaszem i (kiedy jest nam gorące) kiszoną kapustę, ogórka czy arbuza. A teraz proszę sobie wyobrazić na odwrót – w zimie kiszoną kapustę czy arbuza. Oczywiście, są ludzie, którzy bez problemu w zimie jedzą kiszoną kapustę i w lecie indyka w sosie, ale może to są właśnie Ci ludzie, którzy w zimie chodzą w krótkich rękawkach, i inni, którzy w lecie chodzą w długich.

Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na śniadanie. W lecie – chleb z pomidorem, rzodkiewką, ogórkiem, sałata kefir. W zimie – wędlina, prażucha, coś smażonego. Wystarczy spróbować.

 Posted by at 20:09
sie 122013
 

Zdrowe / Niezdrowe


Wiele razy słyszeliśmy, że tego nie wolno, to jest szkodliwe, a co innego jest bardzo zdrowe i właściwie najlepiej gdybyśmy się w tym wykąpali.

Muszę bardzo zmartwić wszystkich fanów „zdrowej żywności”. NIE MA jednego produktu, który byłby zdrowy dla wszystkich (np. kefir) i jednego produktu, który kategorycznie byłby niezdrowy dla wszystkich (np. arszenik). Przykład? Bardzo prosto – dawniejszymi czasy kiłę leczono arszenikiem. No przecież nie łyżeczkę dziennie, ale jednak. Coś, co jest przez nas uważane jako trucizna było lekarstwem. Zresztą podobnie jest z chemoterapią.

Wszyscy twierdzą, że papierosy są szkodliwe. Owszem, mają sporo racji, ale jeśli ktoś ma np. śluz w płucach – wtedy mogą pomóc. Alkohol – jak wiadomo trochę czerwonego wina do posiłku ułatwia trawienie, coś tam z układem krwionośnym i ogranicza występowanie chorób serca. No tak, ale jeśli do obiadu wypije się „szklaneczkę” wódki? To tak jak z łyżeczką arszeniku czy z czterdziestoma papierosami dziennie.

Patrząc na jakość naszego jedzenia mogę powiedzieć, że jemy za mało kasz, ryżu, pszenicy, pełnych ziaren, otrąb i innych „zdrowych rzeczy”. Z drugiej strony, jeśli ktoś je tylko kasze, szczypiorek, kefir i biały ser bardzo łatwo nabawi się bardzo zdrowego kataru. Jak jest ciepło – dobrze jest jeść coś orzeźwiającego, ale bez przesady. Dzisiaj widziałem dziewczynę ubraną w cienki polar z długimi rękawami. Na dworze było ok. 28 stopni w cieniu. Może to o czymś świadczy. Organizm potrzebuje wszystkiego – i białego sera i czegoś „trudniej” strawnego – np. piersi z kurczaka. Nie mówię, że trzeba jeść mięso, ale twierdzę, że trzeba dostarczyć organizmowi i tego, co go „orzeźwia” i tego co go „ogrzewa”.

 Posted by at 20:09
sie 122013
 

Co i jak?


Wydaje się, że jest zupełnie obojętnie jak coś jemy. Ot, porwana kromka w biegu czy ta sama kromka przed telewizorem. Sama czynność jedzenia jest w nas tak bardzo zakorzeniona, że zazwyczaj nie zwracamy na nią uwagi. Po prostu jemy.

Pierwsze trawienie rozpoczyna się w jamie ustnej, poprzez gryzienie i zmieszanie jedzenia ze śliną. Bardzo często – w pośpiechu – „połykamy” coś i mamy śniadanie z głowy. Nasz żołądek zamiast zabrać się do trawienia musi najpierw za nas „pogryźć” to co zjedliśmy. Utrudnia to trawienie i znacznie je spowalnia, co powoduje zaleganie żywności w żołądku.

Chińczycy mówią – należy jeść płyny i pić jedzenie. Jest to bardzo obrazowe i jest w tym nieco racji. Jedzmy powoli, dokładnie gryząc. Niektórzy z nas mogą zaobserwować co się dzieje z niemowlętami kiedy ssą lub piją z butelki zbyt szybko – wymiotują. Jest to naturalna obrona organizmu. Kiedy jesteśmy starsi organizm potrafi sobie poradzić z niepogryzionymi kawałkami jedzenia, jednak czyni to z trudnością. Czasami jest tak, że szykujemy sobie sytą kolację (kolacja, ciastka i na deser lody) i zasiadamy przed telewizorem. Oglądamy Szwarcenegera czy innego Aliena i … nagle stwierdzamy, że lody się skończyły. Lody się skończyły, a po kolacji i ciastkach zostały tylko puste talerze. Jemy, nie wiedząc nawet, że jemy, nie mówiąc o tym, że nie wiemy co jemy. Mógłby nam ktoś podsunąć starego trampka, a nam – żując go – przeleci przez głowę, że nieco niesłony. Taką samą rzecz można zaobserwować w kinach, kiedy na krótkie seanse (np. 45 minut) ktoś niesie – bez przesady – wiadro popcornu i mały kubełek coca-coli. Kubełek, który objętościowo zajmuje dwa lub trzy razy więcej niż żołądek. A mimo wszystko już w środku seansu wiaderko jest puste i zastanawiamy się dlaczego było takie małe.

Bardzo ogólnie – jedzmy powoli. Pijmy powoli.

Temperatura jedzenia – Chińczycy mówią, że lody są zabójstwem dla żołądka. Jest w tym nieco racji – żołądek potrafi trawić jedynie ciepłe posiłki. Im zimniejsze jedzenie tym więcej energii tracimy na ogrzanie go przed trawieniem. Jednak stojąc na słońcu w temperaturze 45 stopni Celsjusza nie będziemy się nad tym zastanawiać, prawda?

 Posted by at 20:08
sie 122013
 

Jedzenie


Dzieci. Właściwie można im poświęcić całe strony internetowe, a i tak nie będzie tam wszystkich informacji. Jednak chciałem tutaj napisać o jednej, dosyć specyficznej rzeczy – jedzeniu. Wiadomo, że niemowlęta karmi się piersią. Jest to bardzo ważne i wszyscy o tym wiedzą. Aby dziecko dobrze się rozwijało zarówno jako niemowlę jak i jako nastolatek potrzebne jest karmienie piersią. Jest to wymagane do prawidłowego rozwoju fizycznego jak i psychicznego.

Na temat jedzenia dzieci (coś, co dzieci jedzą i to jak jedzą, a nie kanibalizmu) napisano już bezmała epopeje. Również w większości miesięczników dla Mam można znaleźć odpowiednie porady. Jednak po przeczytaniu jednej z porad zacząłem się zastanawiać czy na pewno wszystko co piszą jest dla dzieci takie dobre. Natrafiłem akurat na artykuł który opisywał męki, które trzeba przeżyć namawiając malucha do jedzenia. Oto cytaty:

Chwytasz się różnych sposobów by namówić dziecko do jedznia, marzysz, by miało apetyt i zajadało ze smakiem. Pragnienie spełni się, jeżeli posiłki będą kojarzyły się maluchowi z prawdziwą przyjemnością.

W rozdziale „Tycie” pisałem o mechanizmach które mogą powodować otyłość. Powyższy cytat jest wręcz klasycznym przykładem niewłaściwego podejścia do żywienia. Przecież kiedy dziecko się nauczy, że jedzenie jest przyjemnością to kiedy będzie mu źle – będzie jadł. Będzie gruby i nieszczęśliwy więc będzie jadł więcej bo kiedy był dzieckiem ktoś mu wpoił, że „posiłki będą kojarzyły się maluchowi z prawdziwą przyjemnością”. Nie wiem kto to wymyślił, ale jest to świadome krzywdzenie dzieci, a później dorosłych ludzi. Proszę wybaczyć mocne słowa, ale ludzie którzy mają problemy z otyłością na pewno dużo by dali by się jej pozbyć. A ich otyłość mogła się wziąć z takiego a nie innego podejścia do ich żywienia – przez rodziców.

Kolejny przykład:

Maluch jest w złym nastronu, rozkojarzony, zmęczony? Niekiedy wystarczy parę kęsów właściwej potrawy – a chęć do zabawy powraca.

Czyli nakarmić dziecko, żeby przestało być złe (żeby było mu lepiej), żeby nie było zmęczone itp. Kolejna rzecz do kolekcji. Jemy po to aby żyć, a nie żyjemy po to aby jeść. Nie krzywdźmy własnych dzieci!


Chciałbym tu przedstawić niektóre produkty dla dzieci. Na razie będzie jeden, a może potem znowu zobaczę coś „interesującego”

Pewna mama stwiedziła, że jej dziecko (roczne) nie chce już bułki tylko wyciąga ręce po parówki. Więc kupiła takie specjalne parówki dla dzieci. Kiedy byłem w sklepie przyjrzałem się im dokładniej. Pomijając fakt podawania mięsa dziecku w takim wieku (ich organizmy nie są do tego jeszcze przystosowane) te parówki zawierały takie konserwanty (wraz ze skróconym opisem):

  • E316 – Brak wystarczających danych. Niemożliwe jest obecnie wydanie wiążącej opinii.
  • E331 – Tylko w bardzo dużych dawkach, które nie są stosowane w żywności, może powodować zaburzenia w przyswajaniu wapnia.
  • E621 – Osoby wrażliwe powinny uważać. Odradza się częste spożywanie.
  • E250 – Spożyty w dużych ilościach utrudnia transport tlenu przez krew. Jest to szczególnie niebezpieczne w przypadku niemowląt. Podczas ogrzewania peklowanych przetworów mięsnych (…) wchodzi w reakcje z cząsteczkami białka w wyniku czego mogą wytwarzać się rakotwórcze nitrozoaminy. Odradza się częste spożywanie.

Podsumowując. Jeden konserwant nie był wystarczająco przebadany więc tak właściwie nie wiadomo jak działa na organizm. Jeden nie powinien być spożywany przez osoby wrażliwe (też: dzieci), jeden powoduje zaburzenia w przyswajaniu wapna, a drugi utrudnia transport tlenu przez krew. Tak, wiem – jest tam napisane, że spożyty w dużych ilościach. Ale te wyniki są dla osób dorosłych. Dorosły zje parówkę ważąc 90 kg, dziecko zje parówkę przy wadze ok. 12 kg. Czyli tak naprawdę dziecko zjada 7,5 raza konserwantów więcej niż dorosły.

cdn.

 Posted by at 12:59
sie 122013
 

… nie mylić z mękami

Niby wszystko jasne i proste, ale wiele lat czekałem aż udało mi się znaleźć różnicę pomiędzy mąkami na rynku. Ogólnie wiadomo, że mąka kartoflana jest do klusek, krupczatka do makaronu a tortowa do tortów, no nie? Ale niewielu ludzi wie jaka jest różnica między mąką zwykłą a razową czy mąką typ 400 a typ 650.

Rodzaje, czyli z czego mąka jest zrobiona:
I tak wyróżniamy mąki:

  • pszenna
  • pszenna orkiszowa (z pszenicy typu orkisz)
  • żytnia
  • kukurydziana
  • ryżowa
  • gryczana
  • itp, czyli co do młyna wpadnie

Typy mąk:

Typ mąki określa – ogólnie mówiąc – grubość mielenia. Technicznie określa ilość substancji (popiołu) pozostałej po jej spaleniu. Im niższy typ tym mąka jest drobniej mielona i „czystsza”, im wyższy typ tym mąka jest grubiej mielona i zawiera więcej otrąb (mąki razowe). Nazwa „razowa” nie określa rodzaju lecz właśnie grubość mielenia.

  • typ 400 – bardzo drobno mielona, odrzucane są całe łupiny nasion
  • typ 500-550
  • typ 600-650 – mąka grubiej mielona
  • typ 720 – mąka żytnia (zwykła, jak widać jest grubiej mielona niż pszenna)
  • typ +-2000 – mąki razowe

Może być zatem mąka pszenna – tortowa, tzn. typ 400 i może być mąka pszenna razowa, tzn. typ 2000.

I podobnie chleb – może być chleb żytni, pszenno-żytni, żytni razowy. Chleb razowy to skrócona nazwa chleba żytniego razowego, chociaż coraz częściej jest to mieszany chleb – pszenny+żytni+żytni razowy.

sie 122013
 

Aby chleb urósł konieczny jest dodatek czegoś, co spowoduje jego urośnięcie. Według tego można podzielić chleby na:

  • drożdżowe – ze świeżymi drożdżami piekarniczymi (nie stosuję suszonych ani instant, jeśli ktoś chce – proszę bardzo 25 g drożdży świeżych to 1 opakowanie (7 g lub 2 łyżeczki) drożdży suchych)
  • drożdżowo-zakwasowe
  • na zakwasie

Po drożdże można wysłać dziecko do sklepu albo iść samemu, ale zakwas należy sobie zrobić.

Do zrobienia zakwasu potrzebne jest naczynie (na początek 1 litr wystarczy) z przykrywką (zakrętką, ale nie szczelną !), mąka żytnia typ +-720 i woda źródlana. Woda z kranu, nawet przegotowana raczej się nie nadaje, chyba, że ktoś ma własną studnię. Potrzebna jest też temperatura 30-38 stopni i sporo cierpliwości.

I zaczynamy: odmierzamy 100 g mąki i 100 g (ml) wody. Mieszamy razem drewnianą (nie metalową) łyżką i zostawiamy w cieple (temp. 30-38 stopni, po przekroczeniu 40 stopni zakwas ginie, drożdże też) na 24 godziny.
2 dzień – 100 g mąki + 100 g wody, mieszamy i zostawiamy w cieple
3 dzień – 100 g mąki + 100 g wody, mieszamy i zostawiamy w cieple
4 dzień – 100 g mąki + 100 g wody, mieszamy i zostawiamy w cieple
5 dzień – 100 g mąki + 100 g wody, mieszamy i zostawiamy w cieple

Po pięciu dniach cieszymy się baaardzo świeżym zakwasem. Jak wiadomo im zakwas starszy tym lepszy – mój ma teraz ok. 10 miesięcy, są takie, które mają parę lat. Im zakwas starszy tym jest odporniejszy na błędy w prowadzeniu i lepiej wyrasta ciasto.


Zakwas należy dokarmiać. W zależności od potrzeb (np. pieczemy 5 chlebów i potrzebujemy 2 kg zakwasu) i temperatury (im wyższa tym proces „przetrawiania” trwa krócej. Karmienie polega na dodaniu mąki i wody w proporcjach 1:1 i wymieszaniu. Na początku powinno to być 50 g mąki i 50 g wody codziennie, po jakimś czasie co 2-3 dni. Ja swój zakwas karmię teraz co 3-4 dni zazwyczaj 250 g wody i 250 g mąki żytniej.


Przechowywanie zakwasu

Jeśli nie planujemy piec chleba lub gdzieś jedziemy, zakwas należy zabezpieczyć. Nie karmiony, pozostawiony w cieple zepsuje się po kilku dniach.

1. Chłodzenie – 7-10 dni. Po prostu schować nakarmiony zakwas do lodówki.

2. Skruszenie – 2-3 miesiące. Do zakwasu dodajemy tyle mąki, żeby otrzymać gęste ciasto w postaci okruchów. Aby go doprowadzić do poprzedniego stanu, wystarczy po wyjęciu z lodówki uzupełnić letnią wodą, aby znowu otrzymać ciasto konsystencji naleśnikowego.

3. Zamrażanie do 1 roku. Podzielić na porcje wielkości kostek lodu i zamrozić. Sposób nie jest zalecany.

4. Suszenie – kilka lat i suchym i ciemnym miejscu. Rozsmarować zakwas cienką warstwą np. na blasze pokrytej papierem do pieczenia i pozostawienie do wyschnięcia w temperaturze pokojowej. Nie należy go w tym celu suszyć w piekarniku, bo to doprowadzi do zniszczenia kultur kwasowych. Po 1-2 dniach zakwas zaczyna się rozwarstwiać, zeskrobujemy go i tak wyschnięty zakwas nadaje się już do przechowywania.


Dlaczego to tak dziwnie wygląda?

Zdrowy, starszy zakwas bardzo trudno jest zepsuć. Chyba, że przez nieuwagę dostanie się do niego sól lub drożdże – zniszczą one zakwas w ciągu kilku dni. Należy też unikać kontaktu zakwasu z metalem.

Stan zakwasu można ocenić po zapachu i po jego wyglądzie.
Kolor zakwasu może być bardzo różny: od jasnobeżowego aż do ciemnoszaro-brązowego. Jest to zależne od wieku zakwasu (im starszy tym ciemniejszy) i od mąki. Zapach moze być kwaśny, acetonowaty, octowy lub alkoholowy.

Tak długo jak zapach nie jest wyraźnie odrzucający, a kolor nie zmieni się na czarny, zielony, niebieski, czerwony i nie widać na nim pasm pleśni – zakwas jest dobry. Należy pamiętać – im zakwas jest bardziej głodny tym ma intensywniejszy zapach.

sie 122013
 

Skadniki

  • 200 ml oleju lub oliwy
  • 2 żółtka
  • sól, musztarda, pieprz, ocet winny / sok cytrynowy do smaku

Wykonanie

Do naczynia wbić żółtka, posolić i dodać musztardy. Delikatnie zmiksować na wolnych obrotach. Dodawać cienkim strumieniem olej.
Po dodaniu ok. połowy oleju można zwiększyć obroty miksera.

Gotowy sos doprawić do smaku.


Używany olej powinien mieć neutralny smak, toteż nie należy używać oliwy z pierwszego tłoczenia, chyba, że nam to odpowiada. Znakomicie podnosi smak majonezu dodanie żółtka ugotowanego na twardo i przetartego przez sitko

Jeśli w trakcie ubijania majonez się zwarzy albo nie chce gęstnieć w pierwszym stadium można próbować uratować majonez poprzez: dodanie octu, soli albo odrobiny wrzątku. Jeżeli to nie pomoże, należy zacząć jeszcze raz, wbijając nowe żółtko, dodać trochę oleju, a potem wkręcić nieudany majonez. Najczęściej przyczyną problemów z ubiciem majonezu są niezbyt świeże jajka, złej jakości olej, zbyt szybkie wlewanie oleju w początkowej fazie lub zbyt szybkie obroty miksera.

W artykule wykorzystano informacje z: http://pychotka.pl/przepisy-kulinarne/sosy/majonez-domowy-krok-po-kroku.html