Gotowanie
Z gotowaniem wiążą się pewne tradycje, których nieprzestrzeganie łączy się z wyrazami zdziwienia. Przykład: zwykła herbata. Czy ktoś nie wie, jak się przyrządza herbatę? Do szklanki wrzuca się fusy lub torebkę, gotuje się wodę i wlewa do szklanki. Nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby do czajniczka wrzucić fusy, zalać zimną wodą i zagotować, albo nalać zimnej wody, wrzucić herbatę i zagotować. A każdy ze sposobów przyrządzania herbaty wywołuje inne jej działanie na organizm.
Dokładniejszy opis przedstawię tu nieco później, gdyż wiąże się to z podstawami medycyny chińskiej, a dokładniej z pięcioma przemianami (elementami).
Na dworze cesarskim najważniejszą osobą po cesarzu był kucharz. Zazwyczaj dostojni goście byli oprowadzani po kuchni – można było na podstawie jednego tylko miejsca zobaczyć jak wygląda cały kraj. Zdrowie i samopoczucie kucharza jest bardzo ważne. Nie musi być to oczywiście osobna osoba – kucharzem jest ktokolwiek, kto przygotowuje posiłki. Może to być mama, tata, babcia, dziecko.
Podczas przyrządzania posiłku należy myśleć o przyrządzaniu posiłku. Na posiłek nie składają się wyłącznie produkty, istotny jest sposób „termicznej obróbki”, a także energia lub – inna nazwa – uczucia, oddane do jedzenia. Jest takie powiedzenie „dodaj serca do jedzenia”. Nie jest to wyłącznie pusty frazes.
Wyobraźmy sobie kucharza, skromnego, cichego, chudego człowieka, który do tego jest nieśmiały, blady i mówi prawie szeptem. Jego posiłki, chociaż zapewne smaczne, będą ciche, nieśmiałe. Nie będą tchnęły życiem i radością. Osoby żywione przez takiego kucharza po jakimś czasie również będą ciche i niepozorne.
A dla kontrastu przedstawię innego kucharza. Rumiany, wesoły, zawsze uśmiechnięty, z okrągłą buzią, pełen energii z mocnym, donośnym głosem – zdaje się, że tańczy po kuchni przygotowując wszystko. Nie sposób go nie zauważyć i nie sposób go nie polubić. W jego obecności chce się śmiać i tańczyć. Jego posiłki zdają się być żywe, pełne życia, aż zachęcają do bycia zjedzonymi. Osoby żywione przez takiego kucharza są również wesołe, pełne życia i nie chorują.
A wyobraźmy sobie taką sytuację, abstrahując od restauracji. W pewnym domu mama gotuje obiady. Albo właśnie dzisiaj gotuje obiad. Coś się w pracy nie udało, jest zmęczona, a przede wszystkim zła. Zła to mało powiedziane – jest wściekła. Krojąc mięso najchętniej widziała by ten nóż wbity w brzuch dyrektora lub kogokolwiek, kto jej się naraził. Gotując kartofle wyobraża sobie, że ta wredna baba siedzi w takim wrzątku, a ona dłubie jej widelcem w oku. Pozostawiam do przemyślenia dla Czytelników co zjedzą z takim obiadem. Oczywiście nie musi to być gniewna mama, może to być tata – smutas-melancholik.
Wpis został przeczytany 1584 razy 🙂