sie 122013
 

„Być w tym co się robi”


Czasami jest tak, że robimy jedną rzecz, a myślimy o innej. W zależności od sposobu życia ten stan zdarza się częściej lub rzadziej. Zazwyczaj zdarza się to kiedy mamy coś załatwić lub dręczy nas sprawa, którą usiłujemy rozwiązać. Idziemy sobie ulicą i – myślimy o tym co pan dyrektor chciał powiedzieć, kiedy…

Patrząc na nasz sposób życia nie zawsze da się iść i jednocześnie myśleć o tym, że się idzie. Zazwyczaj myślimy, że mamy mało czasu i myślenie o tym, że się idzie jest jego permanentną stratą. Możliwe. Ale im bardziej jesteśmy czymś zajęci umysłowo tym mniej zwracamy uwagę na to, co robimy, jeśli oczywiście jest to zupełnie inna czynność. O takich osobach mówi się: marzyciel, lub ktoś, kto nie zauważa znajomych na ulicy, nawet jak na nich nadepnie.

Kiedy idziemy gdzieś – może nie jest to tak bardzo istotne, aby myśleć o tym co robimy, ale przyzwyczajenia rozciągają się na inne dziedziny życia. Na przykład na jazdę samochodem. Jedziemy samochodem do sklepu. W myślach zastanawiamy się co trzeba kupić i co trzeba jeszcze dzisiaj załatwić i – nagle jesteśmy pod sklepem i nie wiemy jak do niego dojechaliśmy. Albo – jedziemy do pracy lub do domu zamiast do sklepu. Albo – widzimy przed sobą grube drzewo lub inny samochód i okazuje się, że nasz samochód nadaje się wyłącznie na złom.

Czasami myślimy, że niektóre czynności są tak oczywiste, że robimy je automatycznie, zupełnie o nich nie myśląc. Idziemy do pracy. Zazwyczaj rano, jeszcze w stanie letargu, nie zupełnie wiedząc co się z nami dzieje – po prostu nasze nogi gdzieś sobie idą. Myjemy naczynia. Jemy (patrz „Jedzenie/Tycie”). Czasami jest tak, że zjadamy obiad nawet nie zdając sobie sprawy z tego co jemy. Robimy coś nie zdając sobie sprawy z tego, że to robimy. Jak zakochani. Myślą „tylko o jednym” i trudno jest ich „ściągnąć na ziemię”. Myślami są gdzieś daleko.

Starajmy się myśleć o tym co robimy. Naprawdę zaoszczędzi nam to wielu problemów. Nie mówię tu o rozbitym samochodzie, ale takich pomniejszych jak wyrzucenie łyżeczki do kosza i umycie jednorazowego pojemnika po lodach lub posłodzenie jajecznicy.

Pewien nauczyciel mówił, że należy „być w tym, co się robi”. Dla nas jest to dosyć trudne. Zazwyczaj nasz umysł zachowuje się jak małpa, która skacze wszędzie tylko nie siedzi tam, gdzie być powinna. Spróbujmy zrobić jedną rzecz: umyć naczynia, zetrzeć parapet, umyć ręce świadomie, od początku do końca. Zazwyczaj idziemy do łazienki, widzimy mydło, woda już odkręca się sama. Wycierania rąk nie pamiętamy. Z trudniejszych ćwiczeń: ugotowanie obiadu, wyjście z domu, zamknięcie samochodu.

śmieszne, prawda? „Dlaczego mam patrzeć jak zamykam samochód?” – ktoś się zapyta. A to ja mam kontr-pytanie: ile kierowców, po odejściu od samochodu na 10 metrów nie wróci się, kiedy ktoś się zapyta czy zamknęli samochód. Ile osób na tyle świadomie zamykało drzwi na klucz, żeby o tym pamiętać. To samo jest z: wyłączeniem światła, wyłączeniem, żelazka, wyłączeniem kuchenki gazowej, zamknięciem mieszkania, zamknięciem okien itp. To wszystko robimy z myślą o tym, co będziemy robić za chwilę.

Przy wychodzeniu z mieszkania myślimy o: pracy, autobusie, który na pewno nam ucieknie, zakupach. Podobnie przy wychodzeniu z samochodu. Żyjemy tym, co się będzie działo za chwilę bezpowrotnie tracąc to, co jest teraz. Skutkiem tego jest to, że wracamy się z windy zobaczyć czy zgasiliśmy gaz, wracamy się zobaczyć, czy samochód jest zamknięty.

Czasami rzeczy „dostają nóg” i uciekają przed nami „krucogalpokiem, złośliwie przy tym chichocząc”. Przed chwilą mieliśmy w ręku ten: telefon, nóż, guzik, szmatę, klucze, dyskietkę, gazetę, książkę i tysiące innych rzeczy, które w statystycznym mieszkaniu tak często zmieniają miejsce, że wydawałoby się, że ciągle nam coś biega po mieszkaniu. Poza bardzo drobnymi wyjątkami telekinezy (lub kotokinezy – kiedy mamy w domu kota, który zazwyczaj posiada cudowne właściwości przemieszczania rzeczy, zwłaszcza takich, które według niego doskonale nadają się do zabawy, jak: gąbka, szmatka do mycia naczyń, kartka papieru, długopisy, gumki, wszystko co jest małe i można to zrzucić ze stołu i popatrzeć jak spada, jak również kwiatki, dyskietki itp. (słyszałem o kocie, który nosił w pyszczku żyletki nic sobie przy tym nie robiąc – sam je podnosił ze stołu, wystarczyło ją na chwilę tam zostawić)) rzeczy raczej leżą na miejscach, w których je zostawiliśmy. Tylko, że kładąc szmatę odbieraliśmy telefon, a ona była na tyle złośliwa, że tak się schowała za telefonem, że jej nie było widać i nie odezwała się kiedy chodziliśmy po mieszkaniu szukając jej. Wystarczy sobie przypomnieć, że telefon zadzwonił w trakcie zmywania, albo – jeszcze lepiej – świadomie odkładać szmatę.

O ile byłoby prościej zostać na chwilę myślą przy tym, co robimy i potem już spokojnie iść dalej. Na każde pytanie w naszym umyśle w stylu: „czy ja zgasiłam światło” możemy sobie spokojnie i z całą świadomością odpowiedzieć: „tak, dzisiaj, kiedy wychodziłam, a sąsiad właśnie wtedy wychodził, bo stuknął drzwiami.” Kiedy się okaże że to nie sąsiad stuknął drzwiami tylko jakiś włamywacz możemy prawie co do sekundy powiedzieć kiedy to było.

Dla osób które mają ustawiczne problemy z tym czy zgasili kuchenkę, wyłączyli światło, zamknęli samochod itp. mam mają propozycję. Proszę podczas gaszenia światła, zamykania samochodu powiedzieć, w miarę głośno (ale nie na całą ulicę) „teraz zamykam samochód”, „teraz gaszę światło w łazience”, „teraz zgasiłam wszystkie palniki w kuchence”. Powinno pomóc.

Wpis został przeczytany 1834 razy 🙂

 Posted by at 13:04

 Leave a Reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

(required)

(required)