Nieco o sypialni, świeczkach i aurze
Sypialnią nazywamy – bardzo ogólnie – miejsce gdzie śpimy. Czasami jest to osobny pokój, a czasami rozkładane łóżka w pokoju gościnnym. Ze względu na charakter sypialni należy zwrócić na parę rzeczy uwagę.
Sypialnia powinna być miejscem, gdzie czujemy się najlepiej, gdzie jest nam wygodnie i gdzie bez problemu można odpocząć. Wystrój wnętrza powinien być dostosowany właśnie do wypoczynku. Jeśli pomalujemy ściany w sypialni na jadowicie buraczkowy kolor to będziemy wstawać zmęczeni, rozdrażnieni i wcale nie będziemy się czuli dobrze (wpływ kolorów na organizm człowieka). Najlepiej jest, aby sypialnia była w odrębnym pokoju, tak, aby sprawy życia codziennego – problemy, kłótnie, rozmowy, przyjęcia itp. odbywały się w innym pokoju. W sypialni powinna być spokojna, relaksacyjna atmosfera.
Ludzie nie „składają” się tylko z ciała fizycznego lecz również z ciała energetycznego, tak zwanej aury. Jest to otoczka energetyczna wokół wszystkiego co żyje, a także wokół przedmiotów nieożywionych. Wpływ aury otoczenia na naszą aurę powoduje, że w jednych miejscach czujemy się dobrze, a w innych gorzej. Kiedy zbliżamy się do innego człowieka to najpierw stykają się aury, a potem dopiero można sobie podać rękę. Czasami jest tak, że stoi koło nas – na przykład w kolejce – człowiek, który nas denerwuje. On nic nie robi – stoi tak jak my, nie sapie, nie wchodzi nam na głowę, a my – nie wiadomo dlaczego – najchętniej byśmy go pogryźli. Wibracja jego aury tak na nas wpływa. Istnieją też przypadki odwrotne – są ludzie, przy których czujemy się bardzo dobrze, jeśli jesteśmy zmęczeni to ożywamy, jeśli byliśmy smutni – weselejemy. Są to ludzie o silnej, zdrowej aurze, która wpływa bardzo pozytywnie na nas. Poniżej podaję przykładowe zdjęcia aury zaczerpnięte z internetu.
Jak widać aura nie występuje tylko nad głową człowieka lecz dokładnie wokół niego. Jest to tak jakby otoczka człowieka w postaci wielkiego energetycznego jajka.
Jak już mówiłem – nie tylko ludzie lecz też materia nieożywiona ma swoją aurę. Jeśli jesteśmy człowiekiem wrażliwym a natrafimy na krzesło (np. w autobusie) na którym siedziała jakaś gniewna osoba to kiedy usiądziemy na nim – to krzesło jakby nas gryzło. Dokładnie tak samo jest z łóżkiem w sypialni. Jeśli śpimy na rozkładanym łóżku w pokoju dziennym, na którym przedtem ktoś się kłócił – łóżko „nasiąknięte” jest energią kłótni i nie wypoczniemy śpiąc na nim. Jest bardzo możliwe, że wstaniemy źli – właściwie z niewiadomo jakiego powodu. Jest również możliwe, że sama konstrukcja łóżka oddziaływuje niekorzystnie na naszą aurę i tak właściwie to nigdy na nim nie wypoczniemy. Jeśli położymy się na kocu w drugim końcu pokoju to wstaniemy bardziej wyspani niż gdybyśmy spali w „puchowej pierzynie” w tym łóżku.
Sama atmosfera w sypialni też powinna być przyjazna człowiekowi – osoba wchodząca do sypialni powinna się czuć przytulnie. Jeśli pomalujemy sypialnię na biało – nigdy nie będzie tam przytulnie. Będzie „czysto” ale nigdy nie będzie to nasze najlepsze miejsce wypoczynku. Będzie brakować tzw. „domowego zacisza”. Dobrze jest mieć w sypialni kwiaty, np. paprotkę. Ona dobrze wpływa na aurę otoczenia – człowiek dobrze się czuje z paprotką. Jest oczywiście wiele takich kwiatów.
Oczyścić aurę pokoju lub miejsca można na wiele sposobów. Może być to medytacja, modlitwa (ale nie „odklepanie” pacierza tylko szczera, płynąca z serca modlitwa), można zapalić kilka świeczek – z wosku pszczelego, parafiny lub z prawdziwego wosku, a nie chemicznie komponowane znicze. I tu od razu uwaga – świece zapachowe. Są bardziej szkodliwe niż pomagają. Nie oczyszczają one atmosfery a wręcz przeciwnie – zatruwają ją wynikiem spalania chemicznych substancji zapachowych. Efektem tego może być ból głowy, nudności itp. Osobiście wyprzuciłem świeczkę zapachową gdyż po pół godzinie jej palenia się w pokoju rozbolała mnie głowa. Tak, też chodziło mi po głowie, że szkoda jej wyrzucać lecz doszedłem do wniosku, że wolę ją wyrzucić niż żeby za każdym razem kiedy ją palę bolała mnie i innych domowników głowa. świece zapachowe wnoszą tyle „dobrego”, że pachną. Poza tym raczej są szkodliwe, a i czasami sam zapach pozostawia wiele do życzenia. Zresztą tak samo takie „pachnidełka” wkładane do kontaktu. W domu ładnie pachnie i jest to genialna trucizna sącząca się powoli przez godziny i tygodnie do mieszkań. Kiedy dostaję ciasto od znajomej – zazwyczaj nie mogę go zjeść – jest przesiąknięte „pachnidełkiem”, które ona ma w kuchni. Ciasto to smakuje jak ciasto z dezodorantem, ale do rzeczy. Oczyścić pomieszczenie można też zapalając kadzidło lub używając odpromienników radiestezyjnych, chociaż odpromienniki działają na nieco inny „rodzaj” energii – chronią przed negatywną energią płynącą z ziemi.
Dwoje osób mieszkających ze sobą, a raczej pozostających ze sobą w związku uczuciowym nie tylko mieszka ze sobą czy przytula się. Kiedy dwoje osób jest blisko siebie mieszają się aury tych osób. Kiedy jedna jest zła wystarczy przytulenie drugiej osoby – a cała złość ucieka. Kiedy jedna jest bardzo zła wystarczy, że pobędzie z drugą osoba i po jakimś czasie obie są rozdrażnione. Kiedy choruje jedna osoba w domu NIKT z domowników nie będzie zdrowy – no, chyba że nie zbliża się do niej na odległość mniejszą niż ok. 6-8 metrów, nie korzysta ze wspólnych miejsc (np. łazienki) itp. Tylko wtedy. Jeśli ktoś przytuli chorą osobę to na pewno część (bardzo nikła) osłabienia przejdzie na osobę przytulającą, a osoba chora poczuje się lepiej. Proszę mnie źle nie zrozumieć – szansa, że ktoś zachoruje przytulając chore dziecko, a samemu będąc zdrowym jest nikła, chyba, że jest się przemęczonym i chorym, wtedy jest to bardzo możliwe. Za to samym przytuleniem i chęcią pomocy można komuś pomóc przytulając go. Zazwyczaj tak jest, że silniejsza aura dominuje nad słabszą. Jeśli silniejszą aurę ma osoba gniewna, to gniew przejdzie na drugą osobę. Tak bardzo ogólnie. Wzięcie prysznicu „oczyszcza” aurę, np. po dłuższej jeździe w zatłoczonym tramwaju, gdzie aury kilku osób zachodzą na siebie. Ale wróćmy do tematu.
Jeśli dwoje ludzi żyją ze sobą w związku emocjonalnym powinni też spać razem. Dwoje ludzi, którzy chcą spędzić razem życie (obojętnie czy jest to małżeństwo lub nie – bo stan prawny nie ma tu nic do rzeczy) a śpią w osobnych łóżkach będą po prostu dwojgiem osób mieszkających razem w jednym mieszkaniu, ale nigdy nie będą połączeni „duchowo”. Są ludzie, którzy czują, że np. partnerowi coś się stało – wypadek lub coś podobnego. Ale będzie to możliwe tylko wtedy kiedy śpią ze sobą w jednym łóżku. Kiedy ich aury w czasie smu zachodzą na siebie. Po kilku latach takiego pożycia człowiek zaczyna „odgadywać” myśli drugiej osoby. Mąż idzie do kuchni po coś do jedzenia i myśli żeby wziąć herbatę dla żony. Wchodząc do pokoju żona, nie patrząc na męża mówi: czy mógłbyś mi jeszcze przynieść… O! Właśnie, herbatę. Jeśli „małżeństwo” mieszka wspólnie, ale śpią w różnych pokojach – jest to tylko dwoje osób spełniających lub nie obowiązki rodzicielskie. Proszę wybaczyć stwierdzenie lecz takie osoby nie potrafią się kochać. I nie potrafią przekazać daru miłości dzieciom.
Wpis został przeczytany 3138 razy 🙂