Oszustwa i naciągania
Byłem ostatnio na giełdzie minerałów i oglądając niektóre rzeczy zdecydowałem napisać taki rozdział. Będę tu umieszczał informacje o wszystkim co wyda mi się naciąganiem ludzi na tzw. metody naturalne.
Zastanawiałem się co powoduje że niektórzy ludzie są negatywnie nastawieni do stosowania naturalnych metod leczenia? Może ten rozdział będzie odpowiedzią na to pytanie. A zatem:
Skarpetki bioaktywne. Spytałem się pani co one robią, że są bioaktywne. – To są takie specjalne skarpetki jak ktoś ma zimne stopy to one pomagają – pani odpowiedziała. Więc spytałem się co jest w nich takiego specjalnego pani odpowiada, że materiał jest specjalny. Biorę skarpetki do ręki – na metce skład – bawełna 80% polyramid??? 20%. Pytam się który materiał jest tym specjalnym materiałem, bo w domu mam skarpetki dokładnie z takim składem materiałów i kupiłem je normalnie w sklepie. Pani mówi, że one są dodatkowo naenergetyzowane przez profesora jakiegośtam (wymieniła nazwisko, ale nie o nazwisko tutaj chodzi). Pytam się jak (wydaje mi się) zupełny laik – czy chodzi o to, że ktoś tak potrzymał ręce nad nimi (przyłożyłem ręce do skarpetek) i one potem będą pomagać? Tak – powiedziała pani. A jak długo takie „naenergetyzowanie” wystarczy – spytałem. – Na rok. Dziękuję.
Odpowiedź: Po pierwsze. Skarpetki były z normalnego materiału.
Po drugie. Nawet jeśli ktoś je naenergetyzował wystarczyłoby to na maximum kilka godzin. Jeśli ktoś „pomacałby” te skarpetki, leżałyby na słońcu, na plastiku, na stole innymi słowy – gdziekolwiek – takie naenergetyzowanie wyczerpałoby się w ciągu maximum godziny.
Nie wspomnę już że po dniu noszenia, a już w ogóle po wypraniu (ogólnie po zamoczeniu) po takim naenergetyzowaniu nie pozostanie nawet ślad.
Po trzecie – skarpetki naprawdę działały jeśli ktoś miał zimne nogi. Nie były zbyt grube więc 2 lub 3 pary znakomicie by je ogrzały – jak każda inna skarpetka.
Od razu powiem – można energetyzować różne przedmioty – sam to robiłem. Chyba najlepiej energetyzuje się wodę. Ale energetyzowane skarpetki – to już lekka przesada.
Wpis został przeczytany 1581 razy 🙂