sie 132013
 

Kierowcy i piesi


Może to nie jest związane bezpośrednio z medycyną, ale z kulturą. Chociaż modele zachowań to też w pewnym stopniu medycyna więc i o tym mogę napisać. O zachowaniach się na drodze. O pieszych i samochodach.

Pan Drogi

Większość osób wsiadających do samochodu staje się Panami. Panami drogi. Dookoła są tylko szubrawcy, kobiety za kierownicą, tłumoki nieumiejące jeździć i piesi, którzy łażą jakby nóg nie mieli. Z – wydawałoby się – normalnej osoby wychodzą wszelakie złe instynkty.

Ja jadę i się tu nie pchaj

Korek w mieście. Obecnie to już normalna rzecz. Zazwyczaj jest ktoś, kto chce się włączyć do ruchu. Oczywiście Panowie Drogi nie pozwalają na to, aby ktokolwiek wepchał się przed nich. A potem jest jeden kierowca, który uprze się przepuścić wszystkich. Przepuszcza trzy, pięć samochodów blokując skutecznie ruch. A można tak prosto – jeden samochód puszcza maksymalnie jeden włączający się do ruchu. I prosto i bez zbytniego zdenerwowania.

Deszcz

Deszcz. Takie sobie zjawisko atmosferyczne powodujące zalanie jezdni potokami wody. Rosną kałuże tuż przy chodnikach. Zazwyczaj kierowcy wjeżdżają w nie opryskując pieszych. Gdyby byli na miejscu tego pieszego… ale nie są. Nawet nie mają okazji, bo do sklepu, do którego mają 200 metrów też jadą samochodem. Czy tak trudno jest przyhamować widząc, że pieszy usiłuje wtopić się w ścianę budynku żeby tylko ochronić się przez czarnym prysznicem? To nie jest rajd, na którym czeka na kogoś nagroda. To nie jest wyścig o ludzkie życie. To jest codzienna jazda po tych samych ulicach. Wystarczy przyhamować przed kałużą, a komuś nie popsujemy dnia i ktoś nie będzie musiał prać spodni i kurtki, pomijając już, że może ten ktoś idzie właśnie na spotkanie lub do pracy, a nie do domu, gdzie może się przebrać.

Wyścigi

Czasami zdarzają się kierowcy, którzy chcą pokazać jak to oni dobrze jeżdżą. światła zmieniają się na zielone i dwóch kierowców rusza z piskiem opon. Albo na prostej drodze trwa taki wyścig – kto pierwszy do skrzyżowania. No dobrze, ktoś się chce pochwalić samochodem. Dobrze. Ktoś chce pokazać że umie jeździć, też świetnie. Ale spotkałem już kierowców, którzy potrafią jechać bardzo szybko po prostej, a na zakrętach właściwie się gubią. Wtedy o wypadek nie trudno. Nie sztuką jest naciśnięcie pedału gazu na prostym odcinku drogi, ale jeśli cokolwiek się stanie taki kierowca nie potrafi opanować samochodu, nie potrafi zareagować, bo szybko on umie jeździć tylko po prostej i jeśli nic się nie dzieje. To może niech się tak nie chwali? Może niech nie pokazuje, że ma dużo pieniędzy na samochód, chociaż nie potrafi nim tak naprawdę jeździć? Na ulicach będzie bezpieczniej. Zimą widziałem już osoby w nowych mercedesach czy BMW jadących po śniegu 20 km/h. Mają doskonałe samochody, specjalne śniegowe opony, systemy ABS, systemy nie pozwalające na poślizg koła przy ruszaniu z miejsca i przy przyspieszaniu. Takim samochodem można jechać po lodowcu z prędkością 100 km/h bez obawy, że wpadnie w poślizg gdyż nad zachowaniem się każdego koła osobno czuwa komputer. Ale Pan Kierowca musi bardzo uważać żeby … no właśnie, żeby co? Bo nawet jakby się bardzo postarał to nie uda mu się wprowadzić tego samochodu w poślizg. Ludzie kupują cudowne auta i nie mają o nich pojęcia. To jest tak, jakby ktoś kupił sobie najnowszy komputer i używał go jako kalkulatora podręcznego. Może wystarczy poduczyć się trochę – i jeździć zgodnie z warunkami, a nie blokować ruch na mieście „bo pada śnieg”. Lub deszcz.

światła

Korki w miastach, jak już powiedziałem stają się elementami miasta. W mieście są światła. Owszem, dosyć potrzebne. Ale to co się dzieje przed tymi światłami… światła zmieniają się na zielone. I wtedy kierowcy:
– zapalają papierosa
– rozmawiają z pasażerem
– rozmawiają przez komórkę
– usiłują zapalić silnik, który wyłączyli dla oszczędności
– szukają właściwego biegu do ruszenia
– i tym podobne, tysiące rzeczy
W rezultacie na zielonych światłach przejeżdża 5 samochodów, a mogłoby 10. Na zatłoczonych ulicach ma to ogromne znaczenie. I mniej osób denerwowałoby się i więcej osób przejedzie w tym samym czasie. Proszę pamiętać, że niektórym osobom się naprawdę może spieszyć. A wystarczy się przygotować do ruszania – kiedy już ma się zmienić światło na zielone, ale ZANIM się zmieni:
– wrzuć jedynkę
– i rusz w chwili kiedy samochód przed tobą ZACZNIE ruszać, a nie kiedy przejedzie on skrzyżowanie.
Proste, prawda?
A skąd wiadomo, że będzie zielone? Np. dla poprzecznego kierunku jazdy robi się czerwone światło, miga zielone światło dla pieszych, gaśnie strzałka…

Siedzenie na zderzaku i jazda lewym pasem

Jeździmy po jezdniach dwu lub więcej pasmowych. W mieście nie ma to znaczenia, ale poza miastem jest tak, że prawy pas jest najwolniejszy, a lewy najszybszy. W przepisach ruchu drogowego jest napisane, że samochód powinien jechać na prawym pasie. Jeśli ten pas jest zajęty, może skorzystać z lewego. Wedle tego kierowca, który jedzie lewym pasem na zupełnie pustej autostradzie łamie prawo. Dziwny przykład, ale… są kierowcy, którzy jadąc poza miastem 50 km/h jadą lewym pasem tarasując drogę innym, pomimo tego, że prawy pas jest wolny. Tak ciężko jest zjechać?
Inni kierowcy lubują się w jeździe w odległości np. dwóch metrów za jakimś innym pojazdem, aby zmusić go do zmiany pasa. Zazwyczaj dzieje się to na lewym pasie. Zamiast dać znać światłami lub lewym kierunkowskazem jadą zaraz za drugim pojazdem. Jeśli pierwszy będzie zmuszony do hamowania drugi bezwarunkowo wjedzie mu do bagażnika, gdyż kierowca nie będzie w stanie zareagować na odległości 2-5 metrów (czas reakcji ok. 0,6 sekundy, przy prędkości 120 km/h samochód pokona odległość ok. 20 metrów). A pierwszy samochód, jeśli przed nim będzie jakakolwiek przeszkoda zostanie zmiażdżony z przodu i z tyłu.

Miejscowe szaleństwo

Czasami zdarza się, że ludzie w jakimś miejscu, właściwie bez przyczyny zaczynają szaleć. Np. na rondzie. Jeżdżę przez rondo prawie codziennie i zazwyczaj jest „normalnie”. A czasami jest tak, że wszyscy trąbią na siebie, wymuszają pierwszeństwo – zupełny obłęd. To niekoniecznie musi być rondo – to może być odcinek drogi, skrzyżowanie czy światła. Może jest to takie nagromadzenie energii złości, agresji i pośpiechu w jednym miejscu, że wszyscy kierowcy na to reagują, może nawet o tym nie wiedząc? Może właśnie na tym polegają tzw. czarne punkty na drogach? Przejeżdżałem kilkakrotnie przez tzw. czarny zakręt i za każdym razem bardzo usilnie wypatrywałem czegokolwiek, co mogłoby powodować wypadki. Droga była normalna, dobrze oznaczona, nawet nie dziurawa – niczego podejrzanego nie widziałem. A może w tym miejscu istnieje jakieś „źródło” energii, która powoduje, że kierowcy nagle zaczynają szaleć? Bo rzeczywiście, wszyscy jechali za szybko. Dziwne, że akurat w tym miejscu.

Piesi

No dobrze, to wszystko było o kierowcach, to będzie teraz o pieszych. Piesi wcale nie są święci. Pomijając sytuację kiedy pieszy biega na jezdnię tuż przed samochodem, bo to zazwyczaj robią dzieci. Ale niektóre czyny są wręcz zadziwiające. Po pierwsze – matki z dziećmi. Mówi się, że matki dbają o dzieci bardziej niż o siebie. Ale wielokrotnie widziałem, powtarzam – wielokrotnie kiedy mama z wózkiem chce przejść przez jezdnię. Podchodzi do krawędzi jezdni, zatrzymuje się i rozgląda. Sęk w tym, że MAMA stoi na krawędzi jezdni, a wózek jest już na drodze. A mama wydaje się nie zwracać na to uwagi. Wózek zajmuje około połowy szerokości drogi, więc samochód nawet gdyby bardzo chciał to nie jest w stanie przejechać obok. Ani wyminąć przeszkody, jeśli nie będzie w stanie się zatrzymać. Wielu pieszych wchodzi na jezdnię, aby wymusić pierwszeństwo. Owszem, czasami nie ma innej możliwości. Ale kiedyś osobiście chciałem udusić jedną … panią. Zima, ślisko, samochód ledwo się trzyma drogi. Jadę 30 km/h przez miasto. I na przejściu tuż przed samochodem owa … pani wchodzi na jezdnię. Hamowanie oczywiście nic nie dało, bo ulice były oblodzone. Zatrzymałem samochód stając bokiem, jakieś pół metra od niej. Wyszedłem z samochodu powiedzieć jej co myślę (według mnie lepiej żeby się kierowca wyładował na bezpośrednich czynnikach stresotwórczych niż miałby dalej jechać wściekły). A pani wykrzywiając się do mnie stwierdziła: „no co pan chce, przecież przechodzę na pasach?!?”. Ręce opadają. Niektórzy ludzie zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że samochód nie zatrzyma się w miejscu, zwłaszcza w zimie.
„Dziwna” tendencja panuje wśród ludzi, którzy wchodzili na drogę wymuszając pierwszeństwo, a którzy zapisali się na kurs prawa jazdy. Po kilku tygodniach samodzielnej jazdy po mieście uczą się … przechodzić przez jezdnie. Widzą teraz pieszych jakby z „drugiej strony” co powoduje, że zaczynają myśleć przy przechodzeniu przez jezdnie. Ostatnio widziałem dwie panie z wózkami, które patrząc się na siebie i rozmawiając weszły na jezdnię tuż przed jadącym samochodem. Nie zareagowały nawet na klakson. Potem ludzie mówią, że kierowcy jeżdżą za szybko albo nieostrożnie. Kierowca też człowiek, też może mieć zły dzień. Nie zawsze jest w stanie zareagować w czasie poniżej sekundy.

I ostatnia rzecz, o której właściwie wolałbym nie pisać. O zwyrodnialcach, bandytach i mordercach.

Kierowcy, (nie napiszę „ludzie” bo dla mnie są to mordercy), którzy zabijają zwierzęta. Którzy nie zahamują przed zwierzęciem na jezdni. 90% morderstw da się uniknąć – zależy to tylko od kierowcy. Oczywiście, są wypadki, których nie da się uniknąć. Inaczej jednak patrzy się na człowieka, który nie zdołał nic zrobić, mimo starań, zatrzymał się i w jakikolwiek sposób chce pomóc. Ale są mordercy i zwyrodnialcy, którzy zabijają zwierzęta dla przyjemności. Nie zastanawiają się, że mogą właśnie zabijać czyjegoś jedynego przyjaciela – dodają gazu, mordują i jadą dalej. Wychowałem się ze zwierzętami. Dokładniej z kotami. Mógłbym napisać książkę o przesądach na temat kotów i głupoty ludzkiego zachowania, wynikającej z niewiedzy lub przesądów. trzymałem małego, przestraszonego kotka na rękach, a pani krzyczała na mnie, żebym go puścił, bo rzuci się na mnie i wydrapie mi oczy, ale nie w tym rzecz. Nie raz zakopywałem swoje zwierzę potrącone przez samochód. Nie raz umierało ono na moich rękach prosząc o pomoc. Kto jest człowiekiem i chociaż trochę czuje może będzie wiedział o czym mówię. Może, bo co innego słuchać o tym, a co innego uczestniczyć. Nie ma pogotowia, które mogłoby pomóc. Nie ma lekarza, który zrobi operację ratując życie zwierzęcia. Mordercy zabijają i jadą dalej. Nie obchodzi ich nic więcej. Staram się leczyć ludzi i im pomagać. Ale mordercom życzę – z całego serca – wszystkiego najgorszego.


Jak widać nigdy nie ma „ostatniej rzeczy”, czyli… Karetki i pojazdy uprzywilejowane

Oczywiście jadące na sygnale. Zauważyłem to wiele razy, jednak dzisiaj stojąc w kolejce do świateł zdecydowałem o tym napisać. Nie wielu kierowców reaguje na sygnał karetki, bo to one najczęściej jadą przez miasto. Stojąc przed światłami każdy myśli, że ktoś inny zjedzie z drogi. Nie inaczej piesi. Wiem, mają zielone światło, ale słysząc sygnał karetki i widząc ją nie zatrzymują się tylko wchodzą na jezdnię. Tak właściwie powiem, że co region to obyczaj – osobiście uważam, że najgorzej pod tym względem jest na Śląsku. Byłem świadkiem czegoś, co wywołało u mnie pospolity szczękoopad. Jeżdżąc po Polsce stałem przed światłami. Dwa pasy i około 30-40 samochodów. W pewnym momencie pojawiła się karetka jadąca z tyłu na sygnale. Pierwszą moją myślą było jak ona przejedzie, bo pewnie nikt się nie ruszy, a zaraz potem osłupiałem. W ciągu jakiś 10-15 sekund cały środek ulicy był pusty – karetka nie musiała nawet zwalniać. Jak widać można – wystarczy tylko trochę się postarać.

Wpis został przeczytany 1572 razy 🙂

 Posted by at 09:51

 Leave a Reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

(required)

(required)