sie 132013
 

Koty – jedzenie


Patrząc na to co wokół się dzieje naszła mnie taka mała refleksja. Chodzi o nasze miałczące pupile domowe czyli o zwierzęta zwane kotami.

Wydaje mi się, że znam kocią naturę dosyć dobrze, gdyż prawie od zawsze wychowywałem się z kotami. Nasunęła mi się refleksja porównująca czasy sprzed powiedzmy 15-20 lat, a teraz.

Z tego co pamiętam u nas w domu zawsze było dużo kotów. Zresztą do „domowych” zazwyczaj dochodziły jeszcze „dochodzące”, które potem stawały się „domowymi” lub nie.

Mówiąc „dużo kotów” mam na myśli liczby z zakresu ok. 15. Jest w czym wybierać i jest na co patrzeć. Każdy kot ma swój niepowtarzalny charakter i każdy ma swoje fobie. Każdy czegoś tam nie lubi, a za czymś przepada i zazwyczaj każdy za czymś innym.

Wszelakie poglądy, że koty lubią mleko to nic innego jak stwierdzenie, że ludzie lubią ryż. Jedni lubią, a drudzy nie. Ale nie o tym chciałem pisać. Otóż po ostatnich wydarzeniach, powiedzmy po ostatnim roku, może dwóch, zauważyłem, że liczba chorób, na które chorują koty dosyć gwałtownie wzrasta. Właściwie nie ma miesiąca żeby coś się nie działo. A to kichają, a to nie jedzą, a to zatrucie, a to zaczerwienione dziąsła, a to kłopoty z sierścią. Ostatnio wiele kotów choruje na nerki i wątrobę. Nie chciałbym tutaj wyciągać jakiś wniosków podam tylko parę faktów.

Jakiś czas temu, powiedzmy 15 lat temu mieliśmy 17 kotów i wszystko było dobrze. Koty nie chorowały, były radosne, „wypasione”, jadły bez problemów. Wizyty u weterynarza zdarzały się od czasu do czasu, powiedzmy raz na kwartał. Jadły wtedy kaszę lub ryż lub makaron z jakimś mięsem lub gotowaną rybą. Zazwyczaj kaszę wymieszaną z rybą. Nie było wtedy puszek z jedzeniem dla zwierząt. Inną rzeczą jest to, że bez problemów można je było wykarmić, tzn. nie kosztowało to fortuny. Ostatnio dużo słyszałem na temat chorób kotów na nerki. Dużo kotów zatruło się czymś. Mówię oczywiście o kotach domowych, wychodzących również ale nie tylko. Coraz bardziej mówi się o kociej białaczce.

Z dolegliwości, których ostatnio tylko byłem świadkiem to: kłopoty z zębami, zatrucie lekkie, zatrucie b. ciężkie, wypadanie sierści, niejedzenie, osowiałość, zmiany nowotworowe wewnętrzne i zewnętrzne, kłopoty przy korzystaniu z nocnika, zatrzymanie pracy nerek. Słyszałem o białaczce, kłopotach z nerkami, zatruciach, egzemach itp.

Dzisiejsze koty jedzą jedzenie z puszek. O ile rozumiem, że puszki kosztujące ok. 1,20 zł nie zawierają karmy najlepszej jakości, to puszki bardziej znanych firm, kosztujące ok. 4 zł już powinny. Jednak koty karmione jedzeniem z puszek właśnie tych nieco lepszych firm wydają się częściej chorować. Po cichu weterynarze mówią, żeby kupować o wiele droższe jedzenie, albo samemu je przyrządzać bo te puszki po 4 zł mają zbyt dużo chemii w sobie. Wszystkie firmy mówią, że dbają o zdrowie zwierząt, jednak jak to jest naprawdę?

Mówi się, że jedzenie dla kotów produkowane przez „wiodące na rynku firmy” uzależnia. Z jednej strony koty chcą (muszą) to jeść i tylko to, a z drugiej w kółko jedzą dokładnie to samo i mają tego już serdecznie dosyć. Dodatkowo jedzenie to wcale nie jest takie zdrowe, jak wmawiają reklamy. Np. chrupki mogą powodować zatwardzenia, kłopoty z wypróżnianiem, a w rezultacie zatruwanie organizmu resztkami pokarmowymi. Nawet jeśli kot ma ciągły dostęp do wody.

 

Może osoby, u których koty są domownikami podzielą się swoimi doświadczeniami. Może niechcący wyjdzie jakaś prawda starannie ukrywana przed światem?

Wpis został przeczytany 1570 razy 🙂

 Posted by at 09:43

 Leave a Reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

(required)

(required)