Medytacja: dobre miejsce
Czasami jest tak, że mamy wszystkiego serdecznie dosyć. Na jakąkolwiek pracę patrzymy jak na meduzę (pod warunkiem, że ktoś nie potrafi patrzeć na meduzy, jak ktoś potrafi – może być coś innego), własnych domowników chcielibyśmy wysłać gdzieś na dalekie wakacje, na przykład na księżyc.
Nasze samopoczucie można w dosyć dokładny sposób określić wierszem:
Mocny sznurek namydlić,
pętlę zgrabną uładzić
hak stalowy umocnić,
sznur zawiesić,
łeb wsadzić
Marzymy o jakimś spokojnym kątku, gdzie będziemy tylko my i nikt inny. Gdzieś, gdzie można odpocząć.
Nie zawsze możemy wyjechać na wakacje, zwłaszcza jak jest np. październik i szkoła się właśnie zaczęła lub też właśnie jest grudzień i w pracy nagle wszystko trzeba zrobić do końca roku.
Chciałbym tutaj przedstawić prostą medytację. Jeśli komuś nie podoba się słowo „medytacja” może to nazwać „technika relaksacyjna”.
Wybieramy sobie wygodne miejsce. Gdzieś, gdzie nie będzie dzwonił telefon, pani z telewizora czy radia nie będzie nam wmawiać, że do szczęścia brakuje nam tylko lodówki, nikt nam nie będzie chodził po głowie. Może to być fotel, krzesło, cokolwiek. Może to być pozycja zen lub kwiatu lotosu – co kto lubi. Nie może to być pozycja leżąca. Zazwyczaj medytacja nie wychodzi w pozycji leżącej, a jedyne co uzyskamy to to, że zaśniemy. I tu mała uwaga. Jeśli jesteśmy zmęczeni, a mamy np. 30 minut lub też godzinę czasu. Jeśli nie jesteśmy wściekle niewyspani i oczy nam się same nie zamykają – lepiej jest odpocząć medytując niż śpiąc. Mając nawet godzinę czasu – lepiej jest poświęcić 15 minut na medytacje niż całą godzinę na sen. Będziemy o wiele bardziej wypoczęci i w lepszej kondycji umysłowej.
Dobrze, wracamy do medytacji. Siadamy sobie wygodnie. Nie krzyżujemy rąk i nóg. Jeśli siedzimy na krześle ręce układamy na kolanach. Zamykamy oczy. NIE myślimy o tym, czy wyłączyliśmy żelazko, kuchenkę cokolwiek. Jeśli jest coś, co nas niepokoi – wstańmy, sprawdźmy to i wróćmy na miejsce. Zamykamy usta i językiem dotykamy podniebienia. Oddychamy przez nos i wyłącznie przez nos (z wyjątkiem osób z chwilowym katarem, oczywiście). Jeśli mamy otwarte usta – lekko – staramy się nadal dotykać językiem podniebienia. Oczywiście lekko. W postawie medytacyjnej nie może być żadnych napięć. Oczu, ramion, głowy, stóp, palców – żadnych.
Zamykamy oczy. Wyobraźmy sobie swoje idealne miejsce wypoczynku. Takie miejsce, gdzie czujemy się lub czulibyśmy się najlepiej jak tylko możemy. To może być gdzieś, gdzie byliśmy lub gdzieś gdzie bardzo chcielibyśmy być. To może być miejsce na ziemi, w chmurach, gdziekolwiek. Możemy siedzieć na rogu księżyca i podziwiać galaktyki. Możemy siedzieć w ptasim gniazdku w jakiejś puszczy, możemy być w mrowisku na etacie królowej. Cokolwiek, nawet coś, co nie istnieje. Będę opisywał to na podstawie słonecznej łąki.
Wyobraź sobie, że jesteś na łące. Jest pełnia lata, niebo jest zupełnie czyste – idziesz po łące. Pod nogami masz miękką trawę, polne kwiaty i zioła. Jest wcześnie i słońce nie zdołało jeszcze wysuszyć kropelek rosy – idąc boso czujesz jak rosa moczy twoje stopy. Kierujesz się ścieżką do lasu. Po chwili ścieżka wyprowadza cię nad brzeg rzeki. Plaża jest kamienista i nieduża, a zaraz za nią wartko płynie rzeka. Siadasz wygodnie na większym kamieniu.
Zapominasz na chwilę o tym miejscu i widzisz przed sobą czarną lub białą ścianę. Wyobrażasz sobie cyfrę 50 – może być namalowana, możesz ją sam namalować. Może to być pisak, pędzel, kreda – cokolwiek. Jest to magiczna ściana – po chwili cyfra znika. Myślisz i rysujesz cyfrę 49. I ta cyfra też znika. Odliczasz w ten sposób od 50 do 0. Nie spiesząc się, wyobrażając sobie kolejne cyfry. Kiedy dojedziesz do zera ściana znika, a ty nadal siedzisz nad brzegiem rzeki. Weź głęboki wdech i wydychając powoli powietrze rozluźnij się.
Wstajesz z kamienia i idziesz z powrotem na łąkę. Na środku łąki jest olbrzymie drzewo. Zbliżasz się do niego. Drzewo tętni życiem. Słyszysz ptaki uwijające się w jego koronie, prawie czujesz jak pulsują soki w jego pniu. Jest bardzo silne. Odwracasz się do niego plecami i siadasz lub kładziesz się na trawie. Jeśli siadasz to opierasz się o nie. Czujesz jak życie i siła drzewa powoli obejmuje i ciebie. Czujesz przypływ energii, siły i radości. Pozostań tak chwilę i pozwól aby energia powoli napełniała twój organizm.
Kiedy już organizm jest wypoczęty i pełen życia – powoli wstajesz. Kierujesz się ścieżką prowadzącą przez łąkę w drugą stronę – w stronę drogi. Idąc powoli liczysz od 0 do 30 wyobrażając sobie każdą cyfrę. Z każdą rosnącą cyfrą coraz bardziej opuszczasz łąkę i wracasz do rzeczywistości. Kiedy powiesz 30 otworzysz oczy, będziesz obudzony, szczęśliwy, wypoczęty, pełen sił i zdrowia.
Tak, w przybliżeniu, może przebiegać medytacja. Oczywiście jest to jedna z wielu technik pozwalających na odpoczynek.
Podczas medytacji użyłem słów „głęboki wdech”. Proszę o przeczytanie odpowiedniego fragmentu rozdziału „oddech”.
Wpis został przeczytany 1600 razy 🙂