sie 122013
 

Antyperspiranty


Super wygodne – reklamowane – antyperspiranty. Będziesz cudownie pachnieć przez cały dzień. Tak, ale znowu – jeden dzień – bez problemu. Tydzień – już gorzej. A codziennie?

Pot nie jest tylko po to, żeby człowiek „brzydko pachniał”. Nie jest też dla ozdoby. Wraz z potem usuwane są toksyny z organizmu – toksyny powstałe ze spalania jedzenia. To wszystko czego organizm nie był w stanie wykorzystać MUSI być wydalone. Proszę sobie wyobrazić nie korzystanie z ubikacji przez kilka godzin. Uciążliwe, prawda? Ale oprócz wydalania toksyn pot reguluje również temperaturę ciała, zwłaszcza w lecie. Używając antyperspirantów blokujemy wydzielanie potu. Osiągamy dwa, główne cele – nie wydalamy toksyn i przegrzewamy organizm. Załóżmy, że antyprespirant „zatyka” (w uproszczeniu) pory w skórze, przez które wydobywa się pot. A proszę sobie wyobrazić takie „zatkanie” innej części ciała i nie korzystanie z ubikacji. Tylko, że nie „czujemy” tego, że nie możemy się pocić, ale nie korzystanie z ubikacji odczujemy – i to bardzo. Ale dla organizmu skutek jest podobny. Nie pozwalamy mu normalnie funkcjonować.

Niektóre antyperspiranty są bardzo skuteczne – szybko się wchłaniają i działają bardzo długo. Nawet myć się nie trzeba (to oczywiście żart). Antyperspirant może być wchłaniany do organizmu i rozprowadzany przez krew we wszystkie miejsca. Dziewczyna codziennie używająca antyperspirantu przestaje się pocić. Jest super, ale… Organizm jest pozbawiony naturalnej siły obronnej przed ciepłem (zatkane są wszystkie pory skóry, czy to na nogach czy na plecach) i przegrzewa się. Objawami mogą być: pieczenie oczu, zaparcia, pieczenie w żołądku, przesunięcie okresu, ogólne „wysuszenie” organizmu – zarówno skóry jak i śluzu np. w jelicie grubym, mogą się pojawić kłopoty z pęcherzem, omdlenia – nie mówiąc już o samopoczuciu. Naprawdę należy się głęboko zastanowić nad tym – czy warto.

Nie chodzi o to, żeby nie używać dezodorantów czy antyperspirantów. Używajmy, dlaczego nie. Po to mamy naukę i technikę, żeby z jej osiągnięć korzystać. Ale uważajmy co robimy. W zimie nie jest gorąco, nie pocimy się tak bardzo. A ile osób nadal używa antyperspirantów? Inny przykład – jest lato, gorąco. Idziemy na samotny spacer po lesie. Nikt nas nie zobaczy, nikt nas nie będzie wąchał. A jednak nie dajemy odpocząć organizmowi i znowu – bo …. właśnie, bo co? Bo ktoś zobaczy, poczuje? A kto zobaczy jak nikogo nie spotkamy? Może warto się nad tym zastanowić. Egzaminy są zupełnie inną stroną i tutaj – jak najbardziej. Ale jak często zdajemy egzaminy? Może miejmy dezodorant i antyperspirant. Ale tego ostatniego używajmy tylko kiedy naprawdę potrzebujemy.


I z ostatniej chwili. Zauważyłem, że antyperspiranty zmieniają zapach potu – po zaprzestaniu ich używania pot ma bardzo nieprzyjemny zapach. Potrzeba dużo czasu, aby wrócił on do swojego pierwotnego zapachu.

A w katalogu kosmetyków dla kobiet pojawiła się nowa informacja, pod tytułem: „Antyperspiranty górą”. Oto treść: „Dezodoranty antyperspiracyjne najnowszej generacji całkowicie powstrzymują wydzielanie się potu. W przeciwieństwie do zwykłych dezodorantów, które eliminują tylko zapach potu, antyperspiranty zwężają ujścia kanalików potowych blokując produkcję potu. Zabezpieczają nas na wiele godzin dając komfortowe poczucie trwałej świeżości.” (podkreślenie moje)

Co dziwniejsze cena takiego „cuda” wynosi 7,90 zł. Niektóre dezodoranty kosztują 12-18 zł. Jak to jest, że produkty kosmetyczne „najnowszej generacji” są tańsze niż starsze i – według reklamy – przestarzałe technologie?

Producenci nie muszą dbać o wysoką jakość produktu – antyperspirant nie musi pozostawiać długiego zapachu czy też nie musi neutralizować potu. On ma za zadanie zablokować pory skóry, czy to jest potrzebne czy nie. Skóra nie tylko nie potrafi produkować potu lecz też nie oddycha. Ale co więcej – ich działanie polega na „zwężeniu ujścia kanalików potowych” a nie tak naprawdę na zablokowaniu produkcji potu. Możliwe, że gruczoły potowe nadal produkują pot lecz nie może się on wydostać na zewnątrz. Możliwe jest wydalanie potu do wewnątrz organizmu lub zatrucie własną wydzieliną i w konsekwencji obumarcie gruczołów potowych.
Nie wiem czy Panie zwróciły uwagę – jak trudno jest umyć się po takim antyperspirancie? Nawet dwu-trzy-krotne umycie nie pozwala na całkowite jego usunięcie.

 

Tak przy okazji – mimo, że wpis jest archiwalny – pozwolę sobie tutaj dopisać. Ostatnio jak byłem w aptece pani (dlaczego zawsze kobiety?!?) kupowała „tabletki na wydalenie wody z organizmu”. Ciekawe kto wpadł na taki genialny pomysł, zwłaszcza w lecie. No pewnie, brak wody gwarantuje brak pocenia się.

 Posted by at 20:03
sie 122013
 

Buty


Inną sprawą są buty. Zwyczajne, półbuty, klapki, sandałki, na obcasie, na koturnie, czółenka i inne. Do wyboru do koloru. I tutaj też podążamy za modą wymyśloną przez projektanta – masochistę. Przesadzam? Być może. Ależ – drogie Panie, gdyż ten problem głównie Pań dotyczy – ileż to razy miałyście opuchnięte stopy bo buty były takie czy inne. Ileż to razy kupowałyście buty w sklepie z myślą „a, jakoś się rozejdzie” i wracały do domu z nowymi odciskami czy odrapaniami. A ile razy – idąc na zabawę zmieniałyście buty na „coś wygodniejszego” lub po prostu zdejmowałyście je. Warto? Ubierając takie, a nie inne buty nie patrzymy w przyszłość. A ile kobiet widzi się teraz – starszych kobiet – z czerwonymi, opuchniętymi, odrapanymi stopami. Warto było? Na to pytanie musi sobie każdy sam odpowiedzieć.

A buty na wysokich obcasach? Bolą potem łydki, kręgosłup. Już nie wspomnę o tak przyziemnych sprawach jak zwykłe zwichnięcie kostki czy złamanie nogi. Tak, kobieta na obcasie jest ładna. Przynajmniej tak się mówi, bo jest to rzecz gustu. Ale ile kobiet wieczorem najchętniej odkręciłyby sobie stopy żeby tylko ich nie czuć? I co z tego. Rano zakładają dokładnie to samo.

 

Ciekawe jest, że – jak to ostatnio moja żona zauważyła – dokładnie widać która kobieta wracając z parku ubrała się w miarę sensownie. Te, które wyglądają, jakby się miały rozpłakać na pewno wybrały śliczne buty. Śliczne, nie koniecznie wygodne. Ale tego pewnie nigdy nie zrozumiem.

 Posted by at 20:01
sie 122013
 

Torebki, plecaki i inne


Ktoś kiedyś powiedział, że dziewczyna składa się z ciała, torebki i duszy. Ktoś, kto był dziewczyną wie, że jest w tym sporo racji. W torebce jest wszystko – począwszy od kluczy do mieszkania skończywszy na informacji o premierze nowego spektaklu w 1974 roku.

Jako dzieci nosimy tornistry, potem zamieniamy to na plecaki, a w końcu na aktówki i torebki. Niestety wystarczy popatrzeć na ramiona żeby zobaczyć co i jak długo ktoś nosi. Zazwyczaj ramię, na którym jest torebka (lub po tej stronie, gdzie coś niesiemy) unosimy nieco wyżej – taki odruch. Im cięższe tym ramię podnosimy wyżej. Jeśli ktoś nosi regularnie coś na jednym ramieniu nabawia się … skrzywienia kręgosłupa. Często można zauważyć kobietę, która nosi torebkę na prawej stronie i, gdyby poprowadzić kreski od linii ramienia prawego i lewego – byłyby oddalone od siebie nawet o kilka centymetrów. Jedna strona szkieletu kostnego jest przeciążona, druga jest ściśnięta. Tak samo narządy – jedne są przemęczane, drugie są ściskane. A wystarczy co jakiś czas zmieniać ramię. Np. jeden dzień – prawe, drugi – lewe. Uwaga dla osób, które przez ostatnie lata nosiły zawsze coś na jednej stronie. To będzie bolało. Jeśli ktoś chce się „wyprostować” czynić to powoli i nie bardzo na siłę. Macie kilka lat pracy nad sobą przed sobą.

Jeszcze jedno. Może nie w tym miejscu, ale jednak, bo jest to związane z wadami postawy. Jeżeli kobieta ma problemy z bolesnymi miesiączkami niech się zastanowi nad tym, czy chodzi wyprostowana, czy „przechyla” się na którąś stronę. Pozornie nie ma to związku, ale: nieprawidłowa postawa powoduje przemieszczenie narządów wewnętrznych, zmienia się ustawienie miednicy. Może taka jest właśnie przyczyna. I bynajmniej nie przejdzie, po rozpoczęciu współżycia czy urodzeniu dziecka – jak twierdzą niektórzy lekarze – specjaliści. Może jednak trochę złagodnieje po zmianie pewnych przyzwyczajeń. Jak może boleć – wie tylko kobieta, ale warto się zastanowić nad tym jak chodzimy, szukać przyczyny, zamiast „pomagać” sobie kolejnym opakowaniem środka przeciwbólowego.

 Posted by at 19:59
sie 122013
 

Jak ktoś powiedział: „wszystko co mądre powiedział już ktoś inny” – wiele prawd krąży po świecie, a zmieniają się w prawdy dopiero jak podpisze się pod nimi znany Autorytet.

Autorytetem jestem jak na razie jedynie w chwili wyboru kolacji czy też w podobnych kwestiach więc nadmierna sława mi nie grozi. Wpadł mi jednak w ręce taki list – jak na razie przyznaję nie wiem kto jest autorem, ale może nie będzie to aż takie istotne. Może wazniejsze jest czy może okazać się prawdą…


LEPIEJ BYĆ PRZEZORNYM NIŻ ŻAŁOWAĆ

Jakiś czas temu brałam udział w seminarium popularyzującym wiedzę o raku piersi. W czasie dyskusji zapytałam, dlaczego najczęstszym miejscem występowania raka piersi jest pacha. Na moje pytanie nie można było wtedy udzielić odpowiedzi.

Właśnie dostałam ten e-mail i uważam za bardzo interesujący fakt, że znalazła się odpowiedź na moje pytanie. Proszę was wszystkie o zastanowienie się nas codziennym stosowaniem produktu, który ostatecznie może doprowadzić do śmiertelnej choroby. Ja od dzisiaj przestanę go używać.

Przesłała go do mnie koleżanka, a kiedy pokazałam go przyjaciółce, która przechodzi właśnie chemioterapię, powiedziała mi, że dowiedziała się o tym ostatnio w grupie wsparcia. Szkoda, że nie wiedziała tego 14 lat temu. Dostałam właśnie tę informacje z seminarium nt. zdrowia i chciałabym się nią podzielić z innymi.

Główną przyczyną raka piersi jest używanie antyperspirantów. Dlaczego? Koncentracja toksyn prowadzi do zmian w komórkach, czyli do RAKA. Tak, chodzi tu o ANTYPERSPIRANTY. Większość tego rodzaju produktów jest kombinacją antyperspirantu i dezodorantu, sprawdź więc w domu, czego używasz. Dezodorant jest w porządku, antyperspirant nie. Oto dlaczego:

W ludzkim ciele jest kilka obszarów do usuwania z organizmu toksyn: pod kolanami, za uszami, w pachwinach, pod pachami. Toksyny wydalane są przez pocenie się (perspiration). Antyperspirant, jak wyraźnie wskazuje jego nazwa, zapobiega poceniu, a tym samym powstrzymuje ciało od pozbywania się toksyn z miejsc pod pachami. Te toksyny tak po prostu nie znikają. Zamiast je wypocić, organizm deponuje je w węzłach limfatycznych pod pachami.

Prawie wszystkie guzy raka piersi występują w górnej, zewnętrznej ćwierci obszaru piersi. Właśnie tam zlokalizowane są naczynia limfatyczne. Poza tym mężczyźni są mniej narażeni (chociaż nie całkowicie wykluczeni) na zachorowanie na raka piersi z powodu stosowania antyperspirantów, ponieważ duża częć antyperspirantu zatrzymywana jest przez włosy i nie jest nakładana bezporednio na skórę. Kobiety stosujące antyperspirant zaraz po goleniu zwiększają jeszcze bardziej ryzyko, ponieważ golenie pozostawia prawie niezauważalne zarysowania na skórze, przez które środki chemiczne mogą wniknąć do organizmu pod pachą.

PROSZĘ, przekażcie to dalej każdemu, na kim wam zależy. Rak piersi staje się przerażająco powszechny. Wiedza o tym może ocalić życie. Jeśli jesteś co do tych odkryć sceptyczna/y, zachęcam do zrobienia poszukiwań/badań na własną rękę. Może dojdziesz do tych samych wniosków?

 


Po opublikowaniu tego artykułu otrzymałem sporo listów z adresem strony z opinią lekarza, że ten „łańcuszek” jest oszustwem. Na tej stronie jest między innymi zdanie, że skóra nie pełni roli wydalania toksyn z organizmu.

Z tego co pamiętam to już w szkole mówili, że jednak coś tam przez skórę się wydostaje z organizmu. Ale jeśli ktoś nadal twierdzi, że skóra nie wydala to proszę odpowiedzieć na pytania:
– dlaczego zapach człowieka zależy od tego co je?
– dlaczego zapach chorego człowieka jest nieprzyjemny?
– dlaczego w czasie choroby człowiek obficie się poci? – jeśli – jak twierdzą w podawanym artykule – pot służy wyłącznie do termoregulacji to:
1) dlaczego z potem wydzielane są substancje mineralne?
2) dlaczego nikt nie mówi o możliwości przegrzania organizmu?

Tak wiem, to jest łańcuszek. I dobrze Państwo wiedzą, że nie umieszczam na stronie głupot w stylu jak wyślesz 3 emaile to będziesz miał udany seks. Piszecie do mnie, że kiedyś, jeszcze przed antyperspirantami, też był rak piersi. Tak był. Zatrucia ołowiem też były. Ale ile ich było 50 czy 80 lat temu, a ile ich jest teraz. Jeśli tak właściwie nie wiadomo co powoduje raka, to może warto posłuchać co może powodować? Zwłaszcza, że niektóre argumenty wydają się możliwe.

Jeśli ktoś używa antyperspirantu raz w tygodniu – niech sobie używa. Ale są kobiety, które używają go kilka razy dziennie, nawet po wyjściu z kąpieli lub przed snem. Może ten „łańcuszek” skierowany jest właśnie do nich. Może jest po to, żeby zaczęły uważać na to co robią zanim będzie za późno.

A jeśli lekarze twierdzą, że zatruta żywność, powietrze, woda, używane środki chemiczne, niedożywienie i przemęczenie nie są główną przyczyną chorób – niech znajdą tą przyczynę i niech ją usuną. Bo zewsząd słychać tylko: usuwa objawy choroby.

Na koniec moja osobista rada. Porozmawiajcie z lekarzem, mądrym lekarzem, któremu koncerny farmaceutyczne nie składają wizyt o tym czy działanie np. antyperspirantu może wpływać szkodliwie na organizm. A potem dodajcie do tego fakt, że są ludzie o wiele bardziej wrażliwi, którzy duszą się kiedy koło nich przejedzie ciężarówka z chmurą spalin.

 Posted by at 19:58
sie 122013
 

Na wszystko jest odpowiedni czas


Pod takim „wielkim” tytułem chciałbym omówić wszystko co jest związane z czasem. No dobrze, nie wszystko, ale nieco podstaw. Czasem, jego upływem i pomiarami ludzie interesują się od dawna. Ludzie mają zegarki, kalendarze i zazwyczaj dokładnie wiedzą która jest godzina. Jednak rzadko kto z nas wie, że przyroda jak i sam człowiek ma również taki zegar w sobie.

W przyrodzie mamy pory roku. W Polsce jest to: wiosna, lato, jesień i zima. Według kalendarza zgodnego z Tao (tak w ogóle jest to kalendarz księżycowy) jest 5 pór roku, odpowiednio do pięciu przemian: wiosna, lato, jesień, zima i dojo. Niektórzy tłumaczą „dojo” jako późne lato; jakkolwiek jest to tłumaczone, występuje pomiędzy jesienią a zimą – zgodnie z pięcioma przemianami.

Pora roku Przemiana
wiosna Drzewo
lato Ogień
jesień Metal
pomiędzy porami Ziemia
zima Woda

Tak samo jak przyroda, tak i człowiek przechodzi kolejno przez wszystkie 5 przemian:

Okres życia Przemiana Opis
urodziny Woda
niemowlęctwo Drzewo rozwój podstawowych cech
dorastanie Ogień nauka, ciekawość świata, zdobywanie wiedzy, rozwój inteligencji i duchowy
przełom Ziemia zaprzestanie nauki, korzystanie ze zdobytej wiedzy, uzyskanie stabilności, lekcje z doświadczeń
starzenie Metal dojrzałość i doświadczenie czynią człowieka sprawiedliwym i realnym, pomoc innym, mądrość, porządkowanie
śmierć Woda zaprzestanie działań, wiara w umysł, przygotowanie do przemiany.

Człowiek powinien organizować swoje zajęcia odpowiednio do pór roku. Na wiosnę – „wiosenne porządki” tzn. oczyszczanie, wyrzucanie śmieci (te z głowy też), zaczynanie nowych prac, w lecie – można poświęcić czas na pracę, na jesieni – praca powinna być kończona, powinno się przygotowywać do odpoczynku i w zimie – raczej odpoczywać.

Nie znaczy to, że w zimie powinniśmy nie chodzić do pracy, a tak w ogóle to zapaść w sen zimowy. Chodzi tylko o to, żeby chronić energię (siłę), której w zimie mamy o wiele mniej.


Każdy z nas ma w sobie zegar, który steruje „wewnętrznym życiem”, steruje przepływem energii. Na poniższym obrazku jest przedstawiony taki zegar.

Zegar

Każdy z organów ma w czasie doby swoje 2 godziny maksymalnej działalności i 2 godziny minimum energii (spoczynek). Przykładowo: od godziny 1 do 3 max. ma wątroba, a min. – jelito cienkie. Pomiędzy 7 i 9 max. ma żołądek, a minimum żołądka jest od 19 do 21.

Posługiwanie się zegarem jest bardzo proste tylko co z tego wynika – ktoś mógłby zapytać. Już tłumaczę. Zgodnie z max. i min. poszczególnych organów człowiek może wykonywać różne prace lub też powinien odpoczywać. Weźmy pod uwagę:

Żołądek. Żołądek trawi jedzenie. Najwięcej siły ma pomiędzy godziną 7 i 9. Czyli wtedy kiedy powinniśmy jeść śniadanie. Minimum żołądka przypada pomiędzy 19 do 21 czyli kiedy zaczynamy odpoczywać. Zazwyczaj postępujemy odwrotnie – rano nie jemy śniadania, a kiedy żołądek nie ma siły – zaczynamy jeść kolację.

Okrężnica, czyli jelito grube. Odpowiedzialne jest za wypróżnienia. Max. energii ma pomiędzy godziną 5 i 7. Min – 17 i 19. Wiele osób ma problemy z wypróżnieniem. Jeśli korzystają z łazienki w godzinach 17-19 – wcale się temu nie dziwię. O tej porze jelito raczej śpi niż pracuje. Najlepiej korzystać z łazienki rano – pomiędzy 5 a 7.

Ale taki zegar to nie tylko instrukcja dla nas jak powinniśmy żyć. To również informacja o naszym zdrowiu. Są osoby, które budzą się o pierwszej w nocy, wstają, pochodzą, poczytają gazetę – po ok. 2 godzinach idą znowu spać. To najwyraźniej informacja, że coś jest nie w porządku z wątrobą (nadmiar, za dużo siły). Zawały serca zazwyczaj zdarzają się pomiędzy 23 a 1 lub pomiędzy 11 a 13. To max. i min. serca. Jeśli ktoś wyraźnie opada z sił pomiędzy 15 a 17 i najlepiej poszedłby spać – może to wskazywać na słabe płuca. To oczywiście nie jest wystarczające do postawienia diagnozy lecz można dowiedzieć się czegoś o stanie swojego organizmu.

 Posted by at 19:36
sie 122013
 

Zastanie organizmu


Zastanie. Pod takim dziwnym tytułem chciałem powiedzieć o kilku rzeczach. Wiadomo jest, że nieużywane mięśnie i funkcje organizmu zanikają. Jak czasami chodzimy po górach, albo popracujemy fizycznie to potem bolą nas mięśnie, o których nawet nie wiedzieliśmy, że istnieją. Istnieje taki fenomen; wyjaśnię to na przykładzie pracy fizycznej.

Załóżmy, że spędzamy siedzący tryb życia. Czasami wchodzimy po schodach na 1 piętro i to wszystko. I nagle musimy coś zrobić – przepiłować tonę drzewa, wejść na dużą górę, przenieść daleko ciężki plecak itp. Cokolwiek, co nie jest nagłym i dużym wysiłkiem ale trwającym krótko, np.: podniesienie ciężkiej rzeczy, wniesienie lodówki itp. Chodzi o wysiłek trwający np. 2-4 godziny.

Na początku mamy dużo siły. Mniej-więcej przez 5-10 minut. Potem zaczynają nas boleć mięśnie. Potem zaczynają się trząść ręce, robi nam się gorąco i ogólnie mamy dość. Najlepiej iść odpocząć. A otóż nie. Po przemęczeniu się w tym okresie kiedy organizm po 20 minutowym wysiłku wrzeszczy o odpoczynek może się okazać, że mamy o wiele więcej siły i wcale się nie męczymy. Chodzi tylko o to, żeby przetrwać ten pierwszy, silny sygnał, o odpoczynku.

To oczywiście nie jest proste bo jeśli siedzący tryb życia prowadziliśmy przez ostatnie 10 lat to organizm nie przemoże się tak szybko. To może zająć nawet kilka dni. Jeśli „zasiedzieliśmy” się przez np. miesiąc – wystarczy jeden dzień.

Podobnie jest z takimi rzeczami jak: przestawanie jeść lub zmiana diety. Organizm na samym początku krzyczy, że jest mu bardzo źle, ale potem się uspokaja. Jednak znam taką osobę, która nie była w stanie wytrzymać bez jedzenia 10-15 godzin. Prawie zaczęła szaleć i jeść meble. Inna rzecz, że wcześniej, przez długi czas, jadła za dużo i zbyt ciężkostrawne potrawy.

Inny przykład to schylanie się. Przychodzi taki okres kiedy po schyleniu się, aby coś podnieść kręci nam się w głowie i czujemy się tak, jakbyśmy mieli zemdleć. Przykro mi stwierdzić lecz jesteśmy przyzwyczajeni do trzymania głowy najwyżej jak tylko można. Kiedy się schylamy – kręci nam się w głowie. Jeśli mielibyśmy stanąć na rękach – większość ludzi mogłaby tego nie przeżyć. A wystarczy raz dziennie – do wyboru: leżeć z nogami w górze, zrobić „świecę” czy stanąć na rękach. Ochroni nas to przed kręceniem w głowie przy schylaniu się, poprawi krążenie, ożywi mózg, będzie zapobiegać wylewom krwi (żyły będą wiedziały, że ciśnienie krwi się zmienia, a nie, że mają wytrzymywać tylko najsłabsze, a kiedy człowiek się schyli – mogą sobie pękać)

 Posted by at 19:27
sie 122013
 

Sposób, w jaki chodzimy


Chodzenie – można powiedzieć – nic trudnego. Ot, wstajemy i idziemy, zazwyczaj nie myśląc nawet o tym co robimy. Taka prosta czynność, do której jesteśmy przyzwyczajani już od dziecka. Ale…

Zazwyczaj chodzimy w ogóle o tym nie myśląc. Nad czym się tu zastanawiać – ktoś pomyśli. Może jednak jest nad czym.

Większość ludzi chodzi bardzo ciężko. Jak kładą nogi na ziemi to aż się ziemia trzęsie. Wynika to z prostego faktu, że … nie myślą jak chodzą. Zazwyczaj chodzimy w ten sposób: Załóżmy, że stoimy. Podnosimy jedną nogę, przesuwamy do przodu, przesuwamy ciężar ciała do przodu i stawiamy tę nogę. To samo z drugą – podnosimy, przesuwamy ciężar ciała i kładziemy. Czasami ciężar ciała przesuwamy tak szybko, że noga jeszcze nie jest na ziemi, a już otrzymuje pełne obciążenie organizmu. Wtedy spada, uderzając o ziemię.

Prawidłowy sposób jest taki: Podnosimy nogę, przesuwamy ją do przodu, kładziemy na ziemi, a dopiero potem przenosimy ciężar ciała. I po co to? A po to, żeby noga wiedziała czy może w danym miejscu stanąć czy też należy wybrać inne. Czy np. ziemia się nie załamie lub coś nam pod nogami nie pęknie. No dobrze – ktoś może powiedzieć – nie jestem aż tak ciężki, żeby beton się zarwał pode mną więc po co to? Odpowiadam: a w zimie? Dlaczego jest tyle wypadków? Bo noga, jeszcze w powietrzu, jest obciążona. Gdyby położyć nogę, sprawdzić czy utrzyma ciężar całego ciała, a dopiero potem przenieść na nią ten ciężar – chodzilibyśmy o wiele bezpieczniej. Wystarczy myśleć o tym, że się idzie – tak jak to robimy w zimie.


Sposób stawiania stóp też czasem jest niezbyt prawidłowy. Człowiek powinien stawiać stopy tak:

Prosto

Jednak (najczęściej) stawiamy stopy tak:

prawa

Albo we wszystkich innych możliwościach:

lewa zewnatrz wewnatrz

Nieodpowiednie stawianie stóp powoduje nierównomierne obciążenie mięśni i kości, co powoduje wypaczenia i skrzywienia oraz bóle wszelkiego rodzaju: mięśni nóg, pleców, miednicy, kręgosłupa.

Kiedy leżymy wygodnie na plecach, nie napinając żadnych mięśni możemy zauważyć jak się odchylają nasze stopy od pionu. Zazwyczaj wygląda to jak na drugim obrazku – odchylenie prawej stopy w prawo. Sposób życia czy złe nawyki?

Jedną z przyczyn takiego ułożenia mięśni jest … samochód. Prowadząc samochód lewą nogę trzymamy raczej prosto, a prawą odchyloną pod kątem ponad 30 stopni w prawo. Teraz wystarczy sobie policzyć ile czasu spędzamy w samochodzie.

Innym problemem związanym z ułożeniem stóp jest ich odchylanie do wewnątrz lub na zewnątrz. Poprawnie stopy powinny być ułożone na całej powierzchni:

prosto prosto

Jednak często stawiamy stopy wykrzywiając je do wewnątrz:

prawo lewo

lub na zewnątrz:

lewo prawo
 Posted by at 19:26
sie 122013
 

Sen


O śnie właściwie wiemy wszystko. Były przeprowadzane specjalne badania, znamy mechanizm, znamy poszczególne fazy snu. Ale zazwyczaj sen traktujemy jako coś z marginesu, coś co trzeba robić, bo trzeba, ale właściwie nie wiadomo po co.

Tak, wszyscy wiedzą, że sen jest bardzo ważny. Tylko, że… wieczorem jest film, a to jeszcze trzeba coś zrobić na jutro, a to co innego. Czasami chodzimy przez cały dzień właściwie nic nie robiąc a jak już się zaczyna robić wieczór to zabieramy się do pracy.

Pozwolę sobie przypomnieć pory dnia. Jest poranek, dzień, wieczór i noc. Podczas poranka budzimy się. W dniu pracujemy, nosimy coś ciężkiego, wymyślamy itp. Wieczorem uspokajamy się i przygotowujemy się do snu. W nocy śpimy. Jakie to banalne, prawda? Jednak zazwyczaj postępujemy nieco inaczej. Rano tak właściwie idziemy czy jedziemy do pracy – śpiąc. Gdyby nie kawa to w ogóle nie wiedzielibyśmy gdzie jesteśmy. W czasie dnia powoli się budzimy. Kiedy wracamy do domu jesteśmy zmęczeni i gdzieś tak pod wieczór zaczynamy się rozbudzać i zaczynamy pracować. Kiedy jest czas na sen my jesteśmy w środku pracy. Ignorujemy ziewanie oraz to, że już nie widzimy na oczy – pomimo tego, że organizm jest już zmęczony nasz umysł jest na najwyższych obrotach. Jak już przestajemy widzieć – idziemy spać. Rano… śpimy dalej.

A wystarczy tylko przesunąć czynności o jedną porę dnia, aby rano wstawać „żywym”, a wieczorem iść spać ze spokojnym umysłem.

Nasze babcie mówiły, że sen jest najbardziej wartościowy przed 12 w nocy. I to jest prawda. Powiedzmy, że śpimy 7 godzin. Ale o ile lepiej się czujemy idąc spać o 21 i wstając o 4 niż idąc spać o 1 w nocy i wstając o 8. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że czujemy się nawet dwa razy lepiej, mamy więcej siły itp.

Zagłębiając się nieco w ideologię Tao – noc to Jin (zimno, spokój, cisza), dzień to Jang (ciepło, aktywność, praca). W organizmie musi być równowaga pomiędzy Jin i Jang. Jeśli tej równowagi nie ma – powstają choroby. Zazwyczaj jak jesteśmy niewyspani – jest nam ciepło (np. w głowę), jesteśmy ociężali, pieką nas oczy. Typowy brak Jin w organizmie. Brak zimna, orzeźwienia. Dlaczego jak ktoś jest niewyspany to pomaga kiedy zmarznie? Właśnie dlatego – organizm przyjmuje nieco „zimna” (spokoju), którego zabrakło mu w nocy. Innymi rzeczami, które mogą pomóc to kanapka z ogórkiem czy pomidorem. Też nieco orzeźwiają.

Czasami zdarza się tak, że „trzeba coś zrobić jeszcze dzisiaj” i nasuwa się pytanie. Czy taki brak snu można odrobić? Odpowiedziałbym, że można, ale… Powiedzmy, że kładziemy się (powinniśmy się kłaść) do łóżka (dla uproszczenia przyjmę, że jest to równoważne zasypianiu, gdyż zdrowej osobie zaśnięcie nie powinno zająć więcej niż 7-10 minut) o godzinie 22. Tak zazwyczaj. Dzisiaj nagle musimy coś pilnego zrobić i w rezultacie położyliśmy się o 2. Dla uproszczenia powiem, że wstajemy o tej samej porze. Daje to przesunięcie snu o 4 godziny. I tutaj jedna niespodzianka. Nie odrobimy snu wstając później o 4 godziny. Nie wstaliśmy wcześniej tylko położyliśmy się później – aby to odrobić przeba położyć się o te 4 godziny wcześniej. W tym przypadku powinniśmy iść spać o 22-4 = 18. O godzinie 18. Oczywiście jest to nie wykonalne – nawet jak pójdziemy do łóżka o tej porze – nie zaśniemy. Nasz umysł nie jest do tego przygotowany. Ale możemy to odrabiać etapami. Np. przez 4 dni kłaść się spać o 21 – o godzinę wcześniej. Tak, to już jest wykonalne. Ale tak naprawdę… Jednego dnia kładziemy się o 24, innego o 23, jeszcze kiedyś o 2 w nocy i te godziny „niedospania” coraz bardziej się kumulują. Nawet nie pomyślimy o tym, żeby położyć się wcześniej. A nawet jak pomyślimy to i tak tego nie zrobimy. I tu smutna prawda. Organizm będzie się starał obronić. W ten czy inny sposób. Jeśli nawet będziemy w miarę zdrowi (tzn. nie będzie nas nic bardzo bolało, bo głowa się nie liczy, prawda?) to powiedzmy na starość odejdziemy z tego świata o rok szybciej. Organizm nie weźmie energii z niczego – wcześniej czy później ubytek da o sobie znać.

Ale wychodząc ze strasznej wizji – jako że większość osób nie dosypia – może coś innego. Im bardziej jesteśmy nie wyspani tym większe szanse ma organizm na złapanie jakiejś choroby. Przeziębiamy się kiedy jesteśmy przemęczeni. Wyskakują nam wtedy pryszcze, łatwiej się zarazić. Osoba wyspana jest zdrowa i nie zachoruje. Warto nad tym pomyśleć, pomijając nawet taki prosty fakt, że o wiele lepiej się czuje.

I na koniec taka mała sugestia. „Osoby dobre mniej śpią”. Osoba, która pomaga innym, jest miła czy uprzejma – nie potrzebuje tyle snu co np. tyran czy „bandzior”. Nie wierzycie? Najłatwiej jest to przedstawić na odwrotnym przykładzie: Idziemy do pracy. Po drodze psuje nam się samochód. Brniemy po kostki w błocie. W pracy na kogoś wrzeszczymy. Po powrocie do domu kran nam się urywa i cała łazienka jest zalana wodą. itp. Na co mamy ochotę już wczesnym wieczorem (abstrahując od ubicia kogoś, najlepiej wroga – tak przy okazji)? Na to, żeby wreszcie iść spać.

 Posted by at 19:15
sie 122013
 

Mycie


Krąży sobie taka informacja, że myć należy się często, najlepiej stosując odpowiednie środki (płyny, żele, specjalne mydła). Szczególnie wrażliwe części ciała należy myć nawet 2-3 razy dziennie. Wielu ludzi kąpie się codziennie, czasami rano i wieczorem stosując przy tym różne płyny. Oczywiście, jeśli ktoś pracuje w kopalni – nie ma się czemu dziwić, chociaż poranna kąpiel jest jednak nieco dziwna. Ale – szczególnie panie – kąpią się dwa razy dziennie jednocześnie siedząc w domu. I nie to, żeby drapały tynk czy przeprowadzały generalny remont. One prasują, gotują, poczytają książkę, a potem koniecznie się muszą wykąpać (stosując antybakteryjne mydło) aby … być czystą.

Jest bardzo delikatna granica pomiędzy tym, że ktoś się powinien wykąpać a tym, że może sobie tę kąpiel darować. To jest rzecz każdego z osobna i nikt inny nie może o tym zadecydować. Ale zbyt częste mycie szkodzi. Tak – nadmiar „czystości” też szkodzi. Człowiek potrzebuje nieco brudu, aby się zdrowo rozwijać. Przede wszystkim chodzi o bakterie skórne, które tworzą naturalną ochronę przed światem. Zbyt częste mycie oraz używanie środków myjących (im lepiej myje tym bardziej szkodzi) niszczy tę naturalną ochronę skóry. Chodzi też o te „inne” drobnoustroje, na które organizm musi się nauczyć reagować, bo jak się nie nauczy to potem nawet z przysłowiowego brudu za paznokciem może ciężko chorować.

Weźmy na przykład poranne mycie. Poranne mycie po wstaniu z łóżka, a nie po powrocie z nocnej zmiany. Ktoś wstaje rano i bardzo dokładnie się myje. Dobrze – po czym? Pomijając niektóre choroby, które powodują nadmierne pocenie w nocy zazwyczaj nie robimy nic tak brudnego, aby trzeba było zaraz rano iść pod prysznic. Jeśli ktoś się poci, bo ma 30 stopni w pokoju to niech otworzy na noc okna. Najlepsza temperatura w sypialni to ok. 18 stopni – pomijając różne przyzwyczajenia osób do mieszkania w prawie saunie (np. 27 stopni). Jeśli komuś się nie podoba jego własny zapach to niech zmieni dietę. Pachniemy tym, co jemy. Silny, kwaśny zapach jest powodowany zazwyczaj przez mięso. Jak ktoś nie wierzy niech sobie zje dużo pietruszki na śniadanie i po 2-3 godzinach niech sprawdzi jak pachną jego ręce.

Czasami jest tak, że ktoś myje się rano jednocześnie nie myjąc wieczorem. Polecałbym jednak zmienić to przyzwyczajenie. Po całym dniu – nawet gdybyśmy tylko chodzili po mieście w długich spodniach – na naszej skórze gromadzi się kurz. Oczywiście wszystko zależy od miejsca i od pory roku. Jeśli myjemy się dopiero rano to 1) wycieramy brud w pościel 2) jeśli natrafiliśmy na coś np. żrącego to dajemy temu całą noc czasu do działania. Może się zdarzyć tak, że pory skóry będą zatkane i przez noc skóra nie będzie mogła oddychać. Ale jest też inny powód. Mycie się to nie tylko usuwanie brudu ze skóry. To także masaż całego ciała. O wiele lepiej się śpi po masażu.

Zbyt częste mycie wrażliwych części ciała – szczególnie dla pań – lub używanie silnie działających mydeł lub płynów może spowodować wszelkie zapalenia lub upławy. Może też powodować powstawanie brzydkiego zapachu. Jeśli ktoś cierpi na takie dolegliwości proponuję mycie (podmywanie) nie częściej niż raz na 1-2 dni przegotowaną wodą bez wszelakich dodatków. I nie raz – tylko np. przez miesiąc.

Jeśli ktoś nie twierdzi, że bez mydła umarłby w ciągu doby polecam inny rodzaj wieczornej kąpieli. Zajmuje ok. 15 minut. Wystarczy miska z wodą, niewielki, DRAPIĄCY ręcznik lub szmatka lniana – np. 50 x 100 cm – zresztą do wyboru. Moczymy szmatkę w misce, wykręcamy i myjemy się nią kilka razy dokładnie i stanowczo przecierając skórę. Tak jakbyśmy się wycierali. Bez mydła, bez płynów do kąpieli. Jeśli ktoś ma suchą skórę może wlać sobie do miski olejku dla niemowląt. Po pierwszych razach będziecie się czuli jak nowo narodzeni po wyjściu z gabinetu masażu. Osobiście wypróbowałem ten sposób myjąc się tak od kilku lat i mogę powiedzieć, że do mycia ciała (poza niektórymi wyjątkami) nie potrzebne jest ani mydło ani różne płyny. Tutaj jeden warunek – w ten sposób powinno się myć codziennie, dokładniej co wieczór – zwłaszcza w lecie. W zimie można co drugi czy trzeci dzień. Jak jest bardzo gorąco można nawet dwa razy dziennie, np. po przyjściu z pracy – z zimną wodą w misce. Jeśli ktoś tylko nie twierdzi, że musi być mydło – bardzo polecam.

Jeszcze takie jedno „polecenie”: „myj ręce po wyjściu z ubikacji”. Bardzo proszę, jednak istotniejsze byłoby mycie rąk PRZED skorzystaniem z ubikacji. Na dworze brudzimy się znacznie bardziej niż … sobą.

 Posted by at 19:13
sie 122013
 

Mydła i preparaty antybakteryjne


I znowu reklama. Tylko umycie takim mydłem daje uczucie czystości. Bzdura kompletna. Nasza skóra ma naturalną ochronę przez czynnikami zewnętrznymi – są to właśnie bakterie i odpowiedni odczyn PH. Umycie mydłem antybakteryjnym rąk – no cóż, ręce są raczej odporne, przez wiele zazwyczaj przeszły, najwyżej zejdzie z nich skóra (informacja potwierdzona). Za to nie potrafię sobie wyobrazić umycie takim mydłem całego ciała czy też okolic najbardziej czułych, np. krocza. Tam, gdzie naturalna ochrona jest najbardziej potrzebna właśnie tam ją takim mydłem niszczymy. Uzyskamy podobny efekt gdybyśmy się umyli domestosem, no, może tylko będziemy ładniej pachnieć, zresztą rzecz gustu.

Można jeszcze pomyśleć o tych wszystkich antybakteryjnych kosmetykach do mycia twarzy. Czy bardziej pomagają czy bardziej szkodzą. Według medycyny chińskiej trądzik nie jest wynikiem działania bakterii tylko zaburzeń w organizmie, więc zabijanie bakterii nic nie da. Zazwyczaj nie daje. A przy okazji zabija się te pożyteczne bakterie.

 Posted by at 19:09