sie 132013
 

Bezsenność


Bezsenność jest jedną, tuż przy bólach głowy, z coraz bardziej powszechnych dolegliwości związanych z tzw. chorobami cywilizacyjnymi.

Bezsenność można podzielić na kilka grup. Może być to bezsenność, kiedy dana osoba nie może zasnąć. Drugą formą jest częste budzenie się w nocy. Trzecią jest zbyt szybkie budzenie się np. o 3 w nocy i niemożność dalszego snu.

Brak snu, poza innymi skutkami powoduje, że osoba staje się bardzo drażliwa i każdy, nawet najdrobniejszy problem doprowadza do wybuchów złości. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, że napady złości, złe samopoczucie, nieuzasadniony gniew mają swoje źródło w braku odpowiedniej ilości snu.

Niekiedy – nie jest to jednak typowa bezsenność – nie da się zasnąć jednej nocy, pomimo tego, że zazwyczaj śpi się dobrze. Poradziłbym wtedy nie męczyć się leżeniem w łóżku tylko po prostu wstać i zrobić coś. Zaległą pracę (byle nie remont), ciche porządki. Ciekawe jest, że wtedy zazwyczaj myśli się bardzo kreatywnie. Lepiej jest zająć się czymś wymagającym myślenia lub ruszania się – czytanie książki lub patrzenie na film może nie dać żadnego rezultatu. Wstać, zrobić coś i godzinę lub dwie później iść do łóżka. Jeśli nie uda się zasnąć przez 30-45 minut – znowu wstać. Jeśli prowadzimy w miarę zdrowy styl życia i nie jesteśmy wiecznie niedospani nie należy się taką jedną nocą przejmować. Co ciekawe – zazwyczaj na drugi dzień, nawet jeśli spało się 3 godziny, nie jest się bardzo zmęczonym. Chociaż i tak i tak trzeba to później odespać.

Niekiedy jesteśmy tak zmęczeni, że zasypiamy w dzień, prawie na stojąco. Dobrze jest się wtedy położyć na chwilę, np. na 30-60 minut. Nie należy jednak przedłużać tej drzemki gdyż przechodzimy wtedy do fazy głębokiego snu i pomimo tego, że znacznie lepiej wypoczywamy to bardzo ciężko jest się nam potem obudzić, a po obudzeniu dojść do siebie. Drugi problem pojawia się wieczorem – nie można zasnąć.

Kolejnym problemem w zasypianiu jest nieodpowiednia pora udawania się na spoczynek. Każda osoba zazwyczaj czuje wieczorem spadek energii o określonej godzinie i robi się śpiąca. Ale ignorując sygnały organizmu jeszcze zrobi to, tamto, jeszcze wypierze, wyprasuje, popatrzy na film i okazuje się, że jest godzinę lub dwie później i że… wcale nie jest śpiąca. Przeczekanie na siłę okresu kiedy organizm jest najbardziej podatny na zasypianie jest jednym z częstszych błędów. A co jeśli ktoś robi się senny o godzinie 21? Należy iść spać. Nawet jeśli pora wydaje się bardzo wczesna. Widać organizm tego potrzebuje. Kiedy organizm będzie zdrowy wypoczęty nie będzie zasypiał w środku dnia i wczesnym wieczorem.

Przyczyn powodujących bezsenność jest wiele. Można do nich zaliczyć: nerwowy styl życia, niewłaściwe pokarmy, objadanie się, nadmierna kolacja, zaparcia, zbyt wysoka temperatura w sypialni (najlepiej 18-19 stopni C), niewygodne łóżko (np. zbyt miękkie) i oczywiście choroby.

Wspomnę tu jeszcze, że najbardziej wartościowy sen jest przed północą i znacznie lepiej jest położyć się o 21 i wstać o 3 niż położyć się o pierwszej i wstać o siódmej.

Słuchanie muzyki, radia (bardzo dobre do tego są czytane książki, jednak są trudno dostępne), puszczonego cicho, właściwie na granicy słyszalności. Pozwala to skupić się na treści i przestać myśleć. Radio nie jest najlepsze ze względu na nieciekawe wiadomości. W żadnym przypadku nie telewizor. Może być ścieżka dźwiękowa z filmu nagrana na kasecie lub CD.

Pigułki nasenne naprawdę przynoszą tylko chwilową ulgę, długotrwałe ich zażywanie wywołuje wiele skutków ubocznych – uszkodzenie wątroby, nadciśnienie, obniżenie odporności, zawroty głowy i senność (następnego dnia), zakłócenie ostrości widzenia i koncentracji, obniżenie sprawności następnego dnia. Oprócz tego łatwo się od nich uzależnić. Ludzie, którzy zażywają pigułki nasenne, już po dwóch lub trzech tygodniach muszą zwiększyć dawkę, aby działały. Po ich odstawieniu pojawiają się objawy abstynenckie -bezsenność, niepokój i lekkie otępienie, które często prowadzą do kolejnego opakowania (silniejszych) środków nasennych.

Zasypianie ułatwiają wszelakie mieszanki wszystkich najbardziej znanych ziół uspokajających: kozłka lekarskiego, tarczycy, chmielu, męczennicy krwistej i rumianku. Można np. zażywać dziurawiec, żeń-szeń syberyjski, tarczycę i bardzo dużo kozłka lekarskiego – kilka razy dziennie, a przed snem brała wyjątkowo dużą porcję.

Zioła te działają, jednak pod jednym warunkiem. Trzeba je zażywać regularnie, np. przez kilka miesięcy. Jednorazowe wypicie herbaty ziołowej nie zlikwiduje problemu.

Bardzo cenione są: kocimiętka, rumianek, sałata, kwiat pomarańczy, mak, rozmaryn, migdały i przede wszystkim kozłek lekarski. Po zażyciu kozłka pamiętamy swoje sny i następnego dnia budzimy się wypoczęci. Równie dobra jest mieszanka ziół : kozłka lekarskiego i melisy.

Innym ziołem, które jest bardzo dobre w leczeniu bezsenności, jest kocimiętka właściwa (Nepeta cataria). Polecić można także rumianek, który łagodzi ból i ma działanie nasenne, kwiaty męczennicy krwistej. W Europie mieszanka męczennicy i kozika lekarskiego jest jednym z najpopularniejszych środków nasennych. Męczennica jest szczególnie pomocna przy napięciu mięśni i pobudzeniu psychicznym, które to czynniki zakłócają sen.

Przy kłopotach z zaśnięciem lub zbyt wczesnym budzeniem się należy zażywać dziurawiec. Podobnie jak męczennica, dziurawiec reguluje procesy chemiczne w mózgu, wzmacnia działanie serotoniny, od której poziomu zależy sen i zdolność rozładowywania napięcia.

W Indiach na bezsenność bierze się gotu kolę (Centella asiatica) i stosuje równocześnie uspokajające ćwiczenia jogi i medytację. Oprócz innych działających uspokajająco związków gotu kola zawiera znaczną ilość „przeciwstresowych” witamin z grupy B.

Kolejnym ważnym ziołowym środkiem nasennym jest chmiel, który działa w niezwykły sposób. Oddziałuje on bezpośrednio na układ nerwowy. Zażyty w postaci naparu, nalewki lub pigułek, skutkuje już po 20-40 minutach. Badania przeprowadzone w Niemczech wykazały, że osoby z zaburzeniami snu, którym podawano mieszankę kozłka lekarskiego i chmielu, jak same mówiły, zapadały w głębszy sen. Pomóc może również wąchanie chmielu. Z tego powodu w Europie od wieków wkładano suszony chmiel do poduszek. W przeciwieństwie do innych ziół, skuteczność chmielu jest większa po upływie pewnego czasu – kontakt z powietrzem wzmacnia jego właściwości uspokajające. Można uszyć „usypiającą poduszkę” zaszywając w niej zioła w proporcjach: 2 części suszonych szyszek chmielowych, 1 część suszonego kwiatu rumianku, 1 część kwiatu lawendy. Chmiel powinien zachować swoje właściwości przez rok.

Można zrobić usypiającą nalewkę: kłącze kozłka lekarskiego, szyszki chmielu, męczennica krwista i kwiat rumianku. Ze względu na smak lepsza jest nalewka (na alkoholu) niż herbata z tych ziół.

 Posted by at 08:29
sie 122013
 

Oszustwa i naciągania


Byłem ostatnio na giełdzie minerałów i oglądając niektóre rzeczy zdecydowałem napisać taki rozdział. Będę tu umieszczał informacje o wszystkim co wyda mi się naciąganiem ludzi na tzw. metody naturalne.

Zastanawiałem się co powoduje że niektórzy ludzie są negatywnie nastawieni do stosowania naturalnych metod leczenia? Może ten rozdział będzie odpowiedzią na to pytanie. A zatem:


Skarpetki bioaktywne. Spytałem się pani co one robią, że są bioaktywne. – To są takie specjalne skarpetki jak ktoś ma zimne stopy to one pomagają – pani odpowiedziała. Więc spytałem się co jest w nich takiego specjalnego pani odpowiada, że materiał jest specjalny. Biorę skarpetki do ręki – na metce skład – bawełna 80% polyramid??? 20%. Pytam się który materiał jest tym specjalnym materiałem, bo w domu mam skarpetki dokładnie z takim składem materiałów i kupiłem je normalnie w sklepie. Pani mówi, że one są dodatkowo naenergetyzowane przez profesora jakiegośtam (wymieniła nazwisko, ale nie o nazwisko tutaj chodzi). Pytam się jak (wydaje mi się) zupełny laik – czy chodzi o to, że ktoś tak potrzymał ręce nad nimi (przyłożyłem ręce do skarpetek) i one potem będą pomagać? Tak – powiedziała pani. A jak długo takie „naenergetyzowanie” wystarczy – spytałem. – Na rok. Dziękuję.

Odpowiedź: Po pierwsze. Skarpetki były z normalnego materiału.
Po drugie. Nawet jeśli ktoś je naenergetyzował wystarczyłoby to na maximum kilka godzin. Jeśli ktoś „pomacałby” te skarpetki, leżałyby na słońcu, na plastiku, na stole innymi słowy – gdziekolwiek – takie naenergetyzowanie wyczerpałoby się w ciągu maximum godziny.
Nie wspomnę już że po dniu noszenia, a już w ogóle po wypraniu (ogólnie po zamoczeniu) po takim naenergetyzowaniu nie pozostanie nawet ślad.
Po trzecie – skarpetki naprawdę działały jeśli ktoś miał zimne nogi. Nie były zbyt grube więc 2 lub 3 pary znakomicie by je ogrzały – jak każda inna skarpetka.
Od razu powiem – można energetyzować różne przedmioty – sam to robiłem. Chyba najlepiej energetyzuje się wodę. Ale energetyzowane skarpetki – to już lekka przesada.

 Posted by at 20:30