sie 122013
 

Zdrowe / Niezdrowe


Wiele razy słyszeliśmy, że tego nie wolno, to jest szkodliwe, a co innego jest bardzo zdrowe i właściwie najlepiej gdybyśmy się w tym wykąpali.

Muszę bardzo zmartwić wszystkich fanów „zdrowej żywności”. NIE MA jednego produktu, który byłby zdrowy dla wszystkich (np. kefir) i jednego produktu, który kategorycznie byłby niezdrowy dla wszystkich (np. arszenik). Przykład? Bardzo prosto – dawniejszymi czasy kiłę leczono arszenikiem. No przecież nie łyżeczkę dziennie, ale jednak. Coś, co jest przez nas uważane jako trucizna było lekarstwem. Zresztą podobnie jest z chemoterapią.

Wszyscy twierdzą, że papierosy są szkodliwe. Owszem, mają sporo racji, ale jeśli ktoś ma np. śluz w płucach – wtedy mogą pomóc. Alkohol – jak wiadomo trochę czerwonego wina do posiłku ułatwia trawienie, coś tam z układem krwionośnym i ogranicza występowanie chorób serca. No tak, ale jeśli do obiadu wypije się „szklaneczkę” wódki? To tak jak z łyżeczką arszeniku czy z czterdziestoma papierosami dziennie.

Patrząc na jakość naszego jedzenia mogę powiedzieć, że jemy za mało kasz, ryżu, pszenicy, pełnych ziaren, otrąb i innych „zdrowych rzeczy”. Z drugiej strony, jeśli ktoś je tylko kasze, szczypiorek, kefir i biały ser bardzo łatwo nabawi się bardzo zdrowego kataru. Jak jest ciepło – dobrze jest jeść coś orzeźwiającego, ale bez przesady. Dzisiaj widziałem dziewczynę ubraną w cienki polar z długimi rękawami. Na dworze było ok. 28 stopni w cieniu. Może to o czymś świadczy. Organizm potrzebuje wszystkiego – i białego sera i czegoś „trudniej” strawnego – np. piersi z kurczaka. Nie mówię, że trzeba jeść mięso, ale twierdzę, że trzeba dostarczyć organizmowi i tego, co go „orzeźwia” i tego co go „ogrzewa”.

 Posted by at 20:09
sie 122013
 

Co i jak?


Wydaje się, że jest zupełnie obojętnie jak coś jemy. Ot, porwana kromka w biegu czy ta sama kromka przed telewizorem. Sama czynność jedzenia jest w nas tak bardzo zakorzeniona, że zazwyczaj nie zwracamy na nią uwagi. Po prostu jemy.

Pierwsze trawienie rozpoczyna się w jamie ustnej, poprzez gryzienie i zmieszanie jedzenia ze śliną. Bardzo często – w pośpiechu – „połykamy” coś i mamy śniadanie z głowy. Nasz żołądek zamiast zabrać się do trawienia musi najpierw za nas „pogryźć” to co zjedliśmy. Utrudnia to trawienie i znacznie je spowalnia, co powoduje zaleganie żywności w żołądku.

Chińczycy mówią – należy jeść płyny i pić jedzenie. Jest to bardzo obrazowe i jest w tym nieco racji. Jedzmy powoli, dokładnie gryząc. Niektórzy z nas mogą zaobserwować co się dzieje z niemowlętami kiedy ssą lub piją z butelki zbyt szybko – wymiotują. Jest to naturalna obrona organizmu. Kiedy jesteśmy starsi organizm potrafi sobie poradzić z niepogryzionymi kawałkami jedzenia, jednak czyni to z trudnością. Czasami jest tak, że szykujemy sobie sytą kolację (kolacja, ciastka i na deser lody) i zasiadamy przed telewizorem. Oglądamy Szwarcenegera czy innego Aliena i … nagle stwierdzamy, że lody się skończyły. Lody się skończyły, a po kolacji i ciastkach zostały tylko puste talerze. Jemy, nie wiedząc nawet, że jemy, nie mówiąc o tym, że nie wiemy co jemy. Mógłby nam ktoś podsunąć starego trampka, a nam – żując go – przeleci przez głowę, że nieco niesłony. Taką samą rzecz można zaobserwować w kinach, kiedy na krótkie seanse (np. 45 minut) ktoś niesie – bez przesady – wiadro popcornu i mały kubełek coca-coli. Kubełek, który objętościowo zajmuje dwa lub trzy razy więcej niż żołądek. A mimo wszystko już w środku seansu wiaderko jest puste i zastanawiamy się dlaczego było takie małe.

Bardzo ogólnie – jedzmy powoli. Pijmy powoli.

Temperatura jedzenia – Chińczycy mówią, że lody są zabójstwem dla żołądka. Jest w tym nieco racji – żołądek potrafi trawić jedynie ciepłe posiłki. Im zimniejsze jedzenie tym więcej energii tracimy na ogrzanie go przed trawieniem. Jednak stojąc na słońcu w temperaturze 45 stopni Celsjusza nie będziemy się nad tym zastanawiać, prawda?

 Posted by at 20:08
sie 122013
 

Podkłady, szminki, kremy. Makijaż


Moda, a raczej jej wpływ na zdrowie. Może w tym momencie przesadzę, ale mogę śmiało powiedzieć, że – szczególnie panie – mają do wyboru. Być „upiększone” czy zdrowe. Ile kobiet rano, przed wyjściem używa np. podkładu czy korektora gdyż „tak jak wygląda nie może wyjść na ulicę”. Wszystko w porządku jeśli to jest raz, dwa razy. Ale stosowane przez kilka miesięcy? Przez kilka lat?

Problemem nie jest tu zastosowanie jakiegokolwiek kosmetyku – wszak są po to, żeby upiększać i chronić naszą skórę – problemem jest czas, przez jaki ich używamy. Proszę wyobrazić sobie, że każde użycie np. podkładu „zostawia” w naszej skórze odrobinę substancji – powiedzmy – źle oddziaływującej na skórę. Powiedzmy wielkości małego ziarenka piasku. Przez miesiąc mamy tych ziarenek 20? 30? Wystarczy czegoś używać tylko 2 razy dziennie, żeby po miesiącu tych ziarenek nazbierało się 60. Organizm pozbędzie się jednego, kilkunastu. Ale nie więcej. Oczywiście, pozbędzie się również 60, ale jeśli będzie to wymagało długie czasu? Np. 5 miesięcy? Czy dajemy mu ten czas?

Może nieco o makijażu. Wiele kobiet malując się uważa, że będą ładniej wyglądać. Owszem, jest w tym nieco prawdy. Ale najlepszy makijaż jest taki, którego nie widać. Jeśli już z kilkunastu metrów widać, że na twarzy jest warstwa czegoś bliżej (dla mężczyzn) nieokreślonego – taka osoba raczej staje się śmieszna niż ładna. Gorzej, kiedy za makijażem kobieta stara się ukryć osobowość – stać się kimś innym.

Znam (młodą) osobę, która nie wyjdzie z domu zanim się nie pomaluje. Nie mówię o tym, że w odwiedziny czy do szkoły, ale np. nie wyniesie śmieci jeśli nie ma makijażu. „Bo ktoś ją może zobaczyć”. Osoba ta, dziewczyna, ma narzeczonego. Mają zamiar się pobrać. Narzeczony musi czekać na nią pod drzwiami kiedy po nią przychodzi, bo ona się jeszcze nie pomalowała. Nie wpuści go do domu, bo mógłby zobaczyć jak ona wygląda bez makijażu.

Proszę wybaczyć stwierdzenie, ale to jest nieco chore. Mają być małżeństwem. Mają mieszkać razem. I jej facet nie może jej zobaczyć bez makijażu. Albo nie będzie się myła, albo będzie codziennie (do końca życia) wstawać pół godziny przed mężem, biec do łazienki i będzie się malować.

(cdn.)

 Posted by at 20:07
sie 122013
 

Antyperspiranty


Super wygodne – reklamowane – antyperspiranty. Będziesz cudownie pachnieć przez cały dzień. Tak, ale znowu – jeden dzień – bez problemu. Tydzień – już gorzej. A codziennie?

Pot nie jest tylko po to, żeby człowiek „brzydko pachniał”. Nie jest też dla ozdoby. Wraz z potem usuwane są toksyny z organizmu – toksyny powstałe ze spalania jedzenia. To wszystko czego organizm nie był w stanie wykorzystać MUSI być wydalone. Proszę sobie wyobrazić nie korzystanie z ubikacji przez kilka godzin. Uciążliwe, prawda? Ale oprócz wydalania toksyn pot reguluje również temperaturę ciała, zwłaszcza w lecie. Używając antyperspirantów blokujemy wydzielanie potu. Osiągamy dwa, główne cele – nie wydalamy toksyn i przegrzewamy organizm. Załóżmy, że antyprespirant „zatyka” (w uproszczeniu) pory w skórze, przez które wydobywa się pot. A proszę sobie wyobrazić takie „zatkanie” innej części ciała i nie korzystanie z ubikacji. Tylko, że nie „czujemy” tego, że nie możemy się pocić, ale nie korzystanie z ubikacji odczujemy – i to bardzo. Ale dla organizmu skutek jest podobny. Nie pozwalamy mu normalnie funkcjonować.

Niektóre antyperspiranty są bardzo skuteczne – szybko się wchłaniają i działają bardzo długo. Nawet myć się nie trzeba (to oczywiście żart). Antyperspirant może być wchłaniany do organizmu i rozprowadzany przez krew we wszystkie miejsca. Dziewczyna codziennie używająca antyperspirantu przestaje się pocić. Jest super, ale… Organizm jest pozbawiony naturalnej siły obronnej przed ciepłem (zatkane są wszystkie pory skóry, czy to na nogach czy na plecach) i przegrzewa się. Objawami mogą być: pieczenie oczu, zaparcia, pieczenie w żołądku, przesunięcie okresu, ogólne „wysuszenie” organizmu – zarówno skóry jak i śluzu np. w jelicie grubym, mogą się pojawić kłopoty z pęcherzem, omdlenia – nie mówiąc już o samopoczuciu. Naprawdę należy się głęboko zastanowić nad tym – czy warto.

Nie chodzi o to, żeby nie używać dezodorantów czy antyperspirantów. Używajmy, dlaczego nie. Po to mamy naukę i technikę, żeby z jej osiągnięć korzystać. Ale uważajmy co robimy. W zimie nie jest gorąco, nie pocimy się tak bardzo. A ile osób nadal używa antyperspirantów? Inny przykład – jest lato, gorąco. Idziemy na samotny spacer po lesie. Nikt nas nie zobaczy, nikt nas nie będzie wąchał. A jednak nie dajemy odpocząć organizmowi i znowu – bo …. właśnie, bo co? Bo ktoś zobaczy, poczuje? A kto zobaczy jak nikogo nie spotkamy? Może warto się nad tym zastanowić. Egzaminy są zupełnie inną stroną i tutaj – jak najbardziej. Ale jak często zdajemy egzaminy? Może miejmy dezodorant i antyperspirant. Ale tego ostatniego używajmy tylko kiedy naprawdę potrzebujemy.


I z ostatniej chwili. Zauważyłem, że antyperspiranty zmieniają zapach potu – po zaprzestaniu ich używania pot ma bardzo nieprzyjemny zapach. Potrzeba dużo czasu, aby wrócił on do swojego pierwotnego zapachu.

A w katalogu kosmetyków dla kobiet pojawiła się nowa informacja, pod tytułem: „Antyperspiranty górą”. Oto treść: „Dezodoranty antyperspiracyjne najnowszej generacji całkowicie powstrzymują wydzielanie się potu. W przeciwieństwie do zwykłych dezodorantów, które eliminują tylko zapach potu, antyperspiranty zwężają ujścia kanalików potowych blokując produkcję potu. Zabezpieczają nas na wiele godzin dając komfortowe poczucie trwałej świeżości.” (podkreślenie moje)

Co dziwniejsze cena takiego „cuda” wynosi 7,90 zł. Niektóre dezodoranty kosztują 12-18 zł. Jak to jest, że produkty kosmetyczne „najnowszej generacji” są tańsze niż starsze i – według reklamy – przestarzałe technologie?

Producenci nie muszą dbać o wysoką jakość produktu – antyperspirant nie musi pozostawiać długiego zapachu czy też nie musi neutralizować potu. On ma za zadanie zablokować pory skóry, czy to jest potrzebne czy nie. Skóra nie tylko nie potrafi produkować potu lecz też nie oddycha. Ale co więcej – ich działanie polega na „zwężeniu ujścia kanalików potowych” a nie tak naprawdę na zablokowaniu produkcji potu. Możliwe, że gruczoły potowe nadal produkują pot lecz nie może się on wydostać na zewnątrz. Możliwe jest wydalanie potu do wewnątrz organizmu lub zatrucie własną wydzieliną i w konsekwencji obumarcie gruczołów potowych.
Nie wiem czy Panie zwróciły uwagę – jak trudno jest umyć się po takim antyperspirancie? Nawet dwu-trzy-krotne umycie nie pozwala na całkowite jego usunięcie.

 

Tak przy okazji – mimo, że wpis jest archiwalny – pozwolę sobie tutaj dopisać. Ostatnio jak byłem w aptece pani (dlaczego zawsze kobiety?!?) kupowała „tabletki na wydalenie wody z organizmu”. Ciekawe kto wpadł na taki genialny pomysł, zwłaszcza w lecie. No pewnie, brak wody gwarantuje brak pocenia się.

 Posted by at 20:03
sie 122013
 

Buty


Inną sprawą są buty. Zwyczajne, półbuty, klapki, sandałki, na obcasie, na koturnie, czółenka i inne. Do wyboru do koloru. I tutaj też podążamy za modą wymyśloną przez projektanta – masochistę. Przesadzam? Być może. Ależ – drogie Panie, gdyż ten problem głównie Pań dotyczy – ileż to razy miałyście opuchnięte stopy bo buty były takie czy inne. Ileż to razy kupowałyście buty w sklepie z myślą „a, jakoś się rozejdzie” i wracały do domu z nowymi odciskami czy odrapaniami. A ile razy – idąc na zabawę zmieniałyście buty na „coś wygodniejszego” lub po prostu zdejmowałyście je. Warto? Ubierając takie, a nie inne buty nie patrzymy w przyszłość. A ile kobiet widzi się teraz – starszych kobiet – z czerwonymi, opuchniętymi, odrapanymi stopami. Warto było? Na to pytanie musi sobie każdy sam odpowiedzieć.

A buty na wysokich obcasach? Bolą potem łydki, kręgosłup. Już nie wspomnę o tak przyziemnych sprawach jak zwykłe zwichnięcie kostki czy złamanie nogi. Tak, kobieta na obcasie jest ładna. Przynajmniej tak się mówi, bo jest to rzecz gustu. Ale ile kobiet wieczorem najchętniej odkręciłyby sobie stopy żeby tylko ich nie czuć? I co z tego. Rano zakładają dokładnie to samo.

 

Ciekawe jest, że – jak to ostatnio moja żona zauważyła – dokładnie widać która kobieta wracając z parku ubrała się w miarę sensownie. Te, które wyglądają, jakby się miały rozpłakać na pewno wybrały śliczne buty. Śliczne, nie koniecznie wygodne. Ale tego pewnie nigdy nie zrozumiem.

 Posted by at 20:01
sie 122013
 

Torebki, plecaki i inne


Ktoś kiedyś powiedział, że dziewczyna składa się z ciała, torebki i duszy. Ktoś, kto był dziewczyną wie, że jest w tym sporo racji. W torebce jest wszystko – począwszy od kluczy do mieszkania skończywszy na informacji o premierze nowego spektaklu w 1974 roku.

Jako dzieci nosimy tornistry, potem zamieniamy to na plecaki, a w końcu na aktówki i torebki. Niestety wystarczy popatrzeć na ramiona żeby zobaczyć co i jak długo ktoś nosi. Zazwyczaj ramię, na którym jest torebka (lub po tej stronie, gdzie coś niesiemy) unosimy nieco wyżej – taki odruch. Im cięższe tym ramię podnosimy wyżej. Jeśli ktoś nosi regularnie coś na jednym ramieniu nabawia się … skrzywienia kręgosłupa. Często można zauważyć kobietę, która nosi torebkę na prawej stronie i, gdyby poprowadzić kreski od linii ramienia prawego i lewego – byłyby oddalone od siebie nawet o kilka centymetrów. Jedna strona szkieletu kostnego jest przeciążona, druga jest ściśnięta. Tak samo narządy – jedne są przemęczane, drugie są ściskane. A wystarczy co jakiś czas zmieniać ramię. Np. jeden dzień – prawe, drugi – lewe. Uwaga dla osób, które przez ostatnie lata nosiły zawsze coś na jednej stronie. To będzie bolało. Jeśli ktoś chce się „wyprostować” czynić to powoli i nie bardzo na siłę. Macie kilka lat pracy nad sobą przed sobą.

Jeszcze jedno. Może nie w tym miejscu, ale jednak, bo jest to związane z wadami postawy. Jeżeli kobieta ma problemy z bolesnymi miesiączkami niech się zastanowi nad tym, czy chodzi wyprostowana, czy „przechyla” się na którąś stronę. Pozornie nie ma to związku, ale: nieprawidłowa postawa powoduje przemieszczenie narządów wewnętrznych, zmienia się ustawienie miednicy. Może taka jest właśnie przyczyna. I bynajmniej nie przejdzie, po rozpoczęciu współżycia czy urodzeniu dziecka – jak twierdzą niektórzy lekarze – specjaliści. Może jednak trochę złagodnieje po zmianie pewnych przyzwyczajeń. Jak może boleć – wie tylko kobieta, ale warto się zastanowić nad tym jak chodzimy, szukać przyczyny, zamiast „pomagać” sobie kolejnym opakowaniem środka przeciwbólowego.

 Posted by at 19:59
sie 122013
 

Jak ktoś powiedział: „wszystko co mądre powiedział już ktoś inny” – wiele prawd krąży po świecie, a zmieniają się w prawdy dopiero jak podpisze się pod nimi znany Autorytet.

Autorytetem jestem jak na razie jedynie w chwili wyboru kolacji czy też w podobnych kwestiach więc nadmierna sława mi nie grozi. Wpadł mi jednak w ręce taki list – jak na razie przyznaję nie wiem kto jest autorem, ale może nie będzie to aż takie istotne. Może wazniejsze jest czy może okazać się prawdą…


LEPIEJ BYĆ PRZEZORNYM NIŻ ŻAŁOWAĆ

Jakiś czas temu brałam udział w seminarium popularyzującym wiedzę o raku piersi. W czasie dyskusji zapytałam, dlaczego najczęstszym miejscem występowania raka piersi jest pacha. Na moje pytanie nie można było wtedy udzielić odpowiedzi.

Właśnie dostałam ten e-mail i uważam za bardzo interesujący fakt, że znalazła się odpowiedź na moje pytanie. Proszę was wszystkie o zastanowienie się nas codziennym stosowaniem produktu, który ostatecznie może doprowadzić do śmiertelnej choroby. Ja od dzisiaj przestanę go używać.

Przesłała go do mnie koleżanka, a kiedy pokazałam go przyjaciółce, która przechodzi właśnie chemioterapię, powiedziała mi, że dowiedziała się o tym ostatnio w grupie wsparcia. Szkoda, że nie wiedziała tego 14 lat temu. Dostałam właśnie tę informacje z seminarium nt. zdrowia i chciałabym się nią podzielić z innymi.

Główną przyczyną raka piersi jest używanie antyperspirantów. Dlaczego? Koncentracja toksyn prowadzi do zmian w komórkach, czyli do RAKA. Tak, chodzi tu o ANTYPERSPIRANTY. Większość tego rodzaju produktów jest kombinacją antyperspirantu i dezodorantu, sprawdź więc w domu, czego używasz. Dezodorant jest w porządku, antyperspirant nie. Oto dlaczego:

W ludzkim ciele jest kilka obszarów do usuwania z organizmu toksyn: pod kolanami, za uszami, w pachwinach, pod pachami. Toksyny wydalane są przez pocenie się (perspiration). Antyperspirant, jak wyraźnie wskazuje jego nazwa, zapobiega poceniu, a tym samym powstrzymuje ciało od pozbywania się toksyn z miejsc pod pachami. Te toksyny tak po prostu nie znikają. Zamiast je wypocić, organizm deponuje je w węzłach limfatycznych pod pachami.

Prawie wszystkie guzy raka piersi występują w górnej, zewnętrznej ćwierci obszaru piersi. Właśnie tam zlokalizowane są naczynia limfatyczne. Poza tym mężczyźni są mniej narażeni (chociaż nie całkowicie wykluczeni) na zachorowanie na raka piersi z powodu stosowania antyperspirantów, ponieważ duża częć antyperspirantu zatrzymywana jest przez włosy i nie jest nakładana bezporednio na skórę. Kobiety stosujące antyperspirant zaraz po goleniu zwiększają jeszcze bardziej ryzyko, ponieważ golenie pozostawia prawie niezauważalne zarysowania na skórze, przez które środki chemiczne mogą wniknąć do organizmu pod pachą.

PROSZĘ, przekażcie to dalej każdemu, na kim wam zależy. Rak piersi staje się przerażająco powszechny. Wiedza o tym może ocalić życie. Jeśli jesteś co do tych odkryć sceptyczna/y, zachęcam do zrobienia poszukiwań/badań na własną rękę. Może dojdziesz do tych samych wniosków?

 


Po opublikowaniu tego artykułu otrzymałem sporo listów z adresem strony z opinią lekarza, że ten „łańcuszek” jest oszustwem. Na tej stronie jest między innymi zdanie, że skóra nie pełni roli wydalania toksyn z organizmu.

Z tego co pamiętam to już w szkole mówili, że jednak coś tam przez skórę się wydostaje z organizmu. Ale jeśli ktoś nadal twierdzi, że skóra nie wydala to proszę odpowiedzieć na pytania:
– dlaczego zapach człowieka zależy od tego co je?
– dlaczego zapach chorego człowieka jest nieprzyjemny?
– dlaczego w czasie choroby człowiek obficie się poci? – jeśli – jak twierdzą w podawanym artykule – pot służy wyłącznie do termoregulacji to:
1) dlaczego z potem wydzielane są substancje mineralne?
2) dlaczego nikt nie mówi o możliwości przegrzania organizmu?

Tak wiem, to jest łańcuszek. I dobrze Państwo wiedzą, że nie umieszczam na stronie głupot w stylu jak wyślesz 3 emaile to będziesz miał udany seks. Piszecie do mnie, że kiedyś, jeszcze przed antyperspirantami, też był rak piersi. Tak był. Zatrucia ołowiem też były. Ale ile ich było 50 czy 80 lat temu, a ile ich jest teraz. Jeśli tak właściwie nie wiadomo co powoduje raka, to może warto posłuchać co może powodować? Zwłaszcza, że niektóre argumenty wydają się możliwe.

Jeśli ktoś używa antyperspirantu raz w tygodniu – niech sobie używa. Ale są kobiety, które używają go kilka razy dziennie, nawet po wyjściu z kąpieli lub przed snem. Może ten „łańcuszek” skierowany jest właśnie do nich. Może jest po to, żeby zaczęły uważać na to co robią zanim będzie za późno.

A jeśli lekarze twierdzą, że zatruta żywność, powietrze, woda, używane środki chemiczne, niedożywienie i przemęczenie nie są główną przyczyną chorób – niech znajdą tą przyczynę i niech ją usuną. Bo zewsząd słychać tylko: usuwa objawy choroby.

Na koniec moja osobista rada. Porozmawiajcie z lekarzem, mądrym lekarzem, któremu koncerny farmaceutyczne nie składają wizyt o tym czy działanie np. antyperspirantu może wpływać szkodliwie na organizm. A potem dodajcie do tego fakt, że są ludzie o wiele bardziej wrażliwi, którzy duszą się kiedy koło nich przejedzie ciężarówka z chmurą spalin.

 Posted by at 19:58
sie 122013
 

Antykoncepcja i inne


Antykoncepcja jest nadal tematem, o którym się nie mówi. Jak zwykle, bo po co, prawda? Niestety większość środków, powiedziałbym wszystkie mają jakieś swoje wady. Jedne większe inne mniejsze.

Większość obecnie dostępnych środków jest – niestety – szkodliwa. Wszelkiego rodzaju tabletki hormonalne mogą spowodować rozregulowanie organizmu, niemożność późniejszego zajścia w ciążę lub patologiczny wzrost płodu. (czytaj też „poczęcie”). Nie mówiąc już o zwyczajnych „bólach głowy”.

Wszelakie wkładki wewnątrzmaciczne również są bardziej szkodliwe niż zazwyczaj wiadomo. Pomimo negatywnego wpływu samego działania wkładek (absorbcja jonów metali) na organizm możliwe do wystąpienia są: zaburzenia płodności, nadżerki i inne, aż do mechanicznego powstania nowotworu.

Prezerwatywy – sposób jeszcze najbezpieczniejszy, chociaż – zgodnie z testami – najmniej skuteczny (nie biorąc pod uwagę metod naturalnych). Można z tym polemizować. Na 100% jest to najzdrowszy ze środków chemicznych sposób (i zdrowszy nawet od wstrzemięźliwości). Pomijając oczywiście prezerwatywy ze środkiem plemnikobójczym – nawet dla zdrowej kobiety nadmierne ich używanie skończy się bardzo boleśnie. Jedyną przeszkodą w stosowaniu prezerwatyw jest brak wymiany płynów ustrojowych i brak absorbcji cząsteczek do krwiobiegu partnerów. Według mnie jest to konieczny element udanego związku emocjonalnego. Oczywiście w ramach rozsądku. Kilka razy w miesiącu, kiedy ma się pewność nie zajścia w ciążę wystarczy.

Zastanawiałem się czy to też umieścić, ale osoby nie zgadzające się z tym mogą tego nie czytać. Mężczyźni używający „smakowych” prezerwatyw, zresztą jakichkolwiek, zwłaszcza ze środkami plemnikobójczymi, mogą poczuć ich zapach w ustach partnerki. Wystarczy sobie wyobrazić że użyliśmy jakiegoś środka szkodliwego dla organizmu – kto ma wyobraźnię – temu powinno to wystarczyć.

Wstrzemięźliwość. „U jednego powoduje pryszcze, u innego ustawy antyaborcyjne” – krąży takie powiedzenie. Od razu na samym wstępie – szczególnie dla dziewcząt. Pryszcze, ani bóle wszelkiego rodzaju nie znikną Wam kiedy, kolejno: będziecie się całować z chłopakiem, pójdziecie z nim „do łóżka”, będziecie miały dziecko, drugie czy trzecie, będziecie raczej babciami niż dziewczętami. Mamy czy lekarze często mówią, że pryszcze znikną jak wyjdziecie za mąż. To jest taka sama bajka jak to, że dzieci przynosi bocian. Kto chce, niech wierzy, ale pryszcze są oznaką, że dzieje się coś niedobrego w organizmie. Tak samo bóle. W ZDROWYM organizmie nic nie boli, OKRESY również powinny być NIEBOLESNE. Oczywiście, nie będzie tak, że dziewczyna nawet „nie zauważy”, że się coś dzieje. Ale kiedy ból jest tak silny, że nie można normalnie funkcjonować – to sygnał, że coś jest bardzo nie tak. I tu od razu wzmianka. Żaden lekarz medycyny konwencjonalnej nic na to nie pomoże. Jeśli znajdzie się taki – proszę o namiary – umieszczę go tutaj na stronie. Za to gwarantuje, że usłyszycie „to musi boleć”. Nie musi.
No dobrze, to była dygresja. Wstrzemięźliwość powoduje „jedynie” napięcia psychiczne, fizyczne i – zależnie od czasu – „dziwaczenie”.

Metody naturalne.  Dla kobiet, które potrafią obserwować, dla mężczyzn, którzy potrafią liczyć. I niech to nie będzie tak, że kobieta się wszystkim zajmuje. Powiedzmy mu, kiedy się zaczęło i niech się sam męczy z liczeniem (na początku można też liczyć – w ukryciu. Uzyska się nieco pewności, że on dobrze liczy, a i samej można się czegoś nauczyć. Tylko niech się tego nie dowie, bo popsuje mu to autorytet). trochę mu to zajmie, ale za to jaki się będzie czuł podbudowany!!! Metody bardzo dobre, pod warunkiem nie denerwowania się zbytniego i w ogóle unikania poważniejszych zmian (dalekie wyjazdy, góry, „ciepłe kraje” itp.). Jeśli gdzieś pojedziemy należy być ostrożnym – metoda „kalendarzykowa” może się okazać zupełnie nieprzydatna (lepsza jest wtedy objawowa, termiczna mniej – możemy pojechać do innego klimatu). Zalecam dwie lub trzy metody naturalne na raz, w tym kalendarzykową. Jedna i tylko jedna może się okazać niewystarczająca.

Jest jeszcze jedna metoda naturalna, o której prawie nikt nie mówi, a wydawnictwa lekarskie po prostu ją pomijają. Jest to metoda wyłączne dla panów – kontrola, a dokładniej, wstrzymywanie wytrysku. W skrócie polega ona na zaciśnięciu odpowiednich mięśni, które powodują wstrzymanie wytrysku. Metoda ta wymaga długich praktyk lecz można się jej nauczyć. Ma ona – pomimo głównego celu stosowania – jeszcze jedną zaletę. Mężczyzna, tracąc nasienie traci również swoje „siły”. Po wytrysku często zasypia, a odnowienie zapasów energii drwa niekiedy wiele dni. Z chwilą zatrzymania wytrysku energia zostaje zatrzymana w organizmie, co powoduje jej wzrost, a nie spadek. W księgach chińskich zapisane jest o „siedmiu potyczkach w ciągu nocy”. Między innymi przy zastosowaniu wyżej podanej techniki. Może warto się nad tym zastanowić?

Na koniec jeszcze o tamponach. Tak samo – świetne, wygodne itp. Ale mogą powodować zatrzymywanie kawałków błony śluzowej wewnątrz, powodować stany zapalne.

„Tampony są powodem podrażnień błon śluzowych, stanów zapalnych, świądu a nawet upławów. Permanentne stosowanie tamponów wywołuje zmiany w strukturze nabłonka przedsionka i pochwy, nasila keratynizację, zmniejsza czucie. Powoduje to zmniejszenie percepcji (odbioru) wrażeń seksualnych podczas stosunków płciowych. Tampony przyczyniają się także do rozwoju zespołu suchości pochwy.”

Więcej i chyba całkiem dokładnie na poniższej stronie: (cytat z tej strony)

Więcej informacji – przeczytaj. Naprawdę warto.

http://strony.wp.pl/wp/luskiewnik/fizjologia2003.htm

Tabletki antykoncepcyjne. Częściowo wygodne, niektóre kobiety twierdzą, że są bardzo dobre, niektóre nie. Powszechne problemy to „zapomniałam wziąć…”.

Niestety tabletki antykoncepcyjne mają dosyć dużo działań ubocznych oraz źle oddziaływują na organizm. Organizm – po zaprzestaniu brania tabletek – potrzebuje dużo czasu na powrót to równowago hormonalnej. Powrót do takiej równowagi może trwać 12 miesięcy, a raczej powinien. Niestety, niektóre kobiety odstawiają tabletki antykoncepcyjne, aby w następnym miesiącu zajść w ciążę. Dla mnie to jest jak udział w maratonie w dzień po zdjęciu gipsu z nogi. Organizm nie ma czasu na nic i od razu musi się przygotowywać do ciąży. Może dlatego tyle problemów właśnie z ciążą. Kiedyś panowała taka opinia, że tabletki są dobre dla kobiet, które mają już dziecko i które nie będą chciały mieć więcej dzieci. Uważam, że to jest (było) bardzo dobre podejście. Dawniej dzieci nie chorowały tak często jak teraz…

Przytoczę tu „możliwe skutki uboczne” jednej z tabletek antykoncepcyjnych – Diane-35:

„Działanie niepożądane:
Układ nerwowy: ból głowy, migrena, zawroty głowy, skurcze w kończynach dolnych, obniżenie nastroju, nerwowość, anoreksja, zmniejszenie libido, reakcje agresywne.
Układ krążenia: nadciśnienie lub niedociśnienie tętnicze, zakrzepowe zapalenie żył, zakrzepica/zatorowość płucna, tachykardia, krwiak, zaburzenia naczyniowe-mózgowe.
Układ pokarmowy: dolegliwości żołądkowe, nudności, wymioty, zwiększony apetyt, biegunka.
Skóra: trądzik, wysypka, wyprysk, ostudy, wypadanie włosów, rumień wielopostaciowy, świąd, nadmierne owłosienie, wirylizacja.
Układ rozrodczy i piersi: ból piersi, nieregularne krwawienia, bolesne miesiączkowanie, powiększenie piersi, torbiel jajnika, dyspareunia, zapalenie sromu i pochwy, zmiana wydzieliny pochwowej, skąpe i krótkotrwałe krwawienia z odstawienia, zapalenie sutka, torbiele piersi, wydzielina z brodawki sutkowej, mięśniaki, zapalenie endometrium.
Układ moczowy: zakażenie dróg moczowych.
Układ oddechowy: zapalenie zatok, astma, zakażenie górnego odcinka dróg oddechowych.
Narząd wzroku: nieprawidłowe widzenie, zapalenie spojówek.
Narząd słuchu: zaburzenia słuchu.
Ogólne: nagłe zaczerwienienie twarzy, zmęczenie, ból pleców, kandydoza pochwy lub inne zakażenia grzybicze, zmiana masy ciała, obrzęk kończyn dolnych, reakcje nadwrażliwości, objawy grypopodobne.
Ciężkie objawy działań niepożądanych: zaburzenia zakrzepowo-zatorowe naczyń żylnych lub tętniczych, nadciśnienie tętnicze krwi, nowotwory wątroby; wystąpienie lub nasilenie chorób, których związek ze stosowaniem doustnych hormonalnych środków antykoncepcyjnych nie został rozstrzygnięty: choroby Leśniowskiego i Crohna, wrzodziejącego zapalenia okrężnicy, porfirii, tocznia rumieniowatego układowego, opryszczki ciężarnych, zespołu hemolityczno-mocznicowego, żółtaczki cholestatycznej, ostudy.
U kobiet przyjmujących hormonalne środki antykoncepcyjne nieznacznie częściej jest rozpoznawany rak sutka.”

Bardzo ładne, prawda? Trudno nawet znaleźć truciznę, która miałaby tak szerokie działanie. Przesadzam? Możliwe. Ale może dlatego, że mnie to przeraża. Nie sam fakt istnienia takiej tabletki tylko fakt, że tysiące kobiet biorą ją codziennie.

 


Napisała do mnie pani R., której serdecznie dziękuję za zwrócenie uwagi, że Diane-35 nie jest środkiem antykoncepcyjnym. Tak naprawdę jest to środek leczniczy, który „przy okazji” działa jak śrdek antykoncepcyjny. Niestety jest on często przepisywany właśnie jako środek antykoncepcyjny chociaż niektórzy ginekolodzy mówią, że nie powinno się go stosować dłużej niż pół roku.

Dzialanie tabletek Diane-35

„Działanie: Preparat o właściwościach antyandrogennych. Jego składnikami są: etinylestradiol i octan cyproteronu – specyficzny progestagen, który kompetycyjnie blokuje wiązanie androgenów z receptorami w narządach docelowych oraz pośrednio hamuje wytwarzanie androgenów w jajnikach i nadnerczach. Klinicznym efektem tego działania jest zniesienie skutków nadmiernej aktywności androgenów – zanikanie objawów trądziku (po około 4 cyklach), normalizacja łojotoku, zanikanie zarostu i poprawa owłosienia w łysieniu typu męskiego (osiągane po 6-10 cyklach). Gestagen ten wpływa na metabolizm węglowodanów. Powoduje obniżenie libido. Lek zapewnia wysoką skuteczność antykoncepcyjną.
Wskazania: Leczenie objawów androgenizacji u kobiet: trądzik, zwłaszcza jego nasilone postaci połączone z łojotokiem, stanem zapalnym lub powstaniem guzków, łysienie typu męskiego, lekkie postaci hirsutyzmu. Lek daje zabezpieczenie antykoncepcyjne”.

Pomimo tego, że nie są to tabletki antykoncepcyjne i o ile „szary człowiek” nie musi o tym wiedzieć to lekarz już powinien, łatwo natrawić na wypowiedzi w stylu:

– „ale ginekolog powiedziala,ze bez obawy moge uzywac tych tabletek jako antykoncepcyjnych!”
– „Mam 20 lat i od 5 lat zażywam tabletki antykoncepcyjne Diane-35. Czy zażywanie tabletek przez kilka lat może prowadzić do bezpłodności?”
– „stosuje antykoncepcyjnie Diane-35, ostatnio schud3am 25 kg, „
– „czy używanie (…) może zaburzyć działanie pigułki antykoncepcyjnej diane-35???”
i temu podobne.

Natrafilem tylko na jedno:
– „Używałam tych tabletek kilka lat temu przestałam jednak, gdy przeczytałam, że producent nie zaleca ich jako środka antykoncepcyjnego. Czy to się znowu zmieniło, czy to pomyłka w artykule?”
Ale zaraz pod spodem była informacja, że można ich bez obawy używać…

Poza tym „pigułki” są zupełnie nieszkodliwe, nie zapomnijcie jednak badać piersi kilka razy częściej niż zwykle…

 Posted by at 19:55
sie 122013
 

Depo Povera czyli antykoncepcja w zastrzykach


Na rynku pojawiła się nowa możliwość antykoncepcji. Depo Povera czyli zastrzyk, który zabezpiecza przed zajściem w ciążę na 3 miesiące.

Jak zwykle łatwo znaleźć pozytywne opinie (wygoda, nie trzeba pamiętać, itp.) więc pozwolę sobie przedstawić opinie – jak zwykle – z drugiej strony.

Czasami ktoś się może zastanawiać dlaczego piszę tylko o negatywnych aspektach. To proste. Interesuje się zdrowiem, a negatywne opinie zazwyczaj są ukrywane. Pojedyńcze osoby, które odczuły na sobie negatywne skutki terapii lub leków nie odzywają się lub też natychmiast są przekrzykiwane, że to ICH wina, bo ICH organizm tak zareagował. Dlatego przedstawię tutaj parę negatywnych opinii i negatywnych działań tego typu antykoncepcji.

  • Przede wszystkim jeśli wystąpią skutki uboczne nie jest możliwe „zaprzestanie” brania leku. Działa on przez 3 miesiące więc jest możliwe trwanie skutków ubocznych przez taki właśnie okres. Oczywiście, w celu ich zmniejszenia lekarze będą przepisywać inne zastrzyki czy tabletki co będzie miało negatywny wpływ na organizm kobiety i tak już naruszony samym zastrzykiem DP,
  • Wiele kobie zadaje pytania w stylu – Brałam DP przez 9 miesięcy. Pół roku temu (9 miesięcy, rok) odstawiłam zastrzyki. Kiedy będę miała okres? Zazwyczaj okres NIE pojawia się w przeciągu 3 miesięcy po odstawieniu zastrzyków. Wiele kobiet przyznaje się, że po odstawieniu DP brały albo tabletki albo zastrzyki na wywołanie okresu,
  • Krążą pogłoski (na razie bardzo po cichu), że w niektórych szpitalach po porodzie mama dostaje taki zastrzyk DP „na wszelki wypadek”, oczywiście bez jej wiedzy,

Pozwoliłem sobie przytoczyć poniżej opinie kobiet, wybrane losowo z internetu:

„ja bym w tym miejscu dodala, ze z tym zastrzykiem nie jest wcale tak rozowo, przynajmniej moim zdaniem. mnie lekarka poinformowala(…), ze, „efekt antykoncepcyjny” moze utrzymywac sie znacznie dluzej niz wspomniane trzy miesiace. a konkretnie – rok, a nawet poltora.”

„nie wiem, kiedy zamierzasz miec drugie dziecko, ja jednak z tego wzgledu nie zdecydowalam sie powtorzyc zastrzyku. wzielam tylko jeden. oczywiscie nie musi tak byc, ale wolalam nie ryzykowac.”„

„Przez 6 m-cy stosowanie depo-provery nie mialam zadnych dolegliwosci zwiazanych z jej stosowaniem, nasilone pojawily sie dopiero 1,5 m-ca temu: glownie wybuchy goraca i zawroty glowy. Stany te powtarzajace sie kilkanascie razy dziennie zmienily moja decyzje co do stosowania dalszego tego srodka.”

„długi jest powrót do płodności przy stosowaniu zastrzyków hormonalnych – może trwać nawet 2 lata. Ponadto nie da się już zatrzymać ich działania, np. jeśli wystąpią skutki uboczne. Wady (za innym pismem): może spowodować nieregularne krwawienia, przyrost wagi, problemy z cerą, bóle głowy. Ryzyko zajścia w ciążę – 1 proc.”

„Moje dwie koleżanki też stosowaly ten rodzaj antykoncepcji, z czego jedna non stop wymiotowała i nie skusiła się na drugi zastrzyk.”

„Moga sie pojawic klopoty z cera i wlosami (przetluszczanie). Miesiaczki (jesli juz wystepuja) moga byc dluzsze i obfitsze.”

„Ja z kolei słyszałam bardzo negatywną opinię na temat tego zastrzyku. Chodziło o to, że Depo Prowera stosuje się w celach leczniczych a nie antykoncepcyjnych. Jest to bardzo duże stężenie hormonów i może spowodować w przyszłości kłopoty hormonalne u karmionego dziecka. (Opinia ta pochodziła od doświadczonego ginekologa.)”

„[po stosowaniu DP] od kilku miesięcy bardzo chcę drugiego dziecka, wręcz obsesyjnie myślę o ciąży i nic :(„

„Q:I’m 22 (…). After using Depo-Provera for two years I was due for my next injection in March but decided to miss it because I want another child. Since I came off, I’ve been bleeding almost constantly. (…) What’s happening to me, and will I be able to conceive again?
A:Depo-Provera (…) works by preventing ovulation for up to 12 weeks after a single injection. Unfortunately, irregular bleeding is a very common side effect, and it may change to become „no bleeding at all”. After the last injection, most women who manage to become pregnant do so within a year, but in some cases pregnancy may take even longer. this is usually because there\’s a residual suppression of ovulation – with periods remaining more irregular than those that existed before the injection was started. the fact that you still have problems with bleeding continuously will stop you from getting pregnant. Usually, when contraceptive treatment has produced ovary dysfunction it can eventually be returned to normal through use of fertility-type hormones. (…). Dr Howard Lee”

(tłumacząc:)
Pytanie: Mam 22 lata i po korzystaniu z zastrzyków przez 2 lata zdecydowałam się na kolejne dziecko. Jednak od chwili odstawienia DP mam ciągłe krwawienia. Co się dzieje ze mną i czy będę mogła jeszcze zajść w ciążę?
Odp: DP zabezpiecza przez 12 tygodni od wstrzyknięcia. Niestety, nieregularne krwawienia są bardzo częstym efektem ubocznym i mogą się przemienić w kompletny zanik krwawienia. Po ostatnim zastrzyku zajście w ciążę może potrwać do roku, jednak czasami trwa to dłużej. Zazwyczaj jest to spowodowane nieregularnością okresu w porównaniu z okresem przed braniem DP. W Twoim przypadku nieustanne krwawienia nie pozwalają Ci zajść w ciążę. Zazwyczaj może być to zatrzymane leczeniem hormonalnym. Dr Howard Lee

 

 Posted by at 19:50
sie 122013
 

Słowa, słowa, słowa


Wielu ludzi mówi wiele rzeczy. Jednak bardzo niewielu wie co mówi. Każde słowo, każdy czyn jest energią. Jaką energię wysyłasz taka do Ciebie wraca. Suma tych energii materializuje się w ten lub inny sposób. „A Słowo stało cię ciałem”, pamiętacie? Wielu ludzi rozrzuca ciernie i kamienie właściwie nawet nie wiedząc o tym, bo nie są świadomi tego co robią. Tak zostali nauczeni. Nie wiedzą, że można inaczej. Nie mówię oczywiście o wyraźnych słowach złości lub przekleństwa kierowanych w czyjąś stronę. Mówię o pozornie miłych słowach, które mają negatywne znaczenie.

  • „okropnie/strasznie/potwornie/koszmarnie mi się to podoba”
  • „tylko nie zrób jakiegoś wypadku”
  • „nie chodź tutaj (zejdź z tego) bo złamiesz nogę”
  • „nie pal tyle, bo dostaniesz raka”
  • „spadniesz z tego stołka i się zabijesz”
  • „ja tu czekam na ciebie jak głupi/kretyn”
  • I perełka: „Strasznie go kocham”

Każde słowo czy wypowiedź takiego typu jest negatywna i wraca odbita i wzmocniona do nas jako negatywna. Potem się dziwimy skąd jest tyle złości i negatywów na tym świecie. Sami je wprowadzamy. Albo coś jest „okropne” albo coś się komuś podoba. Ale nie może coś podobać „okropnie”.

Jak mówić, żeby nie było to negatywne?

  • „bardzo/ogromnie/setnie/nadzwyczaj/nader/nad podziw/nad wyraz/niewypowiedzianie/niewymownie/wyjątkowo/niezwykle/ niebywale/nieprawdopodobnie/fantastycznie/bajecznie/niebiańsko/nieopisanie/fascynująco/niesamowicie mi się to podoba” (jest w czym wybierać, prawda?)
  • „jedź bezpiecznie, zajedź na miejsce bezpiecznie”
  • „zejdź z tego – tak będzie bezpieczniej dla ciebie”
  • „palenie nie jest najlepsze dla ciebie”
  • perełki nie będę tłumaczył.

śmiech i żarty. Dobrze jest się śmiać i żartować. Po dobrym żarcie czujemy się o wiele lepiej. Ale żart może być też kąśliwy. Nie można żartować z innych ludzi i atakować ich tymi żartami. To jest jak negatywne słowo wzmocnione śmiechem. Jeśli chcesz się śmiać z kogoś – śmiej się z siebie samego. Wtedy będziesz się śmiał nie czyniąc nikomu krzywdy (zwłaszcza sobie) a ludzie wokół będą się śmiali razem z Tobą.

Podświadomość nie zna ironii i niuansów. Nie zna też słowa „nie”. Zdanie „nie pal tyle, bo dostaniesz raka” będzie zapamiętane jako „pal tyle – dostaniesz raka”.

Typowe przykłady to:
Napis przy hotelowej recepcji: „Proszę nie zapomnieć zostawić kluczy”. I drugi przykład, znany wszystkim dzieciom: „nie trzaskaj drzwiami”.

Co zapamiętuje podświadomość? „proszę zapomnieć zostawić klucze” i „trzaskaj drzwiami”. Wystarczy zmienić to na „Proszę pamiętać o zostawieniu kluczy” i „zamykaj drzwi po cichu”. Tak samo jak chcemy coś zapamiętać. „Nie zapomnij wynieść śmieci/odrobić zadania domowego/zrobić zakupów” – co zapamiętamy?

Inną formą negatywnych słów są klątwy. I nie mówię tu o magicznych praktykach tylko o słowach i myślach rzucanych przez ludzi. Klątwy oczywiście mogą być dobre i złe. To tak na marginesie. Klątwy, przeklęcia mogą być otwarte, w stylu „a żeby Cię pokręciło”, „niech Cię diabli wezmą” itp. Zapewne każdy człowiek zna ich cały repertuar. Ale klątwy mogą być także ukryte.

Proszę sobie wyobrazić taki przykład. Sąsiad kupuje samochód. Oczywiście wszyscy się schodzą pooglądać i „oblać” (zależy od środowiska). Nad samochodem są „ochy” i „achy”, a po tygodniu zaczyna się on psuć. Niby nowy, ale coś jest nie tak. Dokładnie tak samo jak sąsiadki przyjdą się pozachwycać nad nowym kwiatkiem. Po tygodniu kwiatek więdnie.

Ludzie ci co innego mówili, a co innego myśleli. Myśleli (lub mówili) na tyle negatywnie, że suma negatywnych energii zepsuła samochód lub zabiła kwiat. Ktoś się może tutaj zastanawia jak energia (myśl) może zepsuć samochód. A bolała was po kłótni głowa? Lub po wizycie „niemiłej” osoby? To jest wpływ myśli i słów na ciało fizyczne. Wpływa na ciało, na plastik, na metal i na wszystko. Słyszałem też o takiej osobie, która jednak robiła to świadomie – patrzyła się na kogoś i ze specjalnym uśmiechem mówiła „a łokieć cię nie boli”? Potem zaczynał. Ale takie osoby (na szczęście) należą do rzadkości.

Trucizny umysłu wpływają na ciało fizyczne. Podobne przyciąga podobne. Ludzie tworzą grupy wzajemnych zainteresowań, wzajemnych przekonań. Podążając ścieżką duchowego rozwoju zazwyczaj jest tak, że tracimy kontakt z dotychczasowymi „przyjaciółmi na całe życie”, a zdobywamy nowych. Dokładnie jest tak samo jak ktoś „stacza się na dno”. Osoba przestała być podobna do swojego dotychczasowego środowiska i przestaje w nim bywać. Znajduje inne.

Jeśli ktoś spędza całe popołudnia przy telewizorze to jego poziom myślenia zrówna się z poziomem audycji telewizyjnych. Jeśli ktoś całymi popołudniami czyta książki to jego poziom myślenia zrówna się z poziomem tych książek. Jeśli ktoś spędza większość czasu na szczerej modlitwie – jego poziom myślenia będzie właśnie taki. „Kto z kim przystaje taki się staje”, znacie?

 Posted by at 19:47