sie 132013
 

święta


Powoli nastaje kolejny koniec roku, kolejne święta. Jest to czas reflekcji, odpoczynku, zapominania o przykrościach, wybaczania, łączenia się z rodziną i ogólnie czynienie dobra.

Teoretycznie. Praktycznie święta zaczynają coraz bardziej przypominać wszystko , tylko nie to, co jest opisane linijkę wyżej.

Zakupy. Przed świętami idziemy na zakupy. Kupujemy składniki do wypieków, kupujemy słodyczne, mięso; ogólnie jedzenie. Ale kupujemy też prezenty. Kupujemy zabawki dzieciom, kupujemy sprzęt elektroniczny starszym, kupujemy tysiące innych rzeczy. Tutaj jednak przejdę do:

Życzliwość i tolerancja. Na razie taka bardzo „na zewnątrz”, taka życzliwość sklepowa. Idziemy na zakupy, kupujemy zabawki, karpia i stoimy w kilometrowych kolejkach. Kiedyś było tak, że ludzie w kolejkach (spędzali większość dnia, ale to już inna sprawa) rozmawiali za sobą, uśmiechali się – ogólnie byli razem. W dzisiejszych czasach jest odrobinę inaczej. „No niech się ta baba pospieszy, ile tu będę stać?”, „Dlaczego ten alfons tak długo wybiera te ryby, może dla mnie już nic nie zostanie?”. Usta złożone prawie jak do uśmiechu (żeby nie było widać kłów) i cichy warkot wydobywa się z kolejek. święta, a osoba stojąca najchętniej wbiłaby nóż w plecy osobie stojącej z przodu, bo… A no właśnie nie wiadomo bo co. Bo ona coś kupuje? Ale my też kupujemy. Bo ona się tak guzdrze? My też nie biegamy z siatkami. Więc dlaczego?

Wystarczy? W samym sklepie też nie jest łatwo. Zaraz po wejściu trzeba się rzucić na wszystko, co jest potrzebne, bo zaraz nie będzie. Nie wiem skąd taki pogląd, skoro raczej brakuje nam pieniędzy niż towarów w sklepach. Jakie te towary są, to już inna sprawa, ale są takie same przez cały rok. Ale nie, teraz są święta więc trzeba odepchnąć ludzi, bo jeszcze zostały 3 tabliczki czekolady, a zaraz je ktoś weźmie. Nie ważne, że ta czekolada leży tam pół roku i jest tam dlatego, że nikt jej nie kupił. Teraz jest to towar deficytowy. A jeśli już chodzi o czekolady – pojawiają się takie specjalne, świąteczne, z bałwankiem i choinką, czekolada, której nie da się zjeść nawet na porządnym rauszu. Już sam jej zapach odrzuca – ale jest to czekolada świąteczna.

Rodzina. Jak co roku zbiera się przy stole i sukcesywnie powtarza ten sam scenariusz. Życzenia, modlitwa, jedzenie, cioci Jadzi spada ryba na obrus, kawał taty (ten sam, jak co roku). Prezenty. Babcia płacze. Dziecko wyje nowym samochodem. Tata dostaje obłędu. Wujek domaga się wina. Dziecko chce kompotu. Druga babcia zasypia przy stole, a ciocia z wujkiem licytują się kto jest bardziej chory. W tym roku miała tylko 2 operacje, więc nie ma się za bardzo czym chwalić. W tyle telewizor wyśpiewuje kolędy z chłopięcego chóru, który wyje, mama w kuchni zmywa. Wreszcie goście sobie idą – można doprowadzić mieszkanie do porządku. Wyrzucić obrus, bo jak co roku ciocia wywróciła świeczkę, wyprać dywan po rozlanym kompocie, wyprać dziecko po ciastkach i można iść spać.

Rodzina – życzliwość i tolerancja. święta to taki cudowny czas. Czas rodzinny. Przez cały rok jakaś tam część rodziny nie może na siebie patrzeć i co noc śni o tej drugiej części ze sznurem na szyi. Teraz są święta i … wszystko jest cudownie. Ciotka przez cały rok nie może patrzeć na wujka, a teraz siedzą obok siebie i opowiadają sprośne kawały. Babcia z mamą też nie mogą na siebie patrzeć, a teraz prezentują sobie drogie perfumy (które są drogie i super, ale ona akurat nie znosi tego zapachu) z uśmiechem na ustach. Tylko co któraś osoba pod stołem zaciska pięści i czeka na koniec. Tak to jest wszystko cudowne i życzliwe. Od nowego roku znowu będą na siebie warczeć, ale teraz są święta więc trzeba się zamknąć. Fałsz i obłuda. Przykro mi, ale tak to muszę nazwać. Ktoś przez cały rok robi komuś świństwa, a teraz siedzą razem przy stole i wszystko jest cudownie, bo są święta. Ale jak się uda gdzieś po cichu podłożyć nogę, ale tak, żeby nikt inny nie zauważył – punkt dla mnie.

A może by tak zostawić wszelakie zakupy, bieganie po sklepach, cofnąć się o kilkadziesiąt lat wstecz i zamiast budowania sobie otoczki z pieniędzy wokół siebie (świąteczne kredyty, świąteczne zakupy, świąteczne prezenty, świąteczne promocje, świąteczne karty płatniczne, świąteczne bonifikaty, świąteczne święta) pomyśleć tak naprawdę po co są te święta, co mogą wnieść dobrego do naszego życia. Możemy dać tony prezentów – kiedyś dawało się jeden. Ale wraz z tym jednym prezentem było jeszcze coś, coś co można było poczuć ale nie zauważyć, to było, ale nie można było tego dotknąć. Teraz dajemy tylko prezenty, a uczucia tak naprawdę zostały gdzieś wraz z minionym wiekiem. Może kiedy biegamy tak z pieniędzmi zostawimy te wszystkie niepotrzebne prezenty, kupmy jakiś mały upominek i dajmy w nim siebie? Może święta przestaną być koszmarem a będą z powrotem świętami?

I może jeszcze jedno. Kiedyś święta spędzało się razem, rodzinnie. Teraz tata biega po sklepach, dzieci najlepiej żeby nie preszkadzały, żona od rana stoi w kuchni i sprząta – na przemian. Wieczorem żona pada z nóg, ale jeszcze pozmywa między posiłkami, mąż siedzi i je i nic mu się nie chce. Dzieci czekają na prezenty. A może zamiast biegania zrobić z tego prawdziwe rodzinne święto?

Wpis został przeczytany 1395 razy 🙂

 Posted by at 09:45

 Leave a Reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

(required)

(required)